Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kacper Płażyński: ośrodki decyzyjne w Niemczech są otoczone rosyjskimi mackami. Będzie polski raport w tej sprawie

Maciej Naskręt
Maciej Naskręt
Fot. Przemysław Świderski
Rozmawiamy z Kacprem Płażyńskim, posłem na Sejm z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczącym komisji do spraw Unii Europejskiej.

Maciej Naskręt: Jak Pan ocenia słowa prezydent Gdańska, Aleksandry Dulkiewicz, że "Lotos został oddany w ręce morderców, łapówkarzy i przestępców"?

Kacper Płażyński: To jest prezydent dużego miasta i rzucanie oskarżeniami takiego kalibru jest zwyczajnie dziecinne i śmieszne. Podejrzewam, że pani Aleksandra Dulkiewicz była bardzo zmęczona i niedysponowana. Nie mam wielkiej nadziei, że doczekamy się słowa “przepraszam”, pani prezydent nie ma w zwyczaju przepraszać. Poważni politycy biorą za swoje wypowiedzi odpowiedzialność. Pani Dulkiewicz znowu udowodniła, że trudno traktować ją poważnie.

Czy Gdańsk straci na fuzji Orlenu z Lotosem?

Najlepiej fuzję jest ocenić biorąc pod uwagę tych, których interes we wspomniany proces był zaangażowany, czyli akcjonariuszy Lotosu. Na walnym zgromadzeniu tychże, 99 proc. z nich, zagłosowało za tą fuzją. To jest najbardziej obiektywna, pozbawiona politycznych emocji ocena w tej materii. Skoro ci, którzy są właścicielami Lotosu uznali, że ta fuzja im się opłaca, to zajadłe ataki ze strony przede wszystkim wspomnianej Aleksandry Dulkiewicz, Mieczysława Struka, Donalda Tuska, czy innych członków Platformy Obywatelskiej są pozbawione podstaw. Dodam, że nawet związki zawodowe tak w Orlenie jak i w Lotosie nie miały w tym zakresie uwag, widzą w fuzji szansę.

Co zyskamy w ujęciu makroekonomicznym przy fuzji Orlenu z Lotosem?

Firma Saudi Aramco, która nabędzie 30 proc. udziałów w rafinerii Lotos, ma najnowocześniejsze rafinerie na świecie. Zakładam, że pogłoski o tym, że Saudowie planują zainwestować w rafinerię, okażą się prawdziwe. Zyska cała gospodarka. Nie po to kupuje się infrastrukturę, by potem nie przynosiła jak najlepszych owoców. Poza tym fuzja Orlenu z Lotosem to zakończenie tego, co na zachodzie Europy w ogóle nie funkcjonuje wśród koncernów paliwowych. Tam w poszczególnych krajach działa jeden narodowy podmiot, a nie kilka, które konkurują ze sobą na rynku wewnętrznym. Problem został tam rozwiązany dawno i firmy państwowe połączono. Większa firma to możliwość zakupu większych wolumenów, łatwiejsze osiąganie niższych cen zakupu surowców, łatwiejszy dostęp do innych rynków, inne możliwości kredytowe i dostosowywania się do dynamicznie zmieniających się gospodarczo realiów w Europie i na świecie. Przed nami transformacja energetyczna, której nikt nie zatrzyma, bez tej fuzji nie mielibyśmy w Polsce firmy, która byłaby w stanie sfinansować, w tym zaciągnąć w tym celu kredytów, na tę transformację. Wybór jest bardzo prosty, albo znaczną część tej transformacji wykona skonsolidowany Orlen i wtedy pieniądze związane z inwestycjami i przyszłe zyski w większości zostaną w Polsce, albo będzie do robił BP, Shell albo inny energetyczny gigant. Tyle, że wtedy będziemy drenowani, zyski wypływać będą za granicę, na podobnej zasadzie jak robi to sieć sklepów Biedronka.

Został Pan przewodniczącym komisji ds. Unii Europejskiej w Sejmie. Czym się zajmuje komisja?

Opiniujemy i rekomendujemy działania rządu na szczeblu Unii Europejskiej. Oceniamy akty prawne, które wychodzą z UE Zajmujemy się też wielostronną współpracę z Parlamentem Europejskim i parlamentami państw członkowskich UE. Podejmujemy też ważne tematy pojawiające się ad hoc.

Ostatnio głośno było na temat zwołanej przez pana dyskusji nad niemieckimi elektrowniami atomowymi. Czy polski parlament może mieć jakiś wpływ na sąsiada w tym zakresie?

W trybie nadzwyczajnym postanowiliśmy porozmawiać o planach wyłączania elektrowni atomowych w Niemczech i wpływu tego działania na bezpieczeństwo energetyczne całej Europy. Nawet analizowaliśmy możliwość wydzierżawienia przez państwo polskie elektrowni jądrowych, które mają być wyłączone do końca tego roku. Innymi słowy, wywieramy presję z jednej strony na rząd niemiecki, a z drugiej na nasz własny, aby te tematy podejmował na twardo. Niemcy oczekują, że będziemy z nimi dzielić się gazem, a z drugiej strony wyłączają nowoczesne elektrownie atomowe z pobudek czysto ideologicznych. Debata zorganizowana na komisji była szeroko komentowana w mediach niemieckich - w telewizji publicznej, w dzienniku “Die Welt”. Ostatnio kanclerz Olaf Scholz coraz odważniej wypowiada się o wycofaniu się z tego samobójczego procesu - eliminowania atomu - w Niemczech. Mam satysfakcję, że jest tu też nasza cegiełka.

Jakie kolejne działania będzie podejmować komisja?

Mogę zdradzić, że kończę opracowywać raport dotyczący wpływów rosyjskich w państwach Unii Europejskiej i instytucjach unijnych. Niedługo go przedstawię i mam nadzieję, że wywoła pozytywną dyskusję na temat tego jakie działania należy podjąć, by Rosjanom w Unii wybić zęby.

Jak ocenia pan postawę Niemiec w wojnie między Rosją, a Ukrainą?

Polityka w tym zakresie ma dwa oblicza. Z jednej strony postawa Niemiec jest niezmienna od 50 lat. Podjęto decyzję, by robić z Rosjanami interesy - wiązać ich i demokratyzować przez handel. Dzisiaj widzimy do czego to doprowadziło – krytyczna infrastruktura w rękach Rosjan i pełne gazowe uzależnienie. Realizowana od 2000 roku przez następne ekipy rządowe denuklearyzacja połączona z procesem uzależniania energetycznego od Rosji to najlepszy przykład tego, że ośrodki decyzyjne w Niemczech są otoczone rosyjskimi mackami. Gdyby nie Nord Stream 1 i 2, Rosja nie zaatakowała by Ukrainy.
Ale jest coś jeszcze bardziej uderzającego w oczy każdego, również którzy niemiecką polityką się nie interesują, to jest jak Niemcy wspierają Ukrainę militarnie. A raczej, jak ich regularnie okłamują i zwodzą co do chęci przekazania im uzbrojenia. Niemcy podobnie jak Węgry po prostu robią wszystko, by Rosji w jakiś dotkliwy sposób nie zaszkodzić. Niby popierają Ukrainę, ale z drugiej strony nie robią nic, by wojnę wygrała. Taka to jest “solidarność” Niemiec w największym humanitarnym kryzysie od zakończenia II wojny światowej w Europie.

Gdzie zatem “widzą” Polskę nasi zachodni sąsiedzi?

Wedle oficjalnych badań opinii publicznej w Niemczech tylko 7 proc. młodych Niemców uważa, że ich przodkowie brali negatywny udział II wojnie światowej. Natomiast ponad 50 proc. jest przekonanych, że ich przodkowie byli ofiarami wojny. My się dziwimy, że Niemcy nie chcą nam wypłacać reparacji? W żadnym podręczniku do historii w niemieckiej szkole nie ma słowa o zbrodniach jakie to państwo popełniło względem naszego kraju poza wybuchem II wojny światowej. Niemcy nie wiedzą m.in. o Powstaniu Warszawskim, o Palmirach, czy Piaśnicy ani żadnych innych zbrodniach. Jeśli społeczeństwo nie wie jakie zbrodnie zostały dokonane na narodzie polskim nie dziwota, że żadnej presji społecznej w Niemczech na wypłatę reparacji też nie ma.

Ze stanowiska dyrektora Gdańskich Nieruchomości odszedł dyrektor Przemysław Guzow. Czy coś się zmieni teraz w kwestii polityki komunalnej miasta?

Mam bardzo krytyczne zdanie o panu Guzowie. Zorganizowaliśmy razem z radnymi Andrzejem Skibą i Przemysławem Majewskim wiele konferencji dotyczących dramatycznych sytuacji, niezgodnych z prawem działań Gdańskich Nieruchomość. Dymisja powinna nastąpić dwa lata temu. Szkoda, że to się stało dopiero teraz.

Skąd tak niespodziewana rezygnacja?

Zakładam, że może mieć to związek ze śledztwem w sprawie nieprawidłowości w Gdańskich Nieruchomościach, które po moim zawiadomieniu jest prowadzone od 2018 r. Może niedługo poznamy wyniki postępowania i dyrekcja Gdańskich Nieruchomości po prostu będzie musiała się tłumaczyć przed sądem. Chodzi tu o rozkradanie magazynów Gdańskich Nieruchomości - bardzo drogich materiałów. Stan faktyczny nie zgadza się ze stanem w dokumentacji. Ponadto zawierano fikcyjne kontrakty z wykonawcami remontów. Teraz, kiedy zostanie wybrany nowy dyrektor, jestem gotowy do rozmowy i współpracy. Deklaruje chęć spotkania. Mogę przekazać, co z naszej opozycyjnej perspektywy należy zrobić, by Gdańskie Nieruchomości zaczęły funkcjonować lepiej. Chcemy współpracować.

Mamy 100-lecie klubu Gedania. Jak należy upamiętnić miejsce przy ul. Kościuszki w Gdańsku?

Zgodnie z prawem. Miejsce jest pod ochroną konserwatora zabytków, jako układ urbanistyczny, który od czasów Wolnego Miasta Gdańska nie został zaburzony. To powinien być żywy pomnik kształtu miasta z ówczesnych lat - najważniejsza w Wolnym Mieście Gdańsku instytucja kulturalna Polaków. Pora wrócić do uprawiania w tym miejscu sportu. Pora też wykorzystać to miejsce symbolicznie i edukacyjnie. Gedania, z tak piękną historią, może być miejscem spotkań Polonii z całego świata. Niestety, miasto Gdańsk jest kompletnie niezainteresowane tego typu rozwiązaniami. I tylko to, że PiS rządzi na poziomie krajowym sprawia, że jeszcze nie zgodzono się na wszystko, czego chcą deweloperzy. Bez naszego oporu dawno to by się stało, władze Gdańska są od 20 lat na pasku lobby deweloperskiego.

To na co rządzący czekają ws. Gedanii?

Robimy wszystko, by ten teren odzyskać jak najszybciej. Biorę pod uwagę nawet jego wywłaszczenie w drodze ustawy. Spotkałem się z przedstawicielami aktualnych właścicieli i nie mam złudzeń. Gdańscy deweloperzy, którzy kupili ten teren od firmy Robyg dalej mają plan ordynarnej, prostackiej zabudowy blokowiskiem. Nasi gdańscy deweloperzy okazują się marnymi patriotami. Nawet w kwestii wykupu tego terenu, wolą poczekać do wyborów. Jeśli, nie daj Boże, rządzić będzie Platforma, na pewno będzie im ze wszystkim łatwiej i przyjemniej.

Jak powinny być przeprowadzone wybory. Jednocześnie samorządowe i parlamentarne, czy jednak oddzielnie?

Dla wszystkich byłoby wygodniej, gdyby wybory samorządowe odbyły się kilka miesięcy po parlamentarnych. Ich jednoczesna realizacja to większe wyzwanie organizacyjne, łatwiej wtedy o nieprawidłowości. Dwa, naturalnym jest, że osoby, które nie dostaną się w wyborach do parlamentu chciałyby wystartować w wyborach do władz lokalnych. Stanowisko Platformy Obywatelskiej pozostania przy wyborach w jednym terminie to takie “na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Przy zmianie terminu wyborów zgodę musi wyrazić Prezydent RP. Andrzej Duda zapowiedział, że jeśli nie będzie zgody wszystkich środowisk politycznych, to się na przeniesienie wyborów nie zgodzi. W tej chwili to pewnie zamyka temat.

Czy zamierza pan kandydować na prezydenta Gdańska?

Nie mam tego w planach. Realizuje się na płaszczyźnie ogólnopolskiej i europejskiej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Poseł PiS Kacper Płażyński: Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz powinna przeprosić za słowa o fuzji Orlen - Lotos

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto