Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kąpielisko na Westerplatte

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Zanim media eksplodują tysiącami informacji o Wersterplatte, a stanie się to już jutro, przypomnieć wypada, że historia tego miejsca nie zaczyna się 1 września 1939 r.

Żeby nie zaczynać od średniowiecza i nie opowiadać o skomplikowanych przemianach linii brzegowej w pobliżu ujścia Wisły, mniej znanych i mniej znaczących epizodach militarnych związanych z tym miejscem i wreszcie o pruskich porządkach wojskowymi na Westerplatte, skupmy się na okresie bezpośrednio poprzedzającym zaistnienie tam polskich składów tranzytowych, a więc na II połowie wieku XIX i początkach wieku XX.

Westerplatte było już na przełomie XIX i XX w. półwyspem. Czasy "wyspiarskie", kiedy miejsce to, ukształtowane przez wiślane nanosy, nazywane było "Zachodnią Płytą" (Westplaate), dawno już minęły. Dawne ujście Wisły, kompletnie już zapiaszczone, niezdatne przez to do żeglugi, zasypane zostało w 1845 r.

Piaszczyste wydmy obsadzono drzewami, które wkrótce stały się pięknym parkiem. W 1893 r. powstał dom kuracyjny. Wcześniej jeszcze zbudowano na Westerplatte dwa zakłady kąpielowe, osobno dla pań, osobno dla panów. W połowie drogi między nimi powstał też zakład kąpieli ciepłych, a przy nim salon, czytelnia i pijalnia wód leczniczych. Istniało też krótkie, ale ładne molo, mające 115 metrów długości, nazywane dumnie "Molem Cesarskim". Była też oczywiście restauracja i kawiarnia. W sezonie przed domem kuracyjnym grała codziennie orkiestra. W parku powstały ładne alejki, ustawiono w nim też oczywiście ławeczki. Całość przypominała jako żywo Sopot w miniaturze.

W końcu XIX w. kuracjusze i miłośnicy morskich kąpieli docierali do Westerplatte bądź przy pomocy regularnych połączeń parowcami, kursującymi z nabrzeża na Motławie co godzinę, bądź koleją do Nowego Portu, skąd przeprawiano się przez Kanał Portowy promem.

Na terenie półwyspu oferowano całą gamę usług balneologicznych, od kąpieli w morzu, po specjalne, ciepłe kąpiele w podgrzewanej do odpowiedniej temperatury wodzie morskiej, z dodatkiem przeróżnych substancji, które służyć miały zdrowiu i relaksowi. Można było skorzystać również z kąpieli błotnych, w błocie pozyskiwanych z pobliskiego bagna. Wiara w skuteczność medycyny kąpielowej, powszechna wówczas w naszych okolicach, potęgowała zapewne skuteczność terapii proponowanej kuracjuszom. Ich liczba rosła więc stale, bowiem ozdrowieńcy chętnie polecali Westerplatte, jako miejsce, gdzie można odzyskać zdrowie, lub utwierdzić je, póki się nie popsuło.

Wykąpani goście skorzystać mogli z bogatej oferty leczniczych napojów, wśród których dominowały, rzecz jasna, wody mineralne, ale napić można się było również specjalnie spreparowanej maślanki, albo mleka. Jeśli komuś nie wystarczały wody i napoje mleczne, mógł udać się do kawiarni, gdzie oczekiwała go karta pełna wszelkich specjałów, o których tylko mógł pomarzyć człowiek końca XIX w., a więc kaw, likierów, win, ciast, tortów, a nawet lodów. Zwolennicy aktywnego wypoczynku zachęcani byli do spacerów, uprawiania gier zespołowych, w tym również tenisa, niezwykle modnego na przełomie wieków.

Tak właśnie wyglądało Westerplatte, które było częścią świata, który popełnił samobójstwo w I połowie XX w. prowadząc bratobójczą wojnę, którą dla porządku dzieli się na dwa etapy, nazywając je pierwszą i drugą wojną światową. Zanim jednak na Westerplatte pojawili się polscy żołnierze i importowana dla polskiej armii amunicja, nadszedł rok 1914 i straszny styczniowy sztorm, który spustoszył urządzenia kąpielowe na półwyspie. Nie zraziło to jednak mieszkańców Gdańska, którzy mimo to nadal chętnie korzystali z kąpieliska.

To właśnie kąpielisko zostało im zabrane w 1924 r., kiedy pod presją Ligi Narodów władze Wolnego Miasta Gdańska musiały zgodzić się na przekazanie w nieodpłatne i bezterminowe użytkowanie większości Westerplatte polskiemu rządowi. Gdańszczanie stracili jedno z ulubionych miejsc spędzania wolnego czasu. Czyż można się dziwić, że ich stosunek do polskiej obecności w tym miejscu był zdecydowanie negatywny? Nie miało to nic wspólnego z polityką i narodowościowymi waśniami. Chodziło po prostu o plażę. Nikt jednak wtedy nie sądził, że z powodu plaży i sześćdziesięciu paru hektarów przylegającego do niej lasu poleje się ludzka krew, że przez cały tydzień Westerplatte rozbrzmiewać będzie kanonadą, że to urocze niegdyś miejsce stanie się ponurym symbolem wybuchu najstraszniejszej w historii świata wojny.

**Raport:

Obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Gdańsku

**

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto