Pana pasja związana z grami planszowymi to przysłowiowe „połknięcie bakcyla”. Jak to się zaczęło?W 1978 roku w Gdańsku przy ulicy Garncarskiej znajdował się klub „Rudy Kot”. Tam robiliśmy imprezy, na które przyjechali członkowie z Młodzieżowego Centrum Gier i Rozrywek w Warszawie. Oni pokazali co to jest tzw. „groteka”, a więc gry świata. Wtedy „połknąłem tego bakcyla” i stworzyłem podobne centrum w Gdańsku na wzór tego z Warszawy.
Chciał pan wprowadzić tzw. Gdański Eksperyment Edukacyjny. Czemu do tej pory się Panu to nie udało?
Od 4 lat staram się realizować mój pomysł wprowadzenia gier logicznych do szkół podstawowych w klasach I-III. Te gry muszą być zrobione. Ale nie mam tylu pieniędzy, by to sfinansować. Być może pukam do niewłaściwych drzwi.
Rozumiem, że głównymi odbiorcami Pana gier są dzieci?
W tym wieku umysły dzieci najbardziej chłoną logiczną wiedzę. Różrodność gier i zasad powoduje, że dzieciaki pracują główkami i chcą myśleć. W sposób radosny, a nie z poczucia obowiązku jak na lekcjach matematyki.
Wojciech Mikulski opowiada o swojej rowerowej pasji
Czy jest pan zwolennikiem czy przeciwnikiem gier komputerowych?
Nie uważam się za przeciwnika gier komputerowych, ale jako nauczyciel matematyki bardziej przemawia do mnie gra z partnerem. To też tworzy relację, która wiąże się między zawodnikami. Gry komputerowe powodują, że dziecko siedzi, gapi się przed ekranem i nic więcej. Komputer jest maszyną. Co innego jak gra się z partnerem.
Jak pan widzi przyszłość gier planszowych w dobie Internetu, który wypełnia nasz wolny czas?
Osobiście byłbym bardzo za tym, by gry planszowe, pomimo rozwoju technologicznego, były w każdym domu. Nie jestem w stanie zmienić biegu historii i postępu. Nie mamy na to wpływu.
Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?