MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jestem skromnym człowiekiem

Maciej Polny
Jiri Żidek na pierwszym treningu Prokomu Trefla. 
Fot. Maciej Polny
Jiri Żidek na pierwszym treningu Prokomu Trefla. Fot. Maciej Polny
Podobno denerwuje go określenie "gwiazda". Uważa się za normalnego człowieka, któremu popularność nie uderzyła do głowy. Mierzący 213 cm Jiri Żidek, bo o nim mowa, ma być w najbliższym sezonie czołową postacią w ...

Podobno denerwuje go określenie "gwiazda". Uważa się za normalnego człowieka, któremu popularność nie uderzyła do głowy. Mierzący 213 cm Jiri Żidek, bo o nim mowa, ma być w najbliższym sezonie czołową postacią w drużynie koszykarzy Prokomu Trefla Sopot, którzy mierzą w tytuł mistrza Polski.

Czech występujący na pozycji centra kilka dni temu przyjechał do Trójmiasta. Do swojej dyspozycji otrzymał czteropokojową część na prywatnej posesji w Gdyni oraz samochód nubira daewoo kombi, którym wcześniej jeździł Amerykanin Michael Ansley.

- Zdaję sobie sprawę, że moje nazwisko kojarzy większość prawdziwych kibiców basketu, ale to wcale nie znaczy, że muszę nosić głowę wysoko w chmurach - stwierdza Żidek.

- Przyjechałeś do Sopotu w konkretnym celu. Masz pomóc w wywalczeniu mistrzostwa Polski...

- Lubię wyzwania. Zanim zdecydowałem się podpisać w Sopocie umowę na najbliższy sezon, pozbierałem trochę informacji o tutejszym klubie. Muszę przyznać, że wszystkie były pozytywne. Prokom Trefl odkąd rywalizuje w gronie najlepszych, pnie się w górę. Świadczy o tym ubiegłoroczny tytuł wicemistrza.

- Z pewością znasz niektórych zawodników Prokomu Trefl.

- O tak. Z Dariusem Maskoliunasem miałem okazję grać w Żalgirisie Kowno. Z kolei Joe McNaulla pamiętam z amerykańskiej ligi uniwersyteckiej. Ostro rywalizowaliśmy za oceanem.

- Co wiesz o poziomie polskich rozgrywek?

- Kilku moich kolegów z parkietu miało okazję u was grać. Wspominało o wysokim poziomie. Wielu zawodników, którzy decydują się biegać po polskich parkietach, ma uznane w koszykarskim światku nazwiska.

- Dlaczego w lidze czeskiej nie ma tylu gwiazd?

- Koszykówka nie jest w naszym kraju tak popularną dyscypliną jak hokej czy piłka nożna. Sponsorzy tam kierują pieniądze. Dlatego wielu czeskich koszykarzy gra w innych miejscach Europy, gdzie znacznie lepiej płacą.

- Masz za sobą przygodę z najlepszą ligą na świecie. Jakie są twoje wrażenia?

- Marzeniem każdego koszykarza jest gra w NBA. Mnie się udało "posmakować" tej ligi. Po ukończeniu uniwersytetu i grze w lidze NCCA występowałem w Charlotte Hornets, Denver Niggets i Seattle Supersonics. To był ciężki kawałek chleba. Ogólnie nie byłem zadowolony i postanowiłem wrócić do Europy. Na stałe. Nie zamierzam tam już wracać.

- W Sopocie jesteś krótko. Jak się czujesz?

- Na razie bardzo dobrze. Wprawdzie nie miałem jeszcze okazji zobaczyć Sopotu, ale wiem, że to miasto wypoczynkowe. Blisko znajduje się morze, a ja lubię przesiadywać na plaży i kąpać się.

- Na razie jesteś w Polsce osamotniony. Kiedy przyjedzie rodzina?

- Prawdopodobnie we wrześniu. Wraz z dwoma synami. Jeden ma 2,5 roku, a drugi dwa miesiące. Być może któryś zostanie koszykarzem. Byłbym szczęśliwy, gdyby tak się stało. Wcześniejszy przyjazd rodziny nie ma sensu, skoro i tak mnie nie będzie. Zgrupowania przeplatać się będą z grami kontrolnymi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto