Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Niecko: Zbudowaliśmy miejsce otwarte dla wszystkich. Ten tor przeszkodowy w Gdańsku jest unikatowy

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Grzegorz Niecko to zawodnik i trener Ninja OCR
Grzegorz Niecko to zawodnik i trener Ninja OCR Jakub Steinborn
Grzegorz Niecko, współtwórca toru przeszkodowego Kolektyw Ninja, opowiada nam o unikalnym charakterze miejsce, które tętni życiem w postoczniowej części Gdańska. Zachęca do odwiedzenia tej przestrzeni, która jest wciąż rozbudowywana, a przede wszystkim nie działa na zasadach komercyjnych. Oznacza to, że jest otwarta na ludzi, chcących rozwijać tężyznę fizyczną w przyjaznej atmosferze.

Jak to się zaczęło? W jaki sposób znaleźliście się w przestrzeni postoczniowej Gdańska? Skąd bierzecie sprzęty do swojego toru przeszkodowego?
Wszystko, co się tutaj znajduje, powstało tak naprawdę dzięki pracy i współpracy wielu osób. I z inicjatywy wielu osób. Nie było tak, że tworzymy miejsce i zrzucamy się na komplet konkretnych przeszkód lub sprzętu. Ktoś miał nieużywane skakanki w domu. Ktoś inny miał gumy do trenowania, jakieś ciężarki, hantle.

Robert Burneika też się dorzucił…
Różne osoby miały po prostu nieużywany sprzęt i to tutaj wylądowało. Robert Burneika robił remont swojej sali w Warszawie. Pozbywał się z niej puzzli i mat. Te sprzęty znalazły się w Gdańsku. Kolega w Sierpcu likwidował swoją salę, więc podłoga stamtąd wylądowała tutaj. Czy nawet ktoś na Przymorzu lądował obiekt sportowy i podłoga też znalazła się u nas. Widać zresztą, że każda część podłogi składa się z dobieranych rzeczy.

Sama lokalizacja tego toru też jest unikalna.
To jest historyczna część Stoczni Gdańskiej. Wyjątkowe miejsce na pewno dla gdańszczan. A ci, którzy tutaj przyjeżdżają, mogą zobaczyć stocznię od kuchni.

I to miejsce od początku otwarte jest na osoby, które chcą dbać o szeroko pojętą tężyznę fizyczną.
Założyłem kiedyś klub sportowy związany z parkourem. Już wtedy przyświecał mi ideologiczny motyw działania, że chciałem, aby było to coś prospołecznego, a nie komercyjnego. Nie tworzyłem tego sam, bo byliśmy w grupie. Nie zgraliśmy się na tym polu ideologicznym, więc porzuciłem tamten projekt. Przez wiele lat myślałem o tym, aby zrobić coś swojego, zgodnego ze swoim sumieniem. Coś, co będzie sprawiało mi radość. I tak powstało to miejsce. Z chęci tworzenia czegoś dla ludzi, dla społeczności. A że przez całe życie jestem związany ze sportem, to jest to przestrzeń sportowa.

Jacy ludzie tutaj do was trafiają?
Różni, naprawdę. Mamy osoby, które przyjeżdżają z Wejherowa i Bytowa. Z różnych zakątków Trójmiasta i Pomorza. Można przy okazji powiedzieć, że jesteśmy jedynym miejscem, oferującym taki rodzaj aktywności. To samo w sobie jest innowacyjne.

Powiedzmy też, że to nie jest zwykła siłownia, tylko miejsce, w którym trzeba się wykazać ogólną sprawnością.
Tak, jak jest popularny program telewizyjny „Ninja Warrior Polska”, taki właśnie chcieliśmy zrobić tor przeszkód.

Kto do was trafia? Kto tutaj może trafić?
Nawiązując do poprzedniego tematu, mamy na przykład chłopaków, którzy uciekli z Ukrainy. Wiadomo, jaka tam jest teraz sytuacja. O wiek ich nie pytałem, ale to młodzi ludzie ze szkoły podstawowej. Oni tutaj odzyskują swoje dzieciństwo. Trenują z Polakami, wymieniają się kontaktami, sportowo się rozwijają. Przychodzą też osoby starsze, że tak nieładnie powiem. To osoby po 40. roku życia i ćwiczą tutaj regularnie. Trenują 10-, 12-latkowie, którzy przychodzą z rodzicami. Trenują rodzice z dziećmi, bo aktywnie chcą spędzać czas. W tej przestrzeni przewija się cały wachlarz ludzi i to pokazuje, że to miejsce jest otwarte dla wszystkich. Nie zamykamy się przed nikim.

A sami znajdujecie czas, żeby wejść tutaj w rolę trenera i pokazać, jak prawidłowo przechodzić przeszkody?
Część przeszkód sami tworzyliśmy własnymi siłami. Janek Tatarowicz jest absolwentem AWFiS-u. Ja też kończyłem swój kierunek wokół sportu. Jako trenerzy pracujemy i dzielimy się swoją wiedzą. Na przykład Janek prowadzi zajęcia dla dzieci w innym obiekcie w Wejherowie i podobnie działa tutaj.

Niektóre przeszkody są unikatowe nawet w skali europejskiej. Co się pod tym kryje?
Utrzymuję kontakt z zawodnikami praktycznie z całego świata i między innymi ze Stanów Zjednoczonych. W USA ten sport jest dużo bardziej rozwinięty. Uprawiany jest już od 14 lat. Częścią rzeczy sami się inspirowaliśmy i budowaliśmy je własnoręcznie, zakupując potrzebne materiały. Cięliśmy, wierciliśmy, szlifowaliśmy. To był totalny hand made. Część przeszkód jest stworzona na bazie projektów Amerykanów, którzy je wymyślili na potrzeby tamtejszego programu „Ninja Warrior”. I oni te projekty nam udostępnili bezpłatnie. Przecież ja też jestem dla nich obcym gościem, który napisał „z internetu”. Zbudowaliśmy to w Gdańsku i zainstalowaliśmy na naszym torze przeszkód. Dzięki temu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że niektóre przeszkody mamy jako jedyni w Europie. Przez to można nasz tor porównać do tych w Stanach Zjednoczonych, a to oznacza, że można się tutaj dobrze przygotować.

Na przestrzeni dwóch lat zmieniło się praktycznie wszystko w przestrzeni sali, którą zaadoptowaliście. Jaki efekt końcowy będzie was zadowalał?
Ta sala ciągle ewoluuje. Praktycznie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc się zmienia. Ciągle coś tutaj dodajemy, przebudowujemy. A jeśli zauważamy, że tor będzie wyglądał lepiej w innym ustawieniu, to przebudowujemy go od podstaw. Wszystko tutaj cały czas się zmienia. To miejsce żyje, z czego ja się bardzo cieszę. Nie zamykam się więc na to, że „o, już jest pewien stan”. Moim marzeniem jest, aby to było serce Gdańska. Takie miejsce, które tworzymy wspólnie, rozwijamy i możemy się pochwalić. To nie jest biznes i ja cały czas inwestuję w to swoje prywatne środki. I nie tylko ja. Niektórzy dorzucają się do zakupu konkretnej rzeczy lub sami, jeśli potrafią, to robią jakąś przeszkodę, czy dokładają się do rachunków. Nie widzę tutaj biznesu, a moją zapłatą jest szczęście i radość ludzi, którzy tutaj przychodzą. Cieszy mnie to, że zawodnicy, którzy tutaj trenują, później na zawodach międzynarodowych osiągają świetne wyniki. Wtedy mam taką świadomość, co nie zabrzmi teraz skromnie, że dokładam się do tego sukcesu. To miejsce daje możliwości do treningu i rozwoju.

Pomorze ma w tej chwili duży wkład w wyniki reprezentacji Polski. Zgadza się?
Tak. Na początku marca w Dubaju odbyły się międzynarodowe zawody, na które poleciała reprezentacja Polski. Troje z sześciu zawodników, którzy brali w nich udział, to byli sportowcy z Gdańska. Janek Tatarowicz ćwiczy w Wejherowie, ale także tutaj. Kasia Jonaczyk też ma swój obiekt, ale spotyka się i ćwiczy również tutaj. Nie chcę sobie przypisywać wszystkiego, bo to też ich sportowa ścieżka. Kolektyw Ninja jest przestrzenią, w której można dobrze przygotować się do wymagających zawodów.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jan Tatarowicz, zawodnik Ninja OCR: Na początku podciągałem się na krawędzi biurka

Jesteście otwarci, ale jednak znaleźć was jest trudno. Nie możecie ingerować w historyczną elewację budynku, w którym jest tor przeszkodowy.
Chwalimy się tym miejscem i zapraszamy wszystkich chętnych do przyjścia, ale tutaj nie ma recepcji, pracowników sprzątających o podłogę. Sami dbamy tutaj o czystość, o jakość tego miejsca, aby było bezpiecznie. I to bezpiecznie także pod tym kątem, że tutaj nie znikają czyjeś rzeczy. Z tego też powodu, tak można powiedzieć, świadomie się nie reklamujemy. Wypracowaliśmy taki sposób komunikacji, że najlepiej, aby ktoś chętny odzywał się do nas za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wtedy wyjaśniamy, gdzie dokładnie i w jakich godzinach jesteśmy otwarci. Ludzie w ten sposób muszą mieć cywilną odwagę napisania do nas z zapytaniem i przyjść w umówionym terminie. To wyklucza przypadkowych ludzi z ulicy, a my wiemy, z imienia i nazwiska, kogo się spodziewać. Mamy też pewnego rodzaju weryfikację tych osób.

To jaką ścieżkę komunikacyjną polecacie?
Zainteresowani mogą się do nas odzywać przez Facebooka, Instagrama, wpisując w wyszukiwarkę Kolektyw Ninja. Można się odezwać bezpośrednio do któregoś z nas, czyli do Grzegorza Niecki, Jana Tatarowicza, Kasi Jonaczyk, czy Olka Waszkiewicza. Najlepiej się tu dostać korzystając z poczty pantoflowej.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto