Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Justyna Steczkowska o nowej płycie [bilety na koncert]

Redakcja
Przed wtorkowym koncertem Justyny Steczkowskiej w gdańskim Parlamencie rozmawiamy z artystką o nowej płycie, internecie i showbiznesie. Rozdajemy też bilety na koncert.
Konkurs
Jeśli chcesz zdobyć jedną z 4 podwójnych wejściówek na wtorkowy koncert, skomentuj tekst i podpisz się imieniem i nazwiskiem. Zwycięzcy zostaną powiadomieni mailowo w dzień koncertu. Bilety będą do odbiory w redakcji.

20 marca wychodzi Twoja nowa płyta "To mój czas". Jak się nagrywało?
Bardzo fajnie. Zawsze nagrania są przyjemną częścią naszej pracy. Nagrywałam ją w malutkim procencie w Polsce, natomiast całe nagrania, łącznie z wokalami były zrobione w Budapeszcie, tam gdzie mieszka producent płyty Viktor Rakonczai.

Czy na nowej płycie pojawi się hit na miarę nieśmiertelnej "Dziewczyny Szamana"?
Trudno mi jest powiedzieć jak to będzie, bo ocena ludzi nie zależy ode mnie. Ja zrobiłam to co potrafiłam najlepiej, skomponowałam płytę, nagrałam ją, a teraz wszystko zależy od ludzi, którzy jej słuchają. Natomiast wydaje mi się, że ta płyta ma coś z "Dziewczyny Szamana".  Jest w konstrukcji trochę podobna, różnorodna, bardzo emocjolonalnie zaśpiewana i dobre piosenki.

Przed jaką publicznością wolisz występować?
Różnie. Bardzo lubię kameralne koncerty w których ludzie są bardzo blisko, gdzie można grać akustycznie, można wręcz rozmawiać z nimi. Jednak lubię też duże plenery z niezwykłą siłą i energią płynącą od ludzi. Przepadam też za koncertami klubowymi, gdzie jest coś pomiędzy plenerem a koncertem akustycznym, gdzie gra się fajną bitową muzykę, gdzie można tańczyć i bawić się. Właśnie taką trasę będziemy teraz grali z płytą "To mój czas".


Ostatnio zaprezentowałaś się jako prezenterka w programach telewizyjnych. Co cię do tego skłoniło?

Myślę, że przede wszystkim jestem piosenkarką, zawsze nią byłam. Nigdy nie byłam prezenterką i nigdy nie byłam aktorką i nikim poza tym, że jestem muzykiem. To, że raz poprowadziłam program "Gwiazdy tańczą na lodzie" nie znaczy, że jestem prezenterką. Tak samo to, że zagrałam w dwóch filmach nie znaczy, że jestem aktorką. Żebym mogła się nazwać prezenterką czy aktorką musiałabym przejść jeszcze długą drogę i naukę. Natomiast nie mogę tak siebie nazwać i myślę, że to nie jest do końca w porządku jeśli tak się mnie nazywa.

Dziesiąta płyta w mojej karierze, a do tego mnóstwo innych wydań i duetów, koncertów i różnych innych kompilacji muzycznych - to jest przede wszystkim moja praca i tym się zajmuję na co dzień. Jest to czasem mniej widoczne, to nie tylko zależy ode mnie, ale od tego, że telewizja ma o wiele większą siłę rażenia, niż ma na przykład jakaś tam płyta, która wychodzi. Żeby ktoś coś powiedział o płycie, to musimy się sporo namęczyć, bo ludzie i media chcą raczej słyszeć od nas jakieś ciekawostki i informacje nie związane z muzyką, niż właśnie o muzyce.

Więc przypominam albo uświadamiam, chociaż myślę, że większości nie muszę, że jestem przede wszystkim muzykiem i na to miano zapracowałam sobie piętnastoma latami pracy w tym zawodzie i myślę, jakimiś tam odniesionymi sukcesami. Więc mam nadzieję, że wciąż ludzie myślą, że Justyna Steczkowska to przede wszystkim piosenkarka.


Jesteś znana z indywidualnego stylu. Czy jest jeszcze popyt na oryginalność?

Myślę, że zawsze jest ważne, żeby być oryginalny - to jedno, ale przede wszystkim pozostać sobą, bo kiedy się pozostaje sobą jest się najczęściej oryginalnym. Wydaje mi się, że warto walczyć o to, żeby móc mieć prawo wypowiedzieć swoje własne uczucia przez sztukę, czyli przez dźwięki, malarstwo czy też film, żeby opowiedzieć jakąś własną historię albo historię widzianą własnymi oczami.

A czego prywatnie słucha Justyna Steczkowska?
Bardzo różnej. Słucham różnych nowości, z ciekawości tego co się dzieje na świecie. Ostatnio słyszałam bardzo dobrą płytę - Grace Jones, wydała ją niedawno. Nie jest to młoda artystka, ale każda jej płyta jest naprawdę jakaś - więc bardzo polecam, a ta jest naprawdę świetnie wyprodukowana. Natomiast jeżeli chodzi o muzykę, której słucham w domu, dla własnej przyjemności, to też jest tak, że mam dwóch synów i… jak ktoś ma dzieci, szczególnie małe, to wie jak to jest słuchać muzyki w domu. Najczęściej słucha muzyki, której one chcą słuchać, trochę ode mnie jeszcze odległej. Bardzo dużo słucham muzyki klasycznej, poważnej, muzyki filmowej i różnych kompilacji muzyki świata i to chyba najbardziej przynosi mi ukojenie wieczorami.

Czy coś się zmieniło w show biznesie od czasu kiedy zaczynałaś karierę? Wydaje się, że duży wpływ na to, jak postrzega się ludzi, ma Internet...
Przez wejście Internetu świat się bardzo zmienił, więc też i postrzeganie muzyki, forma jej sprzedaży, promocji, wygląda zupełnie inaczej. W pewnym punktach bardzo źle jeśli chodzi o to, że płyty są dosyć niedochodowym interesem. Ponieważ nagrywam je z miłości do muzyki, z pasji to nie myślę o tym w ten sposób.

Z drugiej strony Internet pozwolił ludziom na całym świecie słuchać piosenek takich, jakie chcą i to jest plus całej sytuacji. Na świecie, prawie wszędzie jest uregulowane, że pomimo zabezpieczeń i tego, że można ściągać muzykę i płacąc jakieś tam drobne pieniądze, to jeszcze jest mnóstwo takich możliwości i kanałów z których oczywiście ściąga się muzykę i filmy za darmo.

Jest to niebezpieczne o tyle, że może to spowodować, że ten zawód stanie się taki… niszowy. Bo jednak wszelkie działania artystyczne, czyli sztuka ogólnie, wymaga nakładów finansowych tak jak wiele innych rzeczy, które się robi. Więc, bez pieniędzy nie można zatrudnić ludzi do pracy, muzyków, studia producentów i wyprodukować naprawdę dobrej piosenki. To się nie dzieje z niczego. Do tego trzeba mieć dobry sprzęt, potem jeszcze umieć o tym opowiedzieć, zrobić reklamę, żeby ludzie się o tym dowiedzieli i tak dalej. Młodym artystom jest dużo ciężej się wybić, niż było to kiedyś, bo dzisiaj rzadko się puszcza muzykę w całości.

Stacje komercyjne puszczają różne, raczej znane hity, nie chcą ryzykować z nowymi piosenkami, a szczególnie z młodymi artystami. Więc, jest to z jednej strony niebezpieczne, z drugiej mogą dotrzeć do szerokiej publiczności, właśnie dzięki Internetowi. Najlepiej byłoby to prawnie załatwić, żeby było na tyle uczciwie, żeby ściągając piosenkę czy film nie czuć się jakimś tam złodziejem, bo to jednak jest kradzież praw autorskich, tylko móc uczciwie zapłacić za to jakieś drobne pieniądze, które trafiają do organizacji, które potem rozdzielają te pieniądze wśród artystów.

Ostatnio jest głośno o konflikcie Kozyry z Radia Zet z artystami. Jesteś po której stronie?

Stacje radiowe mają swoją politykę grania i to są dwie niezależne sytuacje: artysta, radio. Nie uważam, żeby to był konflikt z artystami. Były jakieś tam niesnaski, ale jak to w show biznesie, każdy ma prawo powiedzieć to, co myśli i ludzie powiedzieli sobie co myślą i tyle... konflikt się zakończył. Jestem daleka od takiego oceniania, że ktoś tu jest dobry, a ktoś zły. Po prostu każdy robi to, co uważa za słuszne, to co do niego należy i tyle.

Artyści czerpią głównie dochód z koncertów, a nie ze sprzedaży płyt...
Tak, tak i bardziej z działalności komercyjnej, czyli telewizyjnej, bo z samej sprzedaży płyt… jest to zdecydowanie, uczciwie mówiąc niedochodowy interes. Nawet przy platynowej płycie, czyli ok. 30 tys. sprzedanych egzemplarzy, to najczęściej zwracają się koszty produkcji i promocji, czyli całego zaangażowania, medialnego, nagrań, w zależności od tego jak były drogie, akurat ta płyta była dosyć droga, dlatego, że produkowana w innym kraju i opłacana w euro, a euro zmieniło kurs i takie przyziemne rzeczy.

Do tego są teledyski przecież, płatne reklamy w radiu. Dlatego tak jak mówię, nie można mówić o muzyce tylko i wyłącznie biznesowo. Nie wyobrażam sobie świata bez muzyki i myślę, że nikt sobie tego nie wyobraża. Dobrze, że są jakieś inne możliwości zarobienia pieniędzy, bo jakieś pieniądze musimy zarabiać, a myślę, że wielu artystów z prawdziwego zdarzenia, tworząc płytę nie myśli czy ona się sprzeda i jak się sprzeda i nie jest to ich główny cel. Po prostu tworzą piosenki z serca i one docierają do dużej ilości ludzi, do mniejszej, czasem do wielkiej rzeszy i wtedy rzeczywiście te pieniądze zwracają się z Zaiksu, ale to musi dotrzeć do dużej ilości ludzi.

Rozmawiała: Aneta Niezgoda

Album Justyny Steczkowskiej "To mój czas" wejdzie na rynek 20 marca. Cztery dni później artystka zagra w gdańskim klubie Parlament.
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto