To już siódma edycja imprezy. Wcześniej nad morzem gościły tak znane nazwiska polskiego aktorstwa, jak Andrzej Seweryn, Anna Dymna czy Janusz Gajos. Wiosną tego roku udało się zaprosić Jerzego Radziwiłłowicza.
Weekend Jerzego Treli
Przez cały weekend w sali Dyskusyjnego Klubu Filmowego W Gdyni odbywały się projekcje filmów i teatrów z udziałem Jerzego Treli. Widzowie mogli zobaczyć m.in. "Dziady" w reż. Konrada Swinarskiego, jedno z największych wydarzeń Teatru Telewizji, "Znikąd donikąd" w reż. Kazimierza Kutza oraz ostatnią wielką produkcję, w której Trela brał udział, czyli "Qou Vadis" w interpretacji reżyserskiej Jerzego Kawalerowicza.
Atrakcją dla odwiedzających DKF była wystawa kostiumów, w których występował Jerzy Trela na deskach teatralnych. Choć zachowały się tylko trzy stroje (reszta byłą zmieniana), miłośnicy talentu aktora z pewnością przystanęli na chwilę, by na nie zerknąć.
Jerzy Trela - aktor i sceptyk
W niedzielę o godz. 12 Klub Riwiera zapełnił się do ostatniego miejsca. Spotkanie z artystą takiego formatu ściągnęło wielu gdyniani. Już na początku aktor rozbawił wszystkich mówiąc, że jest zaskoczony zaproszeniem i frekwencją: - Przecież nie tańczę, na lodzie też - żartował. Rozpoczęła się niezwykle pouczająca rozmowa. Wspominano legendarnych reżyserów Jerzego Jarockiego oraz Konrada Swinarskiego.
Trela opowiadał również o swoich przemyśleniach na temat zawodu. - Aktor musi mieć dystans do tego, co robi, choć są role, które mają wpływ na człowieka, dotykają bliskich człowiekowi spraw jak Konrad z "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego - mówił artysta.
Nie obyło się również bez odniesień do współczesności. Trela zaznaczał, że w czasach względnego spokoju potrzebujemy literatury i sztuki pobudzającej do myślenia. - Ponadczasowość literatury jest konieczna. Trzeba mieć świadomość, że świat jest zmienny - dodawał Trela, który kilka razy w trakcie rozmowy ujawnił, że jest sceptykiem, zarówno jeśli chodzi o swoją osobę, jak i świat.
"Młodzi nie mają możliwości rozwoju"
Zapytany o nową generację młodych aktorów, mówił o ogólnym kryzysie w polskim filmie. Małe stawki i brak dobrych scenariuszy nie pozwala im "rozwinąć skrzydeł".
- Jedyną satysfakcją dla młodych jest udział w reklamówkach i telenoweli - tłumaczył Trela, jednocześnie nie obwiniając młodych adeptów sztuki aktorskiej. - Nie obwiniam młodych, bardziej strukturę, jaka panuje w polskim filmie.
Podsumowując tę część rozmowy podkreślił, że we Francji występ w telenoweli, to krok do prawdziwego aktorstwa na deskach teatralnych, zaś Al Pacino cały czas występuje bez pensji na Brodwayu.
Bieszczady i kolejarze
Aktor zapytany o prywatne życie zaznaczył, że nie lubi o nim mówić. Zdradził jednak, że uwielbia Bieszczady, a w młodości chciał zostać rzeźbiarzem. Z sali padło pytanie o widoczną w przedstawieniach fascynację mundurem. Trela wyjaśnił, że powodem jest jego pochodzenie. Wychowany został w rodzinie kolejarskiej, stąd ciągła styczność z uniformem.
Na koniec spotkania aktor rozdawał autografy i pożegnał się z publicznością, która wiele razy podczas spotkania przerywała mu oklaskami.
Kolejne spotkania z ludźmi filmu już niebawem. W Gdyni mają pojawić się Zbigniew Zamachowski, Jan Englert oraz Bogusław Linda.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?