MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kłopoty finansowe klubów brytyjskich

Maciej Polny
Kilkanaście lat temu większość krajowych żużlowców marzyła, aby startować w lidze brytyjskiej. Po przemianach politycznych w Polsce, rozpoczęło się u nas prawdziwe eldorado dla asów czarnego sportu.

Kilkanaście lat temu większość krajowych żużlowców marzyła, aby startować w lidze brytyjskiej. Po przemianach politycznych w Polsce, rozpoczęło się u nas prawdziwe eldorado dla asów czarnego sportu. Wyprawy na Wyspy Brytyjskie przestały być opłacalne.

W polskich klubach sponsorzy pchali się drzwiami i oknami. Działacze kontraktowali nawet po czterech zawodników zagranicznych. Często znacznie gorszych od Polaków. A przy tym słono im płacili. I tak występy na Wyspach Brytyjskich przestały być marzeniem naszych żużlowców. Nie licząc tych, którzy chcieli w siebie inwestować. Poprawiać umiejętności. Taka sytuacja trwa do dzisiaj. A brytyjskie kluby przeżywają kłopoty finansowe i płacą coraz mniej.

"Czarownice" z Ipswich jeszcze niedawno były mistrzami w brytyjskiej Elite League. W zespole startowali Szwed Tony Rickardsson, Tomasz Gollob czy Chris Louis. Dzisiaj po drużynie pozostał czar wspomnień.
Menedżerem Ipswich jest Polka, Magda Zimny-Louis, która wyszła za mąż, za byłego brytyjskiego żużlowca, Johna Louisa.

- W żużlu brytyjskim musi nastąpić przełom. 20 lipca br. odbędzie się narada. Pieniędzy brakuje na każdym kroku. Cudem udaje się pokryć wydatki. Tylko 3-4 kluby stać na utrzymanie wysokiego poziomu. Za chwilę okaże się, że nie będzie chętnych do rywalizacji w krajowej elicie. My zgłosiliśmy już odejście do niższej ligi, Premier League (w Anglii nie ma awansów i spadków, o wyborze ligi decyduje budżet klubu - dop. red.) - stwierdza Louis.

Ratunkiem bilety

Na razie Ipswich żyje praktycznie z wpływów z biletów. Mimo że na mecze z udziałem najlepszych regularnie chodzi tylko 1000 osób, płacąc po 13 funtów. To jak na polskie warunki wydaje się śmieszne.
- Dochodzi jeszcze kontrakt telewizyjny, ale to i tak niewiele. Planowanie budżetu na sezon rozpoczynamy właśnie od określenia wpływów z biletów które zakupi wspomniana grupa sympatyków. Odwiedzająca nasz stadion, bez względu na wyniki drużyny - tłumaczy Zimny-Louis.

Najlepsi żużlowcy startujący w lidze brytyjskiej zarabiają średnio 100-130 funtów za zdobyty punkt.
- Czołówka najczęściej otrzymuje bonusy od klubu, pieniądze w wysokości 10-20 tys. funtów czy chociażby busa. Kluby opłacają także koszty przejazdów. To ostatnie, w przypadku słabszych zawodników, znajdujących się u progu kariery, wydaje się koniecznością. Na przykład Krzysztof Słaboń, startujący w moim zespole, ze średnią nieco ponad 5 pkt. musiałby do startów w Anglii dokładać. Tylko nie ma z czego.
Prawdziwy przyjaciel

W angielskich klubach żużlowych to przyjęty zwyczaj, że menedżer pełni często rolę przyjaciela.
- Łatwiej o taką rolę niż w Polsce, gdzie ciśnienie na wynik jest ogromne. U nas nie ma obrażania się czy tak częstego wyrzucania zawodników z zespołu - tłumaczy. Magda Zimny-Louis w okresie startów Tomasza Golloba w Ipswich, była jego powiernikiem. Wówczas Gollob korzystał z gościnności państwa Louis i mieszkał u nich.
- W tym roku w Ipswich startują wspomniany Słaboń i Jarek Hampel. Wynajęłam im mieszkanie z warsztatem. Mają u mnie dobrze, o czym doskonale wiedzą. Dbam o wszystko. Być może zatrudniłabym więcej Polaków, ale nie mogę. To byłaby przesada. To brytyjski klub, dlatego potrzebujemy dobrych Anglików.

Gollob nie wyklucza

Jak wielką sympatią wśród zawodników cieszy się Magda, dowodzi fakt, że możliwości powrotu do ligi brytyjskiej nie wyklucza nasz najlepszy zawodnik, Tomasz Gollob. - Rozmawiałam z Tomkiem. Przyznał, że ponownie wystartowałby w Ipswich. Jednak musiałby zrezygnować ze startów w Szwecji. Hampel i Słaboń podróżują między Polską, Szwecją oraz Anglią. Widzę, że są przemęczeni. Tomek na pewno przydałby się, ale potrzebne będą pieniądze. Musi się ktoś znaleźć, kto uratuje Elite Leauge. I muszą zmienić się przepisy. Podniesiony limit 46 punktów sprzyja silnym zespołom, a prowadzi do upadku słabych. Dochodzi jeszcze konflikt z organizatorami cyklu Grand Prix indywidualnych mistrzostw świata, którzy zabierają brytyjskim klubom najlepsze terminy czyli piątki, soboty, a nawet niedziele. A każdy zawodnik ma swoją cenę. Ich wymagania cały czas rosną, a więc na razie zapowiada się, że na Wyspach Brytyjskich liga żużlowa otrzyma miano podwórkowej - kończy Zimny-Louis.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ewa Swoboda ze swoją Barbie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto