Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grupa studentów protestowała przeciwko lewicowym poglądom na UG i wykładowczyni. Prof. Ewa Graczyk: Mam prawo pracować na uniwersytecie

Redakcja
Protest studentów UG przeciwko propagowaniu lewicowych poglądów w murach uczelni.
Protest studentów UG przeciwko propagowaniu lewicowych poglądów w murach uczelni. Karol Makurat
"Uniwersytety wolne od lewicy" oraz "uniwersytety wolne od sodomii". Takie hasła skandowała grupa kilkunastu działaczy studenckich, którzy protestowali przed rektoratem Uniwersytetu Gdańskiego. Sprzeciwiali się w ten sposób propagowaniu lewicowych poglądów w murach uczelni.

Studenci reprezentujący stowarzyszenia narodowo-katolickie po miesiącu ponownie zaprotestowała przed siedzibą Uniwersytetu Gdańskiego przeciwko m.in. profesor Ewie Graczyk, wykładowczyni, która brała udział w majowym Trójmiejskim Marszu Równości. Razem z grupą aktywistów niosła instalację przypominającą waginę. Spotkało się to ze sporym sprzeciwem środowisk katolickich. Mieli ze sobą transparenty oraz pochodnie.

Domagamy się zwolnienia pani prof. Ewy Graczyk

Studenci działający w ruchach katolickich domagają się zwolnienia prof. Graczyk oraz niepropagowania na terenie uczelni lewicowych poglądów. W tym samym czasie podobne manifestacje odbywały się przed gmachami uczelni w innych polskich miastach, m.in. w Warszawie. - One dotyczą prof. Ewy Graczyk oraz wydarzeń na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie nasz kolega był przed komisją dyscyplinarną za głoszenie poglądów prawicowych - mówił Damian Szulc z Akademickiego Klubu Tradycji Katolickiej Pax. - Domagamy się zwolnienia pani prof. Ewy Graczyk. W tym celu złożyliśmy pismo do rzecznika dyscyplinarnego, który ma miesiąc, by dać nam odpowiedź - dodał.

Zdaniem organizatorów polskie uczelnie, w tym Uniwersytet Gdański, dyskryminują osoby o prawicowych poglądach. - Kiedy w lutym chcieliśmy zorganizować pokaz filmu "Luter i reformacja protestancka" nie udzielono nam zgody. Nie wyrażono też zgody na organizację modlitwy różańcowej. Rozwiązano niezgodnie z prawem Akademicki Klub Tradycji Katolickiej Pax pod zarzutem działalności politycznej, a nic takiego nie miało miejsca. My organizowaliśmy różne spotkania, zapraszaliśmy księży - mówił Piotr Pętlicki z Towarzystwa Studentów Polskich.

Studenci i działacze skrajnej lewicy nie chcą tutaj nas. Składają na nas donosy. Jeżeli oni chcą nas tak traktować to my chcemy mieć równe prawo

Pytany przez dziennikarzy czy nie wyobrażają sobie koegzystencji osób o poglądach zarówno prawicowych jak i lewicowych odpowiedział: - Studenci i działacze skrajnej lewicy nie chcą tutaj nas. Składają na nas donosy. Jeżeli oni chcą nas tak traktować to my chcemy mieć równe prawo - mówił Piotr Pętlicki.

Jako kolejny przykład podali zorganizowane przed paroma miesiącami spotkanie z Przemysławem Staroniem, Nauczycielem Roku 2018, którego określili osobą "znaną z tego, że jest homoseksualna". - Spotkanie z nim odbyło się pomimo, że organizatorzy nie spełnili warunków formalnych. Mimo wszystko rektorat pozwolił odbyć się temu wydarzeniu. Samo spotkanie dotyczyło homoseksualizmu. W opisie podkreślano, że będzie mówić się o sposobie walki z dyskryminacją osób homoseksualnych - dodał Damian Szulc.

Ich protest wspierali Anna i Andrzej Kołakowscy, była gdańska radna związana niegdyś z Prawem i Sprawiedliwością oraz jej mąż, który wykładał niegdyś na Wydziale Historycznym UG.

- Blokowaliśmy marsze dewiantów seksualnych. Wy nie macie doświadczenia komunizmu i dzięki Bogu za to. My z mężem nie tylko byliśmy represjonowani, ale podejmowaliśmy walkę o wartości, których deficyt zauważamy także i dzisiaj - mówiła Anna Kołakowska.

- To niepokoi, bo na temat, który jest dyskutowany szeroko, homoseksualizmu można pisać dużo, ale tylko z jednej pozycji - dodał dr Andrzej Kołakowski.

Przedstawiciele UG nie chcieli komentować wydarzenia. Biuro Rzecznika Prasowego Uniwersytetu Gdańskiego przesłało nam komunikat o następującej treści: "Uniwersytet Gdański nie wyraża zgody na organizację manifestacji na terenie uczelni. Jeśli jakieś manifestacje odbywają się poza terenem UG, to nie będziemy ich komentować".

Poprosiliśmy o komentarz prof. Ewę Graczyk oraz Przemysława Staronia, których nazwiska były wymieniane przez demonstrantów.

Mam pełne prawo pracować na uniwersytecie. Moi studenci mają ze mną bardzo dobre doświadczenia. Nasz happening miał też charakter artystyczny, to nie była monstrancja, tylko wizualizacja uświęconych kobiecych genitaliów i myśmy szły wokół tej uświęconej kobiecości.

- Zawsze występowałam w obronie równości. Ludzie, którzy występują przeciwko mnie mają poglądy skrajnie nacjonalistyczne, bardzo groźne dla demokracji - powiedziała nam prof. Ewa Graczyk. - Myślę, że dzieje mi się krzywda. Mam pełne prawo pracować na uniwersytecie. Moi studenci mają ze mną bardzo dobre doświadczenia. Nasz happening miał też charakter artystyczny, to nie była monstrancja, tylko wizualizacja uświęconych kobiecych genitaliów i myśmy szły wokół tej uświęconej kobiecości. To mieści się w ramach myślenia feministycznego, które dąży do tego, żeby obarczać wartością kobiece ciało i kobiecą seksualność. Próba dowartościowania kobiecej cielesności jest odpowiedzią na zdecydowaną przewagę męskiej symboliki wywodzącej się z męskiej fizyczności, w tym seksualności - dodała.

Jestem zdumiony, że ludzie, którzy krzyczą na ten temat, zapominają o drobnej rzeczy: nie wiedzą, jaka jest skala problemów psychicznych, myśli samobójczych i samobójstw wśród młodzieży LGBT

Przemysław Staroń potwierdza, że brał udział w spotkaniu, którego celem było szukanie sposobów, jak wspierać osoby nieheteronormatywne. - Jestem zdumiony, że ludzie, którzy krzyczą na ten temat, zapominają o drobnej rzeczy: nie wiedzą, jaka jest skala problemów psychicznych, myśli samobójczych i samobójstw wśród młodzieży LGBT - podkreśla Przemysław Staroń. - Zwykły dorosły, który zadeklaruje wsparcie, ma niesamowite przełożenie na bezpieczeństwo młodego człowieka - wg badań o 40% obniża ryzyko problemów psychologicznych u studentów LGBT. Gdy zostałem Nauczycielem Roku 2018, otrzymałem mnóstwo wiadomości od uczniów, rodziców i nauczycieli, którzy pisali, jak bardzo są mi wdzięczni. A tu ktoś ma problem z tym, że wspiera się osoby, które są inne niż on. Pamiętam, że gdy zaczynałem pracę, nikt specjalnie nie wiedział, że jestem gejem. A gdy robiłem wśród uczniów ankiety na temat tego, o czym chcieliby rozmawiać na lekcjach, wiele osób wskazywało na kwestie związane z seksualnością. Mam zasadę, że gdy prowadzę zajęcia, wypowiadam się z perspektywy nauki. Treść moich zajęć opiera się na nauce i sokratejskim dochodzeniu do prawdy, nigdy nikomu nie narzucam, co ma widzieć, mogę po prostu wskazywać kierunki, w które można patrzeć - dodał.

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto