Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaka przyszłość hokeja w Gdańsku? Co dalej ze Stoczniowcem?

Janusz Woźniak
Karolina Misztal
Rok bez hokejowej ligi w Gdańsku już za nami. Kibice zastanawiają się, czy wycofanie zespołu z ekstraklasy to był początek końca upadku tej widowiskowej dyscypliny sportu w naszym mieście. Bywało, nawet w tym ostatnim sezonie, że na trybunach hali Olivia na meczach Stoczniowca zasiadało kilka tysięcy ludzi. Komu to przeszkadzało?

Oczywiście, ten najbardziej istotny powód to wycofanie się sponsorów, w tym tytularnego - Energi SA. Wówczas za ligowy hokej odpowiadała już Sportowa Spółka Akcyjna Stoczniowiec, której 100-procentowym udziałowcem jest stowarzyszenie GKS Stoczniowiec. Założenie spółki, to miała być taka ucieczka do przodu - jak chcą jedni - albo sprytny manewr prezesa GKS Stoczniowiec Marka Kosteckiego, który chciał się pozbyć ligowego balastu, a w stowarzyszeniu zostać tylko z grupami młodzieżowymi, które są po części na utrzymaniu miasta i rodziców zawodników.

Polecamy:

Klub Hokejowy Gdańsk SA chce sprzedać akcje Stoczniowca

Prawie półtora roku temu, dokładnie w styczniu 2011 roku, prezydent Paweł Adamowicz i władze Gdańska - na prośbę zawodników i klubowych działaczy - postanowiły raz jeszcze pomóc w ratowaniu seniorskiego hokeja. Dały pieniądze na dokończenie sezonu, na rozliczenie finansowych zaległości z zawodnikami ligowej drużyny. Kilkaset tysięcy złotych trafiło do klubu, ale jednocześnie władze miasta postawiły pewne warunki, umożliwiające dalszą ewentualną współpracę i pomoc. Ta współpraca nie wymagała wysiłku ze strony klubu, tylko dobrej woli prezesa Kosteckiego. Chodziło o otwarcie stowarzyszenia GKS Stoczniowiec na nowych członków, wprowadzenie ich do władz zarządzających klubem, dopuszczenie przeprowadzenia audytu przez finansistę z ramienia miasta, ze wglądem do wszystkich dokumentów finansowych GKS Stoczniowiec.

Na żaden z tych punktów klub się nie zgodził, żadnego nie wprowadził w życie. Nawet po dość dramatycznym w tonie piśmie z Urzędu Miejskiego, w którym podpisany pod nim dyrektor Andrzej Trojanowski pisał m.in.: "Mam żal do wszystkich członków stowarzyszenia o to, że pozwolili doprowadzić hokej w Gdańsku do sportowej i ekonomicznej katastrofy... W mojej ocenie to Wasza wspólna wina, bo żaden prezes nie jest "udzielnym księciem", ale prezesem zarządu całego stowarzyszenia i kieruje tym stowarzyszeniem za Waszą aprobatą... Dlaczego nie skorzystacie z przysługujących Wam praw i nie rozwiążecie tych problemów zgodnie z możliwościami".

I co? Kiedy udało się zwołać we wrześniu ubiegłego roku Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie GKS Stoczniowiec, to prezes Kostecki zadbał, aby nie wpuszczono na nie osób niepowołanych, czyli myślących inaczej niż on. Jedynie słusznej linii pilnowała agencja ochrony, a później wezwano nawet zdziwioną całą sytuacją... policję. To był przykład w myśl powiedzenia, że "życie przerosło kabaret". To po tym zdarzeniu zaczęto coraz głośniej mówić, iż GKS Stoczniowiec to "folwark Kosteckiego".

O całej sprawie poczytasz na dziennikbaltycki.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto