Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia jednego nie-lotu, czyli irytacje pasażera [LIST CZYTELNIKA]

red. / List Czytelnika
Historia jednego nie-lotu, czyli irytacje pasażera. Paraliż Portu Lotniczego w Gdańsku. Jak długo potrwają utrudnienia?
Historia jednego nie-lotu, czyli irytacje pasażera. Paraliż Portu Lotniczego w Gdańsku. Jak długo potrwają utrudnienia? Karolina Misztal
"Odwołali mi lot samolotem. Na wakacje. Niby normalne, ale bardziej niż odwołany lot irytują mnie sprawy, które odwołaniu lotu towarzyszą i towarzyszyły. No i brak rzetelnych informacji" - rozpoczyna swój list do redakcji "Dziennika Bałtyckiego" jeden z naszych czytelników, który z uwagi na liczne zwolnienia lekarskie kontrolerów lotów na zbliżeniach nie poleciał na zaplanowane wakacje.

Historia nie jest niezwykła, to historia odwołanego lotu z Gdańska do Bergamo (Wizz Air). Nasz czytelnik przesłał do nas swój list pełen wątpliwości nie tylko związanych z sytuacją, z jaką obecnie zmaga się lotnisko w Gdańsku, ale również z przemyśleniami na temat podejścia do pasażera i obsługi klienta, a tu... lista robi się równie długa, jak liczba kontrolerów, którzy przebywają obecnie na zwolnieniu lekarskim.

Historia jednego nie-lotu, czyli irytacje pasażera

"Rozumiem trudną sytuację linii lotniczych, rozumiem brak pracowników na lotniskach. Nie rozumiem jednak wszystkiego, co się działo wokół tej sprawy, i jak lekceważone są sprawy kontaktu z klientem". - pisze nasz czytelnik.

Kilka faktów

"Wstaję w sobotę rano po 3, zbieram się na lotnisko. W telefonie SMS od przewoźnika, że mam opóźnienie lotu - z 6 rano na... 20. Drobne 14 godzin.

"Na plus - lotnisko w Gdańsku - po 3 rano odebrano telefon, potwierdzono, że samolot jest opóźniony. Wirtualna tablica odlotów potwierdziła, że polecimy o 20. No więc wiem, że SMS to nie głupi żart. Ale ta sytuacja to jedyny dobry komunikacyjnie element w tej historii. Potem już tylko się dziwiłem."

"Próby kontaktu z linią lotniczą są skazane na porażkę. Telefony? W sobotę infolinia nie pracuje. Mogę za to "porozmawiać ze sztuczną inteligencją". Pytania o przyczynę opóźnienia wywołują tylko lawinę uprzejmych przeprosin, że wspomniana inteligencja nie wie, o co chodzi."

"Szukam newsów w internecie. Strajk na lotnisku docelowym, ale dotyczący innych przewoźników. Z moim "wszystko ok". Jak widać nie do końca."

Samochód na tydzień czy na 10 godzin?

"Samochód w Bergamo miałem odebrać o 10 rano. Dzwonię do wypożyczalni, żeby poinformować, że odbiorę ok. 23. Albo następnego dnia. I tu wielkie zaskoczenie. Zadeklarowałem odbiór auta o 10? To mam 10 godzin na odbiór. Potem rezerwacja jest kasowana. Nie wierzę, w to, co słyszę. Samochód rezerwowałem przez stronę linii lotniczej, rezerwacja jest skojarzona z numerem lotu. Wiedzą, że lot jest opóźniony. To bez znaczenia - zasady wypożyczalni RentalCars są jakie są. 10 godzin na odbiór i nie ma rezerwacji."

"Dzwonię do polskiego RentalCars. Sobota, nikt nie odbiera. Przekierowują mnie do Londynu. Tam słyszę potwierdzenie, że po 10 godzinach nie mam rezerwacji. Uprzejma konsultantka proponuje mi nową umowę "od jutra". Na pytanie, czy można zapłacić pieniędzmi z pierwotnej rezerwacji, słyszę, że nie ma takiej opcji. Cześć zostanie potrącona, część zwrócona, nowa rezerwacja to nowa opłata. Dziękuję za ofertę i rezygnuję. Na "wynajęciu" samochodu straciłem ok 600 zł. Ale reszta kwoty po 3 dniach jest na mojej karcie."

Odwołany lot

"Próbujemy sklecić plan wakacji bez samochodu - chcieliśmy chodzić po dzikiej części Lombardii, ale przez brak samochodu jesteśmy skazani na pociągi i zbiorkom. Praca nad zmianami planów okazuje się bez sensu. O 15 dostaję sms - mój lot jest odwołany. Anuluje przedpłacone noclegi. Straciłem grubo ponad tysiąc złotych. Sztuczna inteligencja nadal nie odpowiada na pytania. Nie dostaję oferty przebukowania - leć sobie z innego miasta... "

Nieufność wobec inteligentnej sprzedaży

"Dostaję informacje o trybie zwrotu środków za bilety. 100% na konto lub 120% na konto Wizz. Wybieram pierwszą opcję. Dlaczego, skoro sporo podróżuję? Mam głęboką obawę, że automatyzacja procesów sprzedaży powoduje, że system, widząc środki na koncie Wizz, nigdy "nie wyszuka mi" tanich biletów. Obsesja? Być może. Ale opowieści o różnicowaniu ofert, podsuwaniu coraz droższych opcji na podstawie historii zakupów czy wyszukiwania powodują, że wolę mniej gotówki. Nieufność wygrywa. Pieniądze wracają na konto po 5 dniach. Odszkodowania? Już po terminie."

"Składam 3 roszczenia. Jedno - o odwołanie lotu. Drugie związane ze stratami na wynajmie samochodu, trzecie o zwrot za stratę na rezerwacji pensjonatu. Mija 30 dni, ani słowa odpowiedzi. Roszczenia w systemie widzę, jako "aktywne". Nie wiem, kiedy będą rozpatrzone, nie wiem, czy zostaną uznane. I tu mam najwięcej uwag - zero komunikacji, zero informacji. Wizz schował się za sztuczną inteligencją. Nie będę się odgrażał, że nigdy, nigdzie nie polecę tą linią. Mam już zresztą bilety na przyszły rok. Nie obrażam się jako klient, choć chciałbym mieć dostęp do informacji i być na bieżąco powiadamiany o wydarzeniach związanych z moją sprawą. Niestety, nic z tego. I o to mam żal.

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji


Historia czytelnika "Dziennika Bałtyckiego" to pewnie jedna z setek, jak nie obecnie tysiąca historii ludzi, którzy w wyniku braków kadrowych wśród kontrolerów zbliżenia nie mogło wylecieć na wymarzone wakacje lub udało się na nie, ale ze sporym opóźnieniem.

Nieudany lot do Bergamo pokazuje także, jak wadliwa jest obsługa klienta w sytuacji, gdy lot zostaje opóźniony o wiele godzin lub, jak w przypadku tego listu, odwołany.

Przedłużające się problemy w Gdańsku pozwalają myśleć, że do podobnych zdarzeń będzie dochodziło coraz częściej. Frustracja gdańszczan oraz turystów chcących opuścić Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy już jest spora, a nieoficjalnie wiadomo, że sytuacja teraz jest jeszcze łagodna i w miarę kontrolowana.

Co będzie w kolejnych dniach? Tego nie wiedzą nawet w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, którym z dnia na dzień kolejni kontrolerzy przynoszą zwolnienia lekarskie. A te, jak dowiedział się "Dziennik Bałtycki", będą kontrolowane.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Historia jednego nie-lotu, czyli irytacje pasażera [LIST CZYTELNIKA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto