Nie jestem cynikiem.
Całkiem poważna rozmowa z Jerzym Kryszakiem, artystą kabaretowym.
Jak się czuje naczelny dyrektor polskiego ZOO, małpy nakarmione, niedźwiedzie śpią, a co z osłami?
- Wszystko zdziczało. Jak pan wie, polskiego ZOO już nie ma, każdy poszedł swoją drogą. Wszystko wymknęło spod kontroli. Osły rozwijają się w szybkim tempie, świnie też się mają dobrze, szakali i hien jest sporo. Tego towarzystwa nigdy nie zabraknie.
I jest to temat dla satyryka, kabareciarza.
- Wolałbym, aby nie było takich tematów. Musiałbym poszukać sobie jakiejś pracy i inaczej się spełnić. Byłbym szczęśliwszy jako Polak, gdyby wszystko w naszym kraju było przyzwoitsze. Widział pan, że czytałem gazetę i strasznie mnie denerwuje co tam piszą.
Pana, artystę kabaretowego boli serce? Chyba ze śmiechu...
- Tak. Nie jestem cynikiem, żeby się śmiać ze wszystkiego i do końca. Leży mi na sercu dobro mojej ojczyzny, los Polaków i ciągle pytam dlaczego to porządkowanie ma trwać tak długo. Nie wiem, czy na ten ból będzie dobrym kandydatem prof. Religa, jako prezydent i specjalista od chorób serca, człowiek przyzwoity. Ale czy to jest polityk, też nie wiem. Na ból serca na pewno by pomógł.
Czy na naszej scenie politycznej nie brakuje absurdu?
- Jest go zdecydowanie za dużo. Czy to nie jest absurd, że wiceminister klepie o akcji policyjnej, a baronowie uprzedzają mafijną szajkę. To jest brak honoru i przyzwoitości.
Dlaczego w 1990 roku odszedł pan z teatru i filmu i został artystą kabaretowym?
- Teatr się zatrzymał, a życie poszło do przodu. Wolałem iść z życiem i ludźmi niż stać w teatrze i ubierać kolejne kostiumy. Udawać ważnego, kiedy dzieją się wokół mnie jeszcze ważniejsze sprawy. Ubrałem kostium cywilnego kabareciarza i satyryka, aby móc komentować to, co dzieje się natychmiast.
Uchyliły się dla pana drzwi do telewizji.
- W "Jedynce" tak. Robię tam do końca roku program rozrywkowy. Pierwszy raz od 5 lat zagraliśmy szopkę noworoczną. Oprócz tego czytam gazety. Nie opowiadam dowcipów, a mówię o szeregu nakładających się na siebie dziwnych sprawach.
Jak to się dzieje, że codziennie też czytamy gazet, słuchamy radia i nas to nie śmieszy. Pan mówi to samo ze sceny i ludzie pękają ze śmiechu.
- Zderzam absurdy i wtedy one śmieszą. Generalnie zależy mi na tym, abyśmy wyciągali z tego wszystkiego wnioski.
Dziękuję za rozmowę.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?