Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Każdy żyje i umiera w samotności

Dawid Majer
Dawid Majer
Wojciech Tochman, znakomity reportażysta, odwiedzi dziś Gdynię. MMka zorganizowała konkurs na najlepszą relację z tego wydarzenia i przeprowadziła rozmowę z autorem.

Na tego kto napisze relację ze spotkania czeka książka Wojciecha Tochmana.  Oto co powiedział nam dzisiejszy gość festiwalu literackiego „Słowo w Uchu” na krótko przed wejściem do pociągu.


Dawid Majer: Przebywał Pan na obszarach dużego zagrożenia, pisał Pan o losach ludzi, które mrożą krew w żyłach. Jak radził Pan sobie w tych miejscach i podczas pracy ze strachem i stresem?

Wojciech Tochman: Nie wiem, specjalnie o tym nie rozmyślam. Praca w takich miejscach i w takich okolicznościach to powinność reportera. Tym bardziej, że inni tego nie robią. Albo nie robią tego tak, jak moim zdaniem, powinni.  Przyjeżdżają - o czym piszę w „Jakbyś kamień jadła” - i filmują strzelaninę albo zwłoki, najlepiej świeże, żeby miały jeszcze trochę krwi. Raz, dwa. Koniec roboty, kasa wzięta. Ja mam na pewno inny stosunek do pracy. I do ludzi.

Czy uważa Pan, że człowiek dopiero w sytuacji skrajnej pokazuje swoje prawdziwe oblicze?

Różnie bywa. Praca reportera nauczyła mnie, że generalizowanie i uogólnianie prowadzi nas na manowce. Szczególnie kiedy mówimy o ludzkiej naturze. A każdy człowiek jest przecież inny, każdy jest osobny, indywidualny. Każdy żyje i umiera w samotności.

„Widziałem wszystko, bo stałem z boku” – napisał kiedyś Andrzej Stasiuk. Do jakiego stopnia należy zachować dystans do obcej rzeczywistości przy pisaniu reportaży – słowem do jakiego stopnia powinna ona być dla Pana obca, aby została dobrze opisana?

Trudne pytanie. Nie piszę o rodzinie, sąsiadach i przyjaciołach. Poza tym z bohaterami moich reportaży zwykle nie przechodzę na ty. W przeciwnym razie bohater zaczyna mnie traktować jak kumpla i zaczyna wypytywać o mnie. To mnie krępuje i nie służy dobrze reportażowi.

Pewien fotoreporter opowiedział mi jak robił zdjęcia osobom, modlącym się w uniesieniu religijnym. Takie czynności to rzecz intymna. Zapytany przeze mnie o to, kiedy odłożyłby aparat fotograficzny, odpowiedział – wtedy kiedy taka osoba spojrzałaby na mnie i pokiwała głową na „nie”. Pomyślałem wtedy o bezbronności ludzi fotografowanych, o podobnych przypadkach – być może to nie od nich należy oczekiwać decyzji, bo nie potrafią ich w takich momentach podjąć. Jak trzeba się zachować w przypadku, gdy zbliżamy się do granic, które przebiegają po bardzo niewyraźnej linii? A może właśnie po ich wyczuciu poznać dobrego reportera?

Takie granice istnieją. Zawsze powtarzam, że nie należy pytać zgwałconej kobiety o to jak przebiegał gwałt. Trzeba pozwolić jej mówić. Powie reporterowi  tyle, ile zechce. Nie więcej. Albo nie powie nic. Ani słowa. I reporter musi to uszanować.

Co chciał Pan przedstawić w swojej ostatniej książce?

Mówią, że we „Wściekłym psie” przełamuję tabu polskiego katolickiego społeczeństwa. Czy ja wiem? Na pewno nie piszę ani o Bogu, ani o Kościele. W tych sprawach nie czuję się bardzo kompetentny. Jednak i Bóg, i Kościół są obecne w moich tekstach, ponieważ są obecne w życiu moich bohaterów. Tego faktu nie mogę lekceważyć. Pisząc nie myślałem o przełamywaniu tabu, raczej prościej: żeby pisać prawdziwe opowieści. Reportaż jest opowieścią o tym, co się wydarzyło. Nie mam żadnych wrogich uczuć wobec Kościoła jako instytucji. Ale wyraźnie pokazuję czytelnikowi, jakie postawy ludzkie mnie irytują, jakie postawy uważam za nikczemne, co budzi moją wściekłość. I to jest jedna z interpretacji tytułu mojej książki. Jedni mówią, że wściekły pies jest tym, co teolog nazywa szatanem. Inni, że to Kościół właśnie. Albo my - nasze społeczeństwo, niechętne ludziom innym, słabym. Ale wściekły pies to także ja. Nie lubię „radiomaryjnej” Polski z taką Polską się nie zgadzam.

Spotkanie z Wojciechem Tochmanem odbędzie się dzisiaj o godzinie 19 w klubie Ucho w Gdyni, przy ulicy Św. Piotra 2. Wstęp wolny.

Szerzej o pisarzu, jego wizycie i konkursie pisaliśmy przedwczoraj w artykule

Tochman w Gdyni. Napisz relację i wygraj książkę reportera.

 

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto