Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kierowcy biorą L-4, linie są wstrzymywane. Paraliż komunikacyjny trwa [FOTO]

Bartosz Wojsa
Komunikacja w Jastrzębiu: kierowcy się buntują
Komunikacja w Jastrzębiu: kierowcy się buntują Bartosz Wojsa
Komunikacja w Jastrzębiu: kierowcy się buntują. Trwa paraliż komunikacyjny, utrudniony jest dojazd m.in. do Wodzisławia Śląskiego i Rybnika. Kierowcy biorą L-4, linie są wstrzymywane.

Komunikacja w Jastrzębiu: kierowcy się buntują

Biletów nie sprzedajemy - mówi kierowca linii E-3 jeżdżącej na trasie Jastrzębie-Wodzisław-Rybnik. – A jak będzie kontrola, to co? – dopytuje pasażerka. – To nic. Jedzie pani za darmo – odpowiada jej kierujący. W Jastrzębiu-Zdroju od poniedziałku trwa strajk kierowców jednego z przewoźników Międzygminnego Związku Komunikacyjnego, który organizuje przejazdy autobusami w Jastrzębiu, a także ma trasy w Rybniku, Wodzisławiu, Czerwionce-Leszczynach i kilkunastu innych gminach.

Mieszkańcy cieszą się, bo mogą jeździć za darmo. „Kanar” nie będzie się czepiał, choć to duża strata finansowa dla firmy... – Jeżeli pasażer nie może kupić biletu u kierowcy, to kontroler nie może nałożyć na niego kary. Kara jest wówczas naliczana w stosunku do przewoźnika, w tym przypadku firmy Warbus. I te kary są naliczane – mówi nam Rafał Jabłoński, rzecznik MZK.

Strajk to efekt konfliktu kierowców z pracodawcą – firmą Warbus, która wygrała część przewozów w ramach MZK. Kierowców jest 43, Warbus wykonuje 50 proc. zadań komunikacyjnych m.in. w Jastrzębiu.Drugie tyle przypada PKM-owi, tamtejsi kierowcy sprzedają bilety. Kierowcy Warbusa zbuntowali się. Dlaczego?

– Postanowiliśmy, że nie będziemy sprzedawać biletów, dopóki sytuacja w firmie nie zostanie rozwiązana. W zeszłym tygodniu powiedziano nam, że zaległe prowizje będą wypłacane ratami, choć to też było postawienie nas przed faktem dokonanym. Nie zgodziliśmy się na to, bo z tego co nam wiadomo pewni kierowcy chcą się zwolnić, więc nie zdążyliby tych pieniędzy odebrać. Od kwietnia kierowcy nie otrzymywali prowizji za sprzedawanie biletów w autobusach, a sprawa miała być załatwiona do końca czerwca. Nie doszło do tego, więc przestaliśmy sprzedawać bilety – mówi Barbara Figurska, przewodnicząca ZZ„Solidarność”, które powstały niedawno w Warbusie.

O sprawie z doniesień mieszkańców w Internecie dowiedział się zarząd Warbusa, który – jak mówi jego przedstawiciel – wcześniej o niczym nie wiedział. Wczoraj pojawił się w Jastrzębiu, by sprawę wyjaśnić.

– Nagle na zwolnienia lekarskie udało się siedmiu kierowców, dwie osoby są na urlopach, co spowodowało poważne zakłócenia i wypadanie części kursów. Pracownicy domagają się zapłaty dodatkowych pieniędzy za sprzedaż biletów – mówi Eugeniusz Szymonik, pełnomocnik firmy. Podkreśla, że firma wypłaca te pieniądze od kwietnia tego roku.

– Stawka 75 zł netto jest składową premii wypłacanej kierowcom. Traktujemy to jako część premii. Aby sytuację uspokoić, zadeklarowaliśmy natychmiastową wypłatę dodatkowych 75 zł każdemu kierowcy z wyrównaniem za poprzednie trzy miesiące, a więc jednorazowo 225 zł netto. Pieniądze te wypłacane będą w kolejnych miesiącach - zaznacza Szymonik.

Pełnomocnik przyjechał do miasta wczoraj z pieniędzmi, ale nie wszyscy kierowcy je przyjęli. – Twierdzą, że będzie trzeba zapłacić od tego podatek, co jest nieprawdą. Jeśli w dalszym ciągu taka sytuacja będzie miała miejsce, będziemy zmuszeni pożegnać się z częścią załogi i skorzystać z kierowców, którzy pracują w innych oddziałach – grozi Szymonik i przyznaje, że takie działanie kierowców to ,,działanie na szkodę firmy”.

Warbus miał nadzieję, że dziś sprzedaż biletów znów ruszy. Tymczasem od rana w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony: mieszkańcy informują, że paraliż komunikacyjny trwa. Ze względu na braki kadrowe, Warbus wstrzymał tymczasowo przejazd niektórych linii - z dworca nie ruszyło rano E-3 jadące m.in. do Wodzisławia Śląskiego i Rybnika. Całkowicie wstrzymano przejazdy linii 111.

Tymczasem Rafał Jabłoński, rzecznik MZK, potwierdza, że taka sytuacja ma miejsce. - Warbus ma problemy z kierowcami, którzy przechodzą na urlopy. Linie wypadają. MZK po pierwsze nie płaci więc za te linie, a po drugie nalicza kary za niewywiązywanie się z przejazdów. Kierowcy mają być ściągani do pracy z zewnątrz. Kilka razy dziennie prowadzimy rozmowy z Warbusem, ta sytuacja musi być dzisiaj lub jutro naprawiona, to nie może trwać, bo paraliżuje komunikację - przyznaje Rafał Jabłoński w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Udało nam się skontaktować z pełnomocnikiem firmy Warbus, Eugeniuszem Szymonikiem. Przyznaje on, że problem jest duży, bo dziesięciu kierowców poszło na zwolnienia lekarskie - w poniedziałek czterech, wczoraj trzech i dziś znowu trzech.

- Wytworzyła się luka, z którą musimy sobie poradzić. To zjawisko niespotykane, z którym do tej pory nie mieliśmy do czynienia. Podejmujemy działania, by to naprawić. Jest nam przykro, bo w momencie, kiedy autobusy mają klimatyzację, jeżdżą niezawodnie, nagle rozchorowuje się 25 proc. załogi - mówi Eugeniusz Szymonik.

W rozmowie z naszym dziennikarzem po raz kolejny podkreśla, że zaległości pieniężnych w stosunku do kierowców nie było. - To jest rzecz wyssana z palca, ale uznaliśmy, że zapłacimy podwójnie za sprzedaż biletów kierowcom, bo wcześniej były one wliczone łącznie z premią i nie wyłączaliśmy ich na osobną pozycję. Te pieniądze były jednak od początku płacone - podkreśla.

Bilety są już od dzisiaj sprzedawane w autobusach prowadzonych przez kierowców Warbusa. Ale, jak widać, to nie koniec problemów. I choć Warbus spełnił wymagania związkowców, to nie zamierzają się oni ugiąć.

- To ambicjonalna rozgrywka szefowej związku, pani Figurskiej, która chciała pokazać, że jest osobą najważniejszą i wywołać jakąś awanturę. Może to wynika z jakiejś ambicji, aspiracji, nie wiem. My zareagowaliśmy praktycznie bez żadnych dyskusji, mimo że uważamy te oskarżenia za bezzasadne. Chcieliśmy mieć dobre relacje z kierowcami, żeby ta sytuacja nie miała negatywnego wpływu na mieszkańców - komentuje Szymonik dla "Dziennika Zachodniego".

Pełnomocnik Warbusa zaznacza, że firma chce, by autobusy normalnie jeździły, ale reakcją ze strony kierowców były zwolnienia lekarskie, czego firma nie potrafi zrozumieć. - Siedem dziur udało nam się załatać, ale trzy nadal pozostały, stąd te linie, które nie jeżdżą. Wystarczy, że trzy autobusy nie wyjechały i to już jest duży problem. Robimy wszystko, żeby do końca tygodnia problem rozwiązać - mówi Szymonik.

Firma Warbus przeprasza mieszkańców za "chwilowe zawirowania". - Mamy kłopot, którego nie rozumiemy, ale damy radę go rozwiązać. Nie mamy nawet żadnego pisma od związków, że mają o coś pretensje, że czegoś się domagają, że czegoś chcą. Przykro nam, że taka sytuacja ma miejsce, bo - jeszcze raz podkreślę - zależy nam na wygodzie mieszkańców i dobrej komunikacji. Naprawimy to jak najszybciej się da - zapewnił naszego dziennikarza Eugeniusz Szymonik.

Aktualizacja, godz. 14.15:
- Dwie "puste" linie przejmie PKM i Mikrus, po jednej linii na firmę. Czterech kierowców z firmy Warbus, z różnych części Polski, jest już w drodze do Jastrzębia. Będą oni od piątku przejmować linie i jeździć, gdy już nauczą się tras - informuje Rafał Jabłoński, rzecznik MZK.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto