Tylko którym? Jeszcze przed wyjściem sądziliśmy, że to, gdzie będziemy się bawić, zależy tylko i wyłącznie od nas i od zasobów naszych studenckich kieszeni. Myliliśmy się. Powiedzenie "klient nasz pan" w zderzeniu z grubiaństwem tzw. sele (czyli selekcjonerów) wydaje się w tym przypadku archaizmem.
Kiedyś na bramkarza, czyli zazwyczaj ubranego w czarny uniform, umięśnionego mężczyznę stojącego na wejściu do klubu mówiło się ochroniarz. Pówód był prosty - ochroniarz miał dbać o bezpieczeństwo klubowiczów. Język jest jednak materią żywą, która nieustannie ulega modyfikacji. Nowe słowa powstają spontanicznie i bardzo szybko upowszechniają się w mowie potocznej. Dziś na bramkarza mówi się selekcjoner albo w skrócie sele.
Zmieniła się nie tylko terminologia, ale i podejście do reprezentowanej funkcji. Kiedyś ochraniarz stał przodem do klienta i zachęcał do spędzenia wieczoru właśnie w jego klubie. Nie dziwiło go zapytanie, czy mogę wejść się rozejrzeć. Drzwi były otwarte, a jego rolą było dbanie o przyjazną atmosferę w klubie i bezpieczną zabawę. Dziś na takie pytanie można usłyszeć, że "klub to nie muzeum", a próba zwrócenia uwagi kończy się fiaskiem.
Dziś nim wejdziemy do klubu, wpierw dowiadujemy się, "kto tu jest panem". Przykład z życia wzięty. Bramkarze upajają się swoją władzą np. przystawiając pieczątki... na biustach wchodzących kobiet. Na porządku dziennym są też niewybredne żarty. Mogłabym wymieniać bez końca przykłady żenujących scenek rodzajowych z udziałem sele. Na przykład, mojego przyjaciela poproszono o okazanie dowodu, mimo iż na palcu miał widoczną, grubą obrączkę.
Ktoś zapyta, a co w tym takiego dziwnego? Otóż nie byłoby sprawy, gdyby nie fakt, że ten bramkarz dobrze wiedział, że chłopak ma skończone osiemnaście lat, jak i to, że towarzysząca mu dziewczyna to jego żona. Skąd wiedział? Sama mu to mówiłam poprzedniego razu. Sęk w tym, że ona wpadła mu w oko. Wniosek jest prosty, sele chciał "zaimponować" dziewczynie, jaki jest tu ważny.
Nie chcę pisać, gdzie to było. Nie ma to większego znaczenia, gdyż podobne sceny można zaobserwować w niemalże każdym lokalu z obowiązującą selekcją gości. "Zastrzegamy sobie prawo do odmowy wejścia do klubu bez podania przyczyny" - taka informacja, jeśli pojawia się w regulaminie, to nic innego, jak przeredagowany tekst "Jeśli nie spodoba nam się twoja twarz/fryzura/bluzka, to cię nie wpuścimy". Dlaczego bez podania przyczyny? Ano dlatego właśnie, bo o gustach podobno się nie dyskutuje...
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?