Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kim jest "Delegat", czyli zgaduj-zgadula

Michał Lewandowski
Lech Wałęsa cały czas utrzymuje, że ,Delegat" może być zlepkiem trzech osób. Na zdjęciu były prezydent ogląda swoje akta w IPN.	Fot. Robert Kwiatek
Lech Wałęsa cały czas utrzymuje, że ,Delegat" może być zlepkiem trzech osób. Na zdjęciu były prezydent ogląda swoje akta w IPN. Fot. Robert Kwiatek
Ksiądz Jankowski był moim przyjacielem i zostanie. I jeśli patrzę na to, ile on zrobił dla wolnej Polski, to nawet gdyby popełnił ten tekst, nawet gdyby popełnił dziesięć takich tekstów, to i tak tyle, co zrobił ...

Ksiądz Jankowski był moim przyjacielem i zostanie. I jeśli patrzę na to, ile on zrobił dla wolnej Polski, to nawet gdyby popełnił ten tekst, nawet gdyby popełnił dziesięć takich tekstów, to i tak tyle, co zrobił rekompensuje jakąś przymusową, głupią wpadkę - to opinia Lecha Wałęsy dotycząca całej sprawy.

Były prezydent, który potwierdził, że osobiście dobierał delegację "Solidarności", która w 1981 r. pojechała na spotkanie z Janem Pawłem II do Watykanu, cały czas utrzymuje, że "Delegat" może być "zlepkiem" trzech osób. Dodał, że w ogóle nie rozważa ewentualnej współpracy prałata Jankowskiego z SB.
Tymczasem domysły co do tożsamości "Delegata" trwają w najlepsze. Prymas kardynał Józef Glemp uważa, że agent nie był duchownym. Stwierdził, że domyśla się kto to, ale nie poda nazwiska.
- Robi się z tego zgaduj-zgadula - skomentował sytuację prymas.
Wezwał też do ujawnienia nazwiska "Delegata" dziennikarzy "Rzeczpospolitej", którzy sprawę opisali.
Według krakowskiego księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, opis agenta pasuje do jednej konkretnej osoby z Gdańska. Zastrzegł, że nie musi to być duchowny. Także jego zdaniem redakcja "Rz" powinna opublikować nazwisko "Delegata". Tego, że agentem nie jest żaden gdański duchowny, pewny jest natomiast ks. infułat Stanisław Bogdanowicz z bazyliki Mariackiej. W niektórych domysłach podejrzenia padają na warszawskich uczestników pielgrzymki "S" do Watykanu.
Według Antoniego Dudka, historyka PRL i doradcy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, nie da się szybko ustalić, kim jest "Delegat", bo wszystko na razie opiera się na jednym dokumencie.
Całą sprawę określił jako przykład nieodpowiedzialnego podejścia do akt służb specjalnych PRL.
- Zdaje się, że nie zachowała się teczka personalna "Delegata". Być może nie będziemy nigdy mieli 100 proc. pewności, kim on był - uważa Dudek.
W sobotę "Rzeczpospolita" w artykule "Kontakt operacyjny ?Delegat ujawniła=, że SB otrzymywała informacje od ludzi, którzy mieli bezpośredni dostęp do najwyższych hierarchów polskiego Kościoła, Wałęsy oraz najważniejszych spraw opozycji w latach 80. Jednym z nich był "Delegat". "Życie Warszawy" podało z kolei, że środowiska opozycyjne jako "Delegata" wskazują ks. Henryka Jankowskiego.
Prymas Glemp i dziennikarze "Rz" mają jeszcze nadzieję, że agent sam opowie o swojej współpracy z SB.

Rozmowa z metropolitą gdańskim abp. Tadeuszem Gocłowskim
Jeśli są dokumenty, musi być nazwisko

- Jak Ekscelencja odbiera atmosferę wywołaną publikacją o "Delegacie"?
- Przede wszystkim ta sprawa dotyczy bardzo ważnego wydarzenia, jakim była pielgrzymka rodzącej się "S" do Ojca Świętego. Druga rzecz to jakieś ogromne, mimo wszystko, zaskoczenie. W tak - chciałoby się powiedzieć - elitarnym gronie jawi się człowiek, który jedzie tam z określonymi zadaniami. Natomiast w tej chwili dzieje się wokół tego wszystkiego zbyt dużo sensacji. Jeżeli ktoś mówi, że ma 99 proc. pewności, kim był "Delegat", to niechże powie nazwisko. Jeśli nie, to niechże w ogóle nie mówi.
- Może skoro nie ma pewności co do nazwiska, materiał o "Delegacie" nie powinien się ukazać?
- Jeśli nie ma się pewności, to nie powinno publikować się materiału, który pozostaje w formie przypuszczeń. Przypuszczenia są niebezpieczne, prowadzą do uogólnień. Np. jak ktoś powie w tym kontekście "gdańscy księża", to po drodze wszystkich się obraża.
- W tej chwili domysłów co do tożsamości "Delegata" jest bez liku...
- Dlatego uważam, że dziennikarze, którzy przygotowali ten materiał, powinni wypowiadać się jasnym językiem. Jak już się zdecydowali to napisać, powinni podać nazwisko. Mogli np. przed publikacją ostrzec, uprzedzić człowieka, o którego chodzi. W tekście jest fragment o tym, że dziennikarze rozmawiają z esbekami. Funkcjonariusz im potwierdza, o kogo chodzi. Jeśli tak, to dlaczego tego nie napisać? Komu to służy w takim przypadku?
- A jak ksiądz arcybiskup przyjmuje sugestie, że opis "Delegata" pasuje do ks. prałata Jankowskiego?
- W żadnym wypadku nie mogę się na ten temat wypowiadać. Dlatego, że jakiekolwiek oskarżenie niemające podstaw jest wielką krzywdą robioną człowiekowi.
- Ale nazwisko powinno w końcu paść?
- Jeśli jest prawda, są dokumenty, to niestety trzeba z prawdą się zgodzić i wyciągnąć wnioski. W jaki sposób? Nie bardzo wiem. Uważam, jednak, że jeśli materiał został tak opracowany, powinno się powiedzieć wszystko do końca.

Delegacja u Papieża
W skład delegacji "S" do Watykanu w 1981 r. wchodzili m.in.
Andrzej Celiński
Bohdan Cywiński
ks. Stanisław Dułak
ks. kan. Henryk Jankowski
Ryszard Kalinowski
ks. bp Kazimierz Kluz
Romuald Kukołowicz
Ryszard Kuś
Tadeusz Mazowiecki
Karol Modzelewski
Bożena Rybicka
Władysław Siła-Nowicki
Kazimierz Świtoń
Anna Walentynowicz
Lech Wałęsa
Danuta Wałęsa
Stanisław Wądołowski

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kim jest "Delegat", czyli zgaduj-zgadula - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto