Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Ja tu jestem panem" - rzecz o selekcjonerach w klubach

Redakcja
Jest piątek, tygodnia koniec i początek. Na tarczy kilka minut po dziewiątej. Razem z przyjaciółmi postanawiam spędzić wieczór w jednym z trójmiejskich klubów...

Tylko którym? Jeszcze przed wyjściem sądziliśmy, że to, gdzie będziemy się bawić, zależy tylko i wyłącznie od nas i od zasobów naszych studenckich kieszeni. Myliliśmy się. Powiedzenie "klient nasz pan" w zderzeniu z grubiaństwem tzw. sele (czyli selekcjonerów) wydaje się w tym przypadku archaizmem.

Kiedyś na bramkarza, czyli zazwyczaj ubranego w czarny uniform, umięśnionego mężczyznę stojącego na wejściu do klubu mówiło się ochroniarz. Pówód był prosty - ochroniarz miał dbać o bezpieczeństwo klubowiczów. Język jest jednak materią żywą, która nieustannie ulega modyfikacji. Nowe słowa powstają spontanicznie i bardzo szybko upowszechniają się w mowie potocznej. Dziś na bramkarza mówi się selekcjoner albo w skrócie sele.

Zmieniła się nie tylko terminologia, ale i podejście do reprezentowanej funkcji. Kiedyś ochraniarz stał przodem do klienta i zachęcał do spędzenia wieczoru właśnie w jego klubie. Nie dziwiło go zapytanie, czy mogę wejść się rozejrzeć. Drzwi były otwarte, a jego rolą było dbanie o przyjazną atmosferę w klubie i bezpieczną zabawę. Dziś na takie pytanie można usłyszeć, że "klub to nie muzeum", a próba zwrócenia uwagi kończy się fiaskiem.

Dziś nim wejdziemy do klubu, wpierw dowiadujemy się, "kto tu jest panem". Przykład z życia wzięty. Bramkarze upajają się swoją władzą np. przystawiając pieczątki... na biustach wchodzących kobiet. Na porządku dziennym są też niewybredne żarty. Mogłabym wymieniać bez końca przykłady żenujących scenek rodzajowych z udziałem sele. Na przykład, mojego przyjaciela poproszono o okazanie dowodu, mimo iż na palcu miał widoczną, grubą obrączkę.

Ktoś zapyta, a co w tym takiego dziwnego? Otóż nie byłoby sprawy, gdyby nie fakt, że ten bramkarz dobrze wiedział, że chłopak ma skończone osiemnaście lat, jak i to, że towarzysząca mu dziewczyna to jego żona. Skąd wiedział? Sama mu to mówiłam poprzedniego razu. Sęk w tym, że ona wpadła mu w oko. Wniosek jest prosty, sele chciał "zaimponować" dziewczynie, jaki jest tu ważny.

Nie chcę pisać, gdzie to było. Nie ma to większego znaczenia, gdyż podobne sceny można zaobserwować w niemalże każdym lokalu z obowiązującą selekcją gości. "Zastrzegamy sobie prawo do odmowy wejścia do klubu bez podania przyczyny" - taka informacja, jeśli pojawia się w regulaminie, to nic innego, jak przeredagowany tekst "Jeśli nie spodoba nam się twoja twarz/fryzura/bluzka, to cię nie wpuścimy". Dlaczego bez podania przyczyny? Ano dlatego właśnie, bo o gustach podobno się nie dyskutuje...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto