Historyczny jacht "Miranda" czeka na miejsce stałego eksponowania

Prawie przez dwa lata kpt. Zbigniew Puchalski, znany gdyński żeglarz, mozolnie odbudowywał stary, rozpadający się drewniany jacht "Orkan", przekazany mu przez Yacht Klub "Stal" w Gdyni. W roku 1970 był już gruntownie odnowiony, mając kadłub pokryty szczelnie warstwą laminatu. Jacht ochrzczono, nadając mu nową nazwę - "Miranda". W latach 1971-1980 kpt. Puchalski przemierzył nim, w tym samotnie, wszystkie oceany świata, pozostawiając za rufą w sumie ponad 50 tys. mil morskich. W 1980 roku, po zakończeniu ostatniego rejsu, trasą wiodącą dookoła świata, kapitan zniechęcony sytuacją w kraju wyjechał do Australii.

Tymczasowym portem zabytkowego już jachtu, który pieczołowicie odrestaurowano, jest dziś teren firmy VBW Engineering w Gdyni, znajdujący się przy ul. Chwaszczyńskiej. Tam też można go oglądać. Zaniedbany jacht, a raczej jego wrak, trafił do gdyńskiej firmy po szesnastoletnim postoju w gdyńskim jachtklubie "Gryf". Przed zagładą uratował go Bogusław Witkowski, prezes firmy, która przygarnęła zabytek.
W 2002 roku podpisano umowę między VBW Engineering a Muzeum Miasta Gdyni i miastem Gdynia, dotyczącą przechowania "Mirandy" do momentu oddania do użytku budowanej wtedy siedziby muzeum. Muzealny budynek jest gotowy od ubiegłego roku, a mimo to jacht pozostaje w gdyńskiej firmie.
- Opiekujemy się "Mirandą" od pięciu lat - zaznacza Grażyna Kamińska, kierownik Działu Marketingu VBW Engineering w Gdyni. - Na zimę zabezpieczamy ją plandeką. Konserwacją jachtu zajmują się wynajmowani przez nas szkutnicy, dzięki temu znajduje się w dobrym stanie. Utrzymujemy stały kontakt z kapitanem Puchalskim, mieszkającym na stałe w Australii, który wciąż jest właścicielem jachtu. Nie uznaje komputera, więc porozumiewamy się z nim za pośrednictwem faksu. Kapitana bardzo interesuje los jachtu, na którym spędził prawie dziesięć lat życia i przeżył wiele przygód, w tym niebezpiecznych. Dwa lata temu kapitan odwiedził nas i był wyraźnie wzruszony widokiem "Mirandy". Nawet chciał nocować w jej kabinie. Ostatnio przesłał nam informację, że jest gotowy przekazać przyrządy nawigacyjne i inne wyposażenie jachtu. Kłopot w tym, że należałoby opłacić przesyłkę z Australii i załatwić formalności celne. Uważamy, że najlepszym miejscem dla "Mirandy" byłoby muzeum.
Dagmara Płaza-Opacka, dyrektor Muzeum Miasta Gdyni, nie ukrywa, że muzeum nie dysponuje pomieszczeniem, w którym można by wyeksponować "Mirandę". Natomiast rozpatrywana jest możliwość wystawienia jej przed wejściem do budynku muzealnego w przejrzystej obudowie, chroniącej zabytek przed wpływami atmosferycznymi.
Gdyby natomiast pojawiła się możliwość na zrealizowanie idei Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku utworzenia Muzeum Żeglarstwa Polskiego, nic nie stoi na przeszkodzie, aby scalić kolekcję zabytkowych jachtów morskich. Na razie jachty "Dal", "Opty" i "Kumka IV" ze zbiorów CMM zalegają w muzealnym magazynie w Tczewie. Razem z "Mirandą" mogłyby być trzonem ekspozycji w muzeum żeglarstwa. Również władze Gdyni są przychylne pomysłowi stworzenia placówki muzealnej związanej w historią portowego miasta, z którego niegdyś polskie jachty wyruszały w pierwsze bliskie i dalekie rejsy.
Jacht "Miranda" ma długość 11,8 m, szerokość - 2,4 m i zanurzenie - 1,8 m. Typ osprzętu żaglowego - słup bermudzki (jeden maszt i dwa podstawowe żagle trójkątne - fokżagiel i grotżagiel). Powierzchnia ożaglowania liczy 50 m kw. Wyposażeniem dodatkowym był samoster wiatrowy, umożliwiający ustawianie jachtu na stałym kursie, a to pozwalało na samotną żeglugę. Jacht zbudowała w 1935 roku Stocznia Yachtowa w Gdyni, w oparciu o dokumntację szwedzkiej stoczni jachtowej Abeking end Rasmussen.