Pełna sala teatru to potwierdzenie, że Polacy doceniają rodzimych artystów i muzykę, o której mówi się, że nie jest najprostsza do słuchania, a na pewno do zrozumienia. Dla wszystkich, którzy nie przepadają za komercyjnym wymiarem święta zakochanych, opcja koncertu Wojciecha Mazolewskiego i jego zespołu była doskonałą decyzją.
Zespół wykonał utwory ze swojej ostatniej płyty „Polka”. Początkowo publiczność skupiła się głównie na czekaniu na muzyków, którzy spóźnili się 20 minut. Po wejściu na scenę niewiele mówili, lider Quintetu nie miał najlepszego kontaktu ze słuchaczami. To stopniowo się zmieniało – tak jak zmieniał się sposób wykonywania utworów. Dla fanów „Polki” rozpoczęcie mogło być zaskoczeniem. Płyta prezentuje jazz w przystępnej formie, natomiast pierwsze trzy utwory, które zabrzmiały w teatrze były klasycznie jazzowe – pełne improwizacji i solówek, w których główny temat konkretnej kompozycji był tylko dodatkiem. Potem nastąpiło ożywienie i ocieplenie kontaktu z publicznością – szczególnie podczas wykonywania utworu zatytułowanego „Punk-T Gdańsk”.
Ostatnia płyta Quintetu to próba zdefiniowania, kim jest i jaka jest współczesna i tytułowa „Polka” – każda kobieta podczas walentynek chciałaby dostać potwierdzenie tego, że jest światowa, otwarta na nowości, pewna siebie, dynamiczna, przebojowa i lubi przełamywać granice, ale ceni też klasykę. Sam Mazolewski mówi o albumie, że to hołd dla wszechobecnej kobiecej aury.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?