Srogiej lekcji udzielił wczoraj lider IV ligi małopolskiej liderowi pomorskiego odpowiednika tych rozgrywek. Kmita Zabierzów wygrała z Lechią Gdańsk aż 4:1 (3:1). Jedynym usprawiedliwieniem biało-zielonych był brak aż ośmiu podstawowych zawodników. Bramka dla Lechii: Mariusz Łukowski (5).
Lechia: Ditrich - Gronowski, Czajka, Morka, Żuk - Melaniuk, Ciucias, Jędrzejak, Łukowski - Bławat, Wasicki oraz Wiszniewski i Urbański.
Drużynę gości prowadzi Dariusz Wójtowicz. To wychowanek Lechii, który największe sukcesy w tym klubie osiągnął pod wodzą Jerzego Jastrzębowskiego. Wczoraj obaj po raz pierwszy stanęli do pojedynku na niwie trenerskiej. Górą - i to zdecydowanie - był uczeń.
- Jednak to nie my - trenerzy byliśmy na boisku - mówi Jastrzębowski. - Okazaliśmy się drużyną słabszą i tylko częściowym usprawiedliwieniem dla nas jest fakt, że nie wystąpiliśmy w najsilniejszym zestawieniu. Liczy się wynik. Ja na pewno wyciągnę wnioski z tego spotkania i mam nadzieję, że zawodnicy również.
Mecz miał dziwny przebieg. Lechia szybko uzyskała prowadzenie, a w 10 minucie wykonywała rzut karny. Nie wykorzystał go jednak Janusz Melaniuk. Tymczasem goście swoje trzy bramki w pierwszej połowie zdobyli między 44 a 47 minutą. Czwartą dołożyli już po przerwie.
W Lechii znów nie wystąpił Bartłomiej Stolc, który - mimo wyznaczenia do gry - nie pojawił się w ogóle na obiektach AWFiS.
- Nie ukrywam, że jestem rozczarowany jego postawą - mówi Jastrzębowski. - Jeżeli Bartek chce od nas odejść, mógłby to zrobić w bardziej cywlizowany sposób.
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?