MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Akermann: Interesuje mnie człowiek i materia... z człowiekiem w tle

Marzena Tukalska
Robi to co lubi, to o czym marzył. Żyje w przekonaniu, że jest ktoś, kto kieruje jego losem. Był uczniem II klasy Technikum Mechanicznego, kiedy w jego głowie zakiełkowała myśl, że po maturze będzie studiował malarstwo.

Robi to co lubi, to o czym marzył. Żyje w przekonaniu, że jest ktoś, kto kieruje jego losem. Był uczniem II klasy Technikum Mechanicznego, kiedy w jego głowie zakiełkowała myśl, że po maturze będzie studiował malarstwo. I chociaż droga do tego nie była łatwa, syn ślusarza i pielęgniarki, z małego miasteczka jest dzisiaj profesorem nadzwyczajnym Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.

W Tczewie niedawno odbył się wernisaż wystawy podsumowujący 20-lecie pracy twórczej i promocja albumu "Janusz Akermann Linoryt".
- Byłem dobrze zapowiadającym się matematykiem - wspomina artysta. - Dostać piątkę u "taty Bliźniuka" było wyczynem. Gdyby nie fakt, że w szkole znalazło się troje kolegów, którzy odbiegali od reszty, bo myśleli inaczej i robili wszystko aby nie ulegać utartym kanonom, najprawdopodobniej
pracowałby w biurze.
- Jedną z tych osób był Leszek Sobecki - mówi Janusz. - Miał różne pomysły, które innych szokowały. Podrzucał mi do czytania książki, z których wówczas niewiele rozumiałem. Podobnie było zresztą z książkami o malarstwie, które kupowałem.

Już w klasie maturalnej Janusz Akermann poważnie myślał o studiach w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Był przekonany, że to co robił dotychczas nie miało sensu. Ale malarstwo, chociaż nieustannie o nim marzył, wydawało mu się wówczas jeszcze bardzo odległe. Przypadek sprawił, że spotkał dziewczynę, która studiowała malarstwo w Toruniu.
- Moja mama miała znajomą w bibliotece w Pelplinie i ona nas sobie przedstawiła - mówi Janusz. - Mała blondynka, jeszcze z mniejszej mieściny niż Tczew. Ale jak ona opowiadała o tych swoich studiach. Wiedziałem, że muszę...
nie wiedziałem tylko jak.

Janusz złożył papiery na uczelnię.
- Otrzymałem odpowiedź - "kandydat nie nadaje się na studenta malarstwa". Spadłem na ziemię i... poszedłem do wojska. Po dwóch latach, Janusz Akermann pracował przez kilka miesięcy jako technik w biurze projektów w tczewskich "Gazomierzach". Przed samymi świętami zupełnie przypadkowo pojechał do Gdańska. Przy okazji odwiedził progi swojej wymarzonej uczelni.
- Zobaczyłem karteczkę z wiadomością, że przyjmują chętnych na zajęcia jako wolny słuchacz - wspomina. - Rzuciłem pracę i przez pięć miesięcy codziennie jeździłem na uczelnię. Kolejny egzamin i jestem na liście, ale jako
pierwszy pod kreską.

Janusz Akermann odwołał się od tej decyzji.
W efekcie otrzymał miejsce rektorskie jako jeden z dwóch studentów, którzy otrzymali maksymalną ilość punktów z malarstwa.
Studia ukończył z wysoką średnią. Zrobił dyplom i dostał stypendium Ministerstwa Kultury i Sztuki "Czerwoną różę". Zaczął zastanawiać się co dalej? I wówczas przez przypadek dowiedział się o możliwości złożenia papierów na otwarty konkurs, na asystenta w pracowni Rysunku i Malarstwa na wydziale Architektury i Wzornictwa. Posadę otrzymał i tak już zostało. Przeszedł przez wszystkie szczeble uczelnianej drabinki. Dzisiaj jest profesorem i uczy innych. Przez swoich kolegów zaliczany jest do nowej generacji artystów, którzy nie poddają się bezwolnym kaprysom losu. Jego sztuka jest dynamiczna i wywodzi się z nurtu wzmożonej ekspresji lat osiemdziesiątych. Jego grafiki i linoryty nie bez kozery nazywane są "akermanami". Jest jedyny i niepowtarzalny. Nikogo nie naśladuje. To inni naśladują artystę z Tczewa.
Wystawę grafiki Janusza Akermanna można oglądać w Tczewskim Domu Kultury, w godz. 9-17

Fot. M.Tukalska
Repr. Andrzej Połomski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto