Rozpędzony volkswagen passat staranował wczoraj rano wiatę przy ulicy Wały Jagiellońskie. Trzy osoby trafiły do szpitala.
- Przeżyły, miały dużo szczęścia - mówi nadkom. Janusz Staniszewski z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Gdańsku. - Auto jechało 40, może 50 kilometrów na godzinę. Gdyby kierowca jechał szybciej, mogłaby się powtórzyć ubiegłoroczna historia wypadku z ulicy Sobieskiego. Zginęła tam młoda kobieta, a dwie inne zostały ciężko ranne.
Wypadek rozegrał się wczoraj, o godzinie 8.45. Policja, oficjalnie, nie wie jeszcze jak do niego doszło i kto zawinił. Dlaczego? Bo kierowcy podają różne scenariusze zdarzenia, a świadkowie będą przesłuchiwani dopiero za kilka dni.
- Wiadomo tyle, że kierowca ciężarowego mana razem kierowcą volkswagena, jechali ulicą Wały Jagiellońskie w stronę Pruszcza Gd. Man na środkowym pasie, a passat na prawym - mówi asp. Jan Łukaszczyk, oficer dyżurny ruchu drogowego KMP Gdańsk. - Man został uderzony w prawą część przedniego zderzaka, a passat w tylne lewe nadkole. Idąc tym tropem, mamy dwa wyjścia. Pierwsze, kiedy passat zmienia pas z prawego na środkowy, uderza w ciężarówkę, odbija się od niej i taranuje wiatę. Druga, kiedy man zjeżdża na prawy pas wpychając vw na przystanek.
Świadkowie skłaniają się jednak ku wersji pierwszej.
- Widziałem jak passat próbował się wcisnąć pod tę ciężarówkę - powiedział nam jeden z mężczyzn. - Zarzuciło nim, gdy się od niej odbił. Dobrze, że nie działo się to przed godziną siódmą rano, kiedy ludzi na przystanku jest pełno.
Samochód wbił się w wiatę, pod którą stały trzy osoby. Wszystkie trafiły do pod opiekę lekarzy. Karetka pogotowia zabrała ich najpierw do szpitala wojewódzkiego.
- Nie byli tu jednak długo, przewieziono ich do Akademii Medycznej w Gdańsku. Mieliśmy problemy z rentgenem - mówi dr med. Jerzy Kossak, ordynator Oddziału Chirurgii szpitala im. M. Kopernika.
- Życiu poszkodowanych nic nie zagraża. Są to głównie rany powierzchowne - stwierdza docent Jerzy Lasek, z-ca kierownika Kliniki Chirurgii Urazowej AMG. - Jesteśmy w trakcie diagnostyki.
Kierowcy byli trzeźwi. Ekspertyza biegłego wskaże winnego tego wypadku.
Śmierć na przystanku
Paweł Ś. zabił 20-letnią Monikę G. z Olsztyna. Mężczyzna, starszy o dwa lata od swojej ofiary, 20 listopada 2000 roku, kierując toyotą jechał z Moreny, ulicą Sobieskiego, w stronę Wrzeszcza. Na wysokości Wydziału Chemii UG zaczął wyprzedzać cztery jadące w kolumnie samochody: dwa osobowe, ciężarówkę i autobus. Pędził 80 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie jest ograniczenie do 40. Podczas wyprzedzania stracił panowanie nad samochodem i zjechał na chodnik, gdzie potrącił dwie osoby. Trzecią staranował na przystanku. Oprócz Moniki G., która zginęła, z obrażeniami ciała do szpitala trafiły dwie inne studentki: Marta F. i Monika P.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?