W czwratek rano ruszyliśmy na rekonesans i po przejściu kilkudziesięciu metrów cofnęliśmy się w czasie... średniowiecze pełna gębą. Ludzie z obozowiska rycerzy nawet szyli igła zrobioną z ości, wszyscy dookoła w strojach z tamtej epoki, mężczyźni przy pracy, kobiety z dziećmi pilnowały jadła i gospodarstwa.
Wrażenia rewelacyjne. Cała ta wioska nie wychodziła z roli jaką sobie narzuciła, zobaczyć rycerza z telefonem komórkowym było praktycznie niemożliwe. Turnieje rycerskie, tańce, pokazy konne to wszystko można było zobaczyć na dwa dni przed inscenizacją.
Naprawdę warto było pojechać pod Grunwald na te cztery dni. Sama inscenizacja? Można było o organizacji posłuchać w wiadomościach, karetki nieustannie krążyły, mnóstwo ludzi, wiele narzekań i głosów krytyki.
Nam mimo wszystko się podobało, ponieważ nawet ten tłum ludzi i oglądanie widowiska z nieciekawej perspektywy nie przesłonił wrażeń z dni poprzednich.
Pierwszy dojechał zespół Boys, rozruszał zmęczonych widzów, a później zagrała Armia - ludzie juz nie byli zmęczeni. W obozie rycerskim był turniej ognia, drużyny z różnych krajów prezentowały swoje ogniowe popisy.
Niedziela? Grunwald popłynął, my wyjechaliśmy bez problemu.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?