Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kasia, Karolina, Mateusz, Paweł. Niepotrzebna śmierć

Dorota Abramowicz
Policjanci mówią o takim wypadku - syndrom powrotu z dyskoteki. I opowiadają o innych, podobnych tragediach. O chłopaku, który w październiku ubiegłego roku wracając z Łubiany, z nieustalonych przyczyn zjechał na ...

Policjanci mówią o takim wypadku - syndrom powrotu z dyskoteki. I opowiadają o innych, podobnych tragediach. O chłopaku, który w październiku ubiegłego roku wracając z Łubiany, z nieustalonych przyczyn zjechał na pobocze, a następnie uderzył w drzewo. Zginął na miejscu. O siedemnastolatku z Gdyni, który latem wjechał pod pociąg na przejeździe w Garczynie. O wypadku w Szumlesiu Szlacheckim, w którym zabiła się trójka młodych ludzi.

Nie warto pomagać Bogu, by nas zabierał...

Przed szkołą pachną kwitnące lipy. Aż w nosie kręci. Świeci słońce. W taki dzień każdy problem wydaje się być mniejszy niż jest w istocie.
Oprócz tego jednego.
Śmierci.
O śmierci przypominają zapalone znicze, ustawione pod tablicą. Na tablicy wiszą zdjęcia. Kasia ma jasne, proste włosy. Pełna ufności patrzy na świat. Karolina, o ciemnych włosach skręconych w delikatne loki jest tuż przy Kasi. Zawsze były obok siebie. Siedziały razem w ostatniej ławce w środkowym rzędzie. Teraz ławka w budynku Zespołu Szkół Morskich w Gdańsku Nowym Porcie stoi pusta.
W innej gdańskiej szkole, Conradinum, wolne miejsce zostało w czwartej ławce od lewej strony. Tam najczęściej siadał Mateusz. Zdjęcie Mateusza też wisi na szkolnym korytarzu.
Paweł nie chodził do szkoły, ale ślad po nim można znaleźć w Internecie.
„Brakuje mi ciebie, Pawełku...” napisał P.K. Inni też piszą, ale ostrzej. Bo to Paweł prowadził samochód, w którym zginęli w czwórkę - on, Kasia, Karolina i Mateusz.

Niedziela, czwarta rano

„Stworzyliśmy dla ludzkości Klub Sahara by przyciągać wiernych muzyki trance” - można przeczytać reklamę w Internecie.
Moda na Saharę pojawiła się wśród młodzieży z Trójmiasta przed dwoma laty.
- Takiej muzyki nie posłuchasz w Gdańsku - mówi Krzysiek. - I dojazd jest bez problemu. Zawiozą cię autobusem do Kartuz, przywiozą do Gdańska lub Gdyni.
Do Sahary często przyjeżdżała Kasia. W sobotę, 6 maja, zabrała ze sobą Karolinę. Karolina wcześniej powiedziała w domu, że będzie nocować u Kasi. Wsiadły do autobusu w Gdańsku.
Autobusem przyjechał też Mateusz. Dobrze się bawił, ale chciał wrócić do domu szybciej. Mateusz, uczeń III klasy Conradinum, dorabiał sobie w niedzielę pracą w Auchan.
W klubie spotkali Pawła.
- Wszyscy znali się z Wrzeszcza - mówi jeden z kolegów Mateusza. - Niektórzy od piaskownicy.
Przed godziną 4 rano wsiedli do autobusu, zaparkowanego przed klubem. Dwie dziewczyny, towarzyszący im 21-latek z Moreny i Mateusz.
- Spokojnie czekali, aż wóz ruszy - mówi Marcin Murawski, właściciel Sahary. - Wtedy do środka zajrzał Paweł. Zobaczył znajomych, wręcz wyciągnął ich z autobusu. Poszli za nim, chociaż chłopak wypił. Może chcieli być szybciej.
Ruszyli golfem. Auto, choć zarejestrowane na młodego mieszkańca Kiełpina Górnego, tak naprawdę należało do Pawła.
Później znajomi pisali w Internecie, że Paweł zawsze jeździł ostrożnie. Nie wiadomo, czy wiedzieli, że Paweł nie ma prawa jazdy. W samochodzie leżało osiem niezapłaconych mandatów karnych o wartości 4 tysięcy złotych. Wszystkie otrzymał za wsiadanie za kierownicę bez uprawnień.
Pusta droga. Paweł przycisnął pedał gazu. Pędzili z prędkością 160 kilometrów na godzinę.
Leźno. Golf nagle traci przyczepność, zjeżdża z drogi i uderza bokiem w drzewo. Potem przełamuje się na pół.
21-latek z Moreny siedział obok kierowcy. Nie zapiął pasów i to go uratowało. Wypadł z samochodu.
- Słyszałem, że próbował potem wyciągać jedną z dziewczyn - mówi kolega Mateusza. - Ale ona już nie żyła.
Chłopak z Moreny trafił do kartuskiego szpitala z urazem kręgosłupa i kolana. Nadal jest w szoku.
Autobus, którym mieli wracać Kasia, Karolina i Mateusz kilkanaście minut później minął miejsce, w którym zginęli.

Fatum dyskoteki

Policjanci mówią o takim wypadku - syndrom powrotu z dyskoteki. I opowiadają o innych, podobnych tragediach. O chłopaku, który w październiku ubiegłego roku wracając z Łubiany, z nieustalonych przyczyn zjechał na pobocze, a następnie uderzył w drzewo. Zginął na miejscu. O siedemnastolatku z Gdyni, który latem wjechał pod pociąg na przejeździe w Garczynie. O wypadku w Szumlesiu Szlacheckim, w którym zabiła się trójka młodych ludzi.
- Nie zawsze winien jest tylko alkohol - mówi nadkom. Janusz Staniszewski z KWP w Gdańsku. - Młodzi kierowcy często wręcz poszukują zagrożenia. Wynika to z chęci współzawodnictwa, pokazania się, poszukiwania wrażeń, imponowania rówieśnikom. Myślę, że sprawca wypadku w Leźnie chciał specjalnie pokazać dziewczynom, jak to on szybko i dobrze jeździ. I się przeliczył.
Prawdopodobieństwo śmierci na drodze młodego człowieka przed 24 rokiem życia jest 2-3-krotnie większe niż w przypadku starszych kierowców! Grupą największego ryzyka są mężczyźni w wieku 21–24 lata - wskaźnik zabitych jest ponad dwukrotnie większy niż w grupie mężczyzn 25-65 lat i ponad 16-krotnie większy od kobiet kierowców w wieku 21-24 lat. Ryzyko, że ktoś zginie w wypadku spowodowanym przez młodego kierowcę, wynosi 15 procent.
W ubiegłym roku w województwie pomorskim wydarzyło się 3064 wypadków drogowych, w których zginęło 266 osób, a 4043 zostało rannych. Młodzi kierowcy w wieku 18-24 lata byli sprawcami 540 wypadków drogowych, w których zginęło 52 osoby, a 819 zostało rannych.
Statystyka jednak nie daje odpowiedzi na pytanie - jak to się stało, że Paweł, choć wielokrotnie karany mandatami za jazdę samochodem bez uprawnień, nadal nim jeździł?
Pytają o to internauci, do tej pory komentujący na stronach gdansk.naszemiasto.pl niedzielny wypadek. Zastanawiają się nad tym nauczyciele i bliscy ofiar. Niektórzy obwiniają policję. Policja odpowiada - takie jest prawo. Prowadzenie samochodu bez prawa jazdy to wykroczenie. Za to nie idzie się siedzieć. A jeśli ktoś nie siedzi, to nie można go przypilnować, by znów nie jeździł.
Znajomi z Internetu piszą, że Paweł był dobrym kumplem. Inne zdanie mają o chłopaku policjanci z Wrzeszcza.
- Wychowywał się bez rodziców - mówi Ireneusz Peters, zastępca komendanta komisariatu we Wrzeszczu. - Ostatnio zaczął sprawiać kłopoty. To nie tylko ta jazda bez uprawnień, podejrzewaliśmy go o rozboje, kradzieże.
„Pawełku” - pisze P.K. na stronie interentowej naszemiasto.pl - „Razem się wychowywaliśmy, graliśmy w piłkę, gadaliśmy o bzdurach. (...) Miałeś ciężkie życie. Bardzo intensywne, ale sobie radziłeś. Byłeś silny, pełen pogody ducha. Mnie i mojej rodziny nigdy nie skrzywdziłeś. Byłeś mocnym człowiekiem, który na dobrą sprawę sam się wychował. Żyłeś szybko i umarłeś młodo. Mam nadzieję, że tam, w niebie, znajdziesz spokój i ukojenie. Będziesz bliżej rodziców, którzy cię bardzo kochają. (...) Byłeś jeszcze dzieckiem, które musiało szybko dorastać... ”

Czas ciszy

Koledzy Mateusza pojechali we wtorek rano na miejsce wypadku. Zapalili znicze. Michał, gospodarz klasy założył stronę internetową, poświęconą Mateuszowi. Powstała też strona, na której można wpisywać kondolencje. Jest tam już kilkaset wpisów - od przyjaciół, ich rodziców i obcych.
Znajomi łapią teraz okruchy wspomnień.
- Nie wiadomo dlaczego nagle przypomniało mi się, że Mateusz postanowił się nauczyć tańczyć - mówi Michał. - Ola, jego dziewczyna namówiła go nawet na lekcje...
Klasa I h, do której chodziły Karolina i Kasia nie będzie już nigdy taka sama. Siedzimy w kilkanaście osób przed szkołą. Lipa pachnie, świeci słońce, a my rozmawiamy o śmierci.
O tragedii dowiadywali się po kolei. Jeden od drugiego. Dzwoniły telefony, wybuchał płacz. Pierwszy usłyszał Krzysztof. Karolina była dla niego jak siostra. Ich rodzice się przyjaźnili. W niedzielę zadzwoniła do nich mama Karoliny. Mama Krzysztofa natychmiast do niej pojechała.
Karolina była najlepsza w klasie z matematyki. Chciała studiować. Kasia, kiedy tylko mogła, biegała na seanse do kina.
- Pedagog, ksiądz, dyrektor, wszyscy do nas przychodzą - uśmiecha się smutno Wioletta, koleżanka z klasy.
- Powiedziano nam, że jeśli mamy problem, zawsze będzie ktoś, kto z nami porozmawia - dodaje Gosia. - Pilnują, byśmy nie byli sami.
- Uczniowie klasy Karoliny i Kasi przechodzą szybkie dojrzewanie - mówi Zbigniew Pancer, dyrektor Zespołu szkół Morskich. - Zbyt szybkie, niestety. Musimy im pomóc.
Już w poniedziałek zdjęcia dziewczyn zawisły na tablicy. Pojawiły się najpierw dwa znicze, potem co chwila ktoś dostawiał kolejne światełko. Flagę szkoły opuszczono do połowy masztu. Wicedyrektor szkoły z uczniami pojechała do Leźna. Zapalili znicze.
Zorganizowano apel
- Pierwszy raz w swojej karierze nauczycielskim stałem wśród uczniów w takiej ciszy - mówi dyrektor. - Żadnych szmerów, szurania nogami, nic. To było przerażające. Taka cisza panuje w szkole tylko podczas wakacji.

Czas pogrzebów

Wszyscy uczniowie szkoły z Nowego Portu, w mundurkach, uczestniczyli we wczorajszym pogrzebie Kasi. Dziś idą na pogrzeb Karoliny. Klasa Mateusza wczoraj pożegnała kolegę.
Na czarnej stronie internetowej klubu Sahara bieli się krzyż. - Podczas najbliższej imprezy uczcimy minutą ciszy pamięć zmarłych - mówi Marcin Murawski. - Każdy z obecnych podpisze się na wieńcu, a potem wszyscy wsiądziemy do autobusu, który zatrzyma się w miejscu wypadku. Tam złożymy wieniec.
To wszystko gesty. Wzruszające, ale tylko gesty, które nie wrócą już życia Kasi, Karolinie., Mateuszowi i Pawłowi.
Ale może uratują jakąś Anię, Magdę, Damiana i Rafała, którzy przypomną sobie o tragedii w Leźnie, zanim wsiądą do samochodu jadącego z dyskoteki.
- Nie warto pomagać Panu Bogu, by nas zabierał - powiedział dyrektor Zespołu Szkół Morskich po śmierci dziewczyn.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto