Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak ekologicznie zadbałam o własny portfel

gazetowamama
gazetowamama
Ekologia to dla wielu nowoczesna forma terroryzmu, a surowe nakazy tej współczesnej religii u wielu wywołują uśmieszek politowania. U mnie było podobnie. Zlikwidowały go banknoty NBP.

Nie będę przekonywać Was, że sens ma ochrona warstwy ozonowej, bo wiem, że dla wielu młodych osób jakość życia ich praprawnuków nie ma większego znaczenia. Spróbuję Was przekonać, że wszelkie codzienne sprawy mogą mieć realny wpływ na powiększenie Waszego komfortu, przeliczalnego w złotówkach. To tekst raczej dla materialistów niż ekologicznych buntowników.

Oszczędzaj wodę

To truizm. Względy ekonomiczne przemawiają za skrupulatnym przestrzeganiem tego ekologicznego przykazania. Faktem jest jednak, że oprócz zdecydowanie niższych wskazań liczników, oszczędzanie wody ma większy wpływ na stan wód, niż sie powszechnie wydaje. A kąpiel w czystym jeziorze lubimy wszyscy, w każdym razie bardziej, niż w brudnym.

No dobrze, wszyscy to wiemy, ale jak oszczędzać wodę? Przedstawię najprostsze sposoby, jakie udało mi się wdrożyć w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Po pierwsze, zakręcam wodę, myjąc zęby. Po drugie, zainstalowałam końcówki kranów rozpraszające strumień, kosztują 10 zł za sztukę. Po trzecie, zmywając naczynia, najpierw moczę je w zlewie w wodzie z płynem i myję bez odkręcania wody, potem spłukuję, niekoniecznie we wrzątku. Oczywiście to nie działa w przypadku przypalonych garnków, ale garnki przestały się przypalać, od kiedy oszczędzam energię (patrz punkt niżej). Co więcej, jeśli namoczę te wszystkie talerze i kubki dłużej niż przez pięć minut, okazuje się, że są czystsze niż po zastosowaniu najlepszego na świecie płynu i najskuteczniejszej gąbki w 'zmywaniu bezpośrednim".

Gdy myję włosy, zakręcam wodę na czas wcierania piany. Niby tylko minuta, ale myjąc włosy codziennie, oszczędzam na tym dodatkowych kilka złotych. I wkrótce kupię zmywarkę. Przejrzałam ulotki, komplet naczyń zmywają w kilkunastu litrach wody. Trudno o wyrazistszy przykład wyższości maszyny nad człowiekiem, bo zmywarka zwraca się podobno po dwóch latach użytkowania.

Acha, oszczędzanie wody ma także inny aspekt. Oprócz tego, że każda kropla, która przejdzie przez nasze ręce trafia w postaci ścieku z powrotem do krwiobiegu natury, każdą kroplę trzeba również przesłać. Wymaga to zużycia energii, woda bowiem musi być wypompowana ze zbiornika, przesłana do oczyszczalni, oczyszczona, podgrzana, wpompowana do rur i kranów. To kosztuje - i również szkodzi środowisku.

Oszczędzaj energię

Nie potrafię policzyć, ile złotych będę w stanie zaoszczędzić, ocieplając dom, jednak bez wątpienia prędzej czy później ta inwestycja po prostu się zwróci. Może zamiast wziąć kredyt na niepotrzebny mi nowszy telewizor, pomyśle o wymianie okien, poprawie wydajności instalacji grzejącej moje mieszkanie czy ociepleniu drzwi.

Jak zapewne większość z Was, wyłączam światło w nieużywanych pokojach. Na tej samej zasadzie, nie nalewam do wanny wrzątku by potem czekać aż woda trochę wystygnie. Gotuję na małym gazie, zamiast niechcący dogrzewać kuchnię przez płomień wystający pięć centymetrów wokół średnicy garnka. Lepszym sposobem na przyspieszenie wrzenia zupy pomidorowej jest przykrycie jej pokrywką i gotowanie w garnku z szerszym dnem. Wyłączam gotujące się jedzenie trzy minuty przed czasem i naprawdę zgromadzone w garnku ciepło pozwala potrawie "dojść" tak samo jak wtedy, gdy gaz palił się do końca. Uwierzcie, podobnie jest z piekarnikiem. Ta prosta prawda pozwala mi miesięcznie oszczędzić równoważność dobrego kremu do rąk. Dla niedowiarków dysponuję rachunkami za gaz z czasów przed oszczędzaniem i obecnymi.

Włączając w to oszczędzanie prądu, okazało się nagle, że mogę mieć więcej par butów i torebek niż wcześniej, mimo trudności z wynegocjowaniem podwyżki w pracy.

Oszczędzaj paliwo

Nie należę do osób z chęcią korzystających z miejskiej komunikacji i nie będę z niej korzystać mimo pełnej świadomości, że to zdrowsze, tańsze i pro publico bono. Ale we własnym samochodzie też moge zrobić coś dla środowiska i własnej kieszeni. Spalanie w moim samochodzie sięga 9 litrów benzyny na 100 km. O ile przyjemniej jest jeździć, gdy spada do 7. Wystarczy zmiana kilku prostych nawyków.

Jak najczęściej to możliwe, hamuję silnikiem, nie dojeżdżam do czerwonych świateł w pędzie, by potem wcisnąć pedał hamulca w dywanik. We wszelkich sytuacjach, gdy nie muszę gdzieś być o konkretnej godzinie, wybieram czas bez korków na drodze, bo pchanie się na zakupy do miasta o godzinie 17 oznacza co najmniej 20 minut pracy silnika przy przejechanych w tym czasie 500 metrach, a jestem w pełni świadoma faktu, że na jedynce i dwójce silnik wsysa straszne ilości paliwa, którego nie wlewam do niego za darmo.

Inny zmieniony nawyk dotyczy klimatyzacji - w lecie owszem, korzystam z niej bardzo często, ale w zimie wystarczy włączyć zwykłe grzanie. Co więcej, w lecie radze raczej korzystać z klimatyzacji, bo mój samochód, jak pewnie każdy, stawia powietrzu większy opór z otwartym oknem i spala wtedy więcej. Nie zostawiam włączonego silnika czekając na znajomych pod ich domem, nie jadę w trasie 140 km/h by potem zahamować do 60 za tirem, wystarczy ekonomiczniejsze 90, a sprawdziłam niezliczoną ilość razy, że przyspieszanie na krótkich kawałkach trasy ile fabryka dała by potem zahamować za produktem z wolniejszej fabryki daje dokładnie taki sam czas dojazdu, bo trudno mi 10 minut uznać za wielki sukces przy trasie, którą pokonuję w cztery godziny.

I coś jeszcze - nie jeżdżę na zakupy na drugi koniec miasta by oszczędzić złotówkę na proszku do prania.

Segreguj odpadki

Prawdopodobnie wielu z nas nie chce się tego robić. Gotujemy i sprzątamy, zadaniowo podchodząc do tych czynności, nie chcąc się rozpraszać na wykonanie innych. Pomoże zainstalowanie pod zlewem (gdzie chyba wszyscy w Polsce trzymają śmieci) po prostu trzech pojemników, zamiast jednego. Kosz na odpadki kosztuje kilka złotych, wystarczy kupić trzy małe, zamiast jednego wielkiego - i wrzucać śmieci w odpowiednie przegródki.

Zysk dla Was? Może nie jest to wpływ do portfela w rozumieniu konkretnych banknotów NBP, ale faktem jest, że jeśli jako Polska nie wyrobimy europejskich norm w zakresie niezbędnej ilości odpadków przetwarzanych, wkrótce czeka nas zbiorowe przecieranie oczy ze zdumienia po obejrzeniu rachunku za wywóz śmieci.

I coś konkretniejszego dla racjonalistów - niemal wszystko co kupujemy może kosztować mniej, bowiem nawet koszt marchewki sprzedawanej w woreczku zawiera koszt marchewki i koszt woreczka, i przynajmniej jeden z tych składowych może być tańszy w produkcji, o ile dostępność surowca z którego się go produkuje będzie większa. A na to masz bezpośredni wpływ, segregując woreczek i oddając go do ponownego użycia lub produkcji, zamiast na wysypisko.

Oszczędzaj jedzenie

Zawsze przecieram oczy ze zdumienia widząc dwuosobowe rodziny w hipermarketach z wózkami wypakowanymi wszystkimi rodzajami artykułów spożywczych, jakie aktualnie proponuje w asortymencie dana sieć. Ponieważ należę do osób codziennie spożywających co najmniej trzy posiłki, wiem, że nawet mając dziesięć osób w mieszkaniu (co przekłada się na co najmniej trzydzieści posiłków) poza wyjątkowymi sytuacjami w rodzaju prowadzenia jadłodajni dla mieszkańców trzech okolicznych osiedli lub trenowania w konkursie na największą ilość zjedzonych hot dogów w ciągu trzech minut (w której to konkurencji podobno od lat przoduje chudziutki i mały Azjata), żadne normalne gospodarstwo domowe nie jest w stanie tyle zjeść. Osobiście do dziś znajduję w lodówce produkty, których data ważności minęła lub wręcz jest już nieczytelna ze starości. I nie mówię o lansowanym od wielu stuleci w pewnych kręgach "umiarkowaniu w jedzeniu i piciu", a o umiarkowaniu w zakupach, które nie są nikomu potrzebne. Jeśli czteroosobowa rodzina Kowalskich wydaje na jedzenie 1000 zł miesięcznie, a wyrzuca z tego pięć procent, w skali roku może pozwolić sobie w zamian na niepotrzebny nowy telewizor. Policzcie sami.

I coś jeszcze. Mniej jedzenia sprawia, że lodówka potrzebuje mniej energii na jego schłodzenie. I tu wracamy do punktu z oszczędzaniem energii.

Oszczędzaj reklamówki

Na tym punkcie też fizycznie nie zaoszczędzicie wiele. Ale dla ekologicznych neofitów, podzielę się czymś, co najpierw przyprawiło mnie o zdumienie, a potem uznałam, że to mały kroczek, który każdy może wdrożyć dla poprawy świata. Moja sąsiadka równie często jak wszyscy inni zakupy bierze do cienkiej, przezroczystej plastikowej reklamóweczki, zwanej też siatką. I wiecie co? Raz na jakiś czas składa te siatki i odnosi z powrotem do sklepu. I tak tam chodzi, więc nic jej to nie kosztuje. A siatek zużywamy dzięki niej mniej. Ktoś powie - mniej o ile, dziesięć w miesiącu? Odpowiadam - na portalu MM Trójmiasto widzę zarejestrowanych 1050 osób. Gdyby każdy miał taką sąsiadkę, siatek oszczędzilibyśmy w skali roku 126 tysięcy. Czy to już cały TIR? ja w każdym razie zaniosę dziś siatki do sklepu. Już wiem, że warto.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto