Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kluczem jest dystrybucja informacji

Piotr Czerski , pisarz
Piotr Czerski
Piotr Czerski Tadeusz Dąbrowski
Dzięki czemu miasto staje się ośrodkiem kultury? Decydują o tym dwa równoległe procesy: konsumpcja kultury, czyli aktywność kulturalna mieszkańców, realizujących swoje potrzeby, oraz jej produkcja i dystrybucja na zewnątrz. Gdańsk ma problem z jednym i drugim.

Pierwszy z nich próbuje się rozwiązywać systemowo przez "aktywizację kulturalną" mieszkańców, polegającą w dużej mierze - jak trafnie opisał to Michał Sosiński - na próbach wmuszania w nich własnej wizji uczestniczenia w kulturze. Myślenie o aktywizacji nie może tymczasem bazować na mrzonkach rodem z pozytywistycznych nowelek.

Punktem wyjścia powinno być stworzenie warunków do łatwego zaspokajania już istniejących potrzeb, do którego kluczem jest dystrybucja informacji o ofercie kulturalnej. W jaki sposób tę dystrybucję rozumie się w Gdańsku?

Dwa czy trzy lata temu słyszałem o pomyśle stworzenia informatora kulturalnego, drukowanego regularnie w kilkutysięcznym nakładzie i rozwożonego po instytucjach od Malborka aż po Słupsk, a uzupełnionego kioskiem informacyjnym, planowanym bodaj na Targu Węglowym. Oto pomorska koncepcja na miarę XXI wieku: pracowita produkcja stosów makulatury i jeden infopunkt na 30 kilometrów aglomeracji.

Czy mam lepszy pomysł? Spróbuję: centralna, otwarta baza danych o wydarzeniach kulturalnych, uzupełniana w dużej mierze automatycznie (filharmonia, opera, teatry, kina - wszystkie te instytucje udostępniają przecież w swoich serwisach WWW kompletne repertuary). Centralna - bo rozproszenie jest wrogiem informacji. Otwarta - bo dostęp do danych powinien mieć każdy.

W ciągu minionych paru lat wspominałem o tym pomyśle kilkakrotnie różnym osobom, spotykając się nieodmiennie z uprzejmym niezrozumieniem. W tym czasie zbliżona, choć znacznie uboższa funkcjonalnie koncepcja została zrealizowana w San Francisco (www.sfarts.org) - ale wiadomo: gdzie Golden Gate, a gdzie kładka nad Motławą? My nawet swojej nowoczesności dowodzimy tradycyjnie, organizując np. "interdyscyplinarną konferencję blogerów", z której podśmiewała się sama blogosfera i o której po pół roku nikt już nie pamięta.

Produkcja i dystrybucja kultury nie polega natomiast na organizowaniu transmitowanych w TV masowych iwentów. Nawet jeżeli na następny koncert pod stocznią wydamy 50 mln zł i zaprosimy wreszcie kompletny garnitur gwiazd sprzed dwóch dekad - informacja o tym wydarzeniu przemknie przez ogólnopolskie media jak zapowiedź dożynkowego festynu przez prasę lokalną.

Markę ośrodka kultury trzeba budować wytrwałą, pracowitą promocją produkcji własnej. Promocja zaś w Gdańsku należy do obowiązków artysty - miasto może najwyżej wybitnego syna poklepać po plecach; i, trzeba przyznać, robi to chętnie.

Wybitności syn musi jednak dowieść sam - i sam musi zapłacić za znaczki pocztowe, jeżeli chce wydany za ciężkie pieniądze album rozesłać do redakcji. Ile kosztowałoby utrzymanie komórki, której zadaniem byłaby najprostsza promocja powstającej w mieście kultury i sztuki?

Komórki, która rozesłałaby film po offowych festiwalach, a płytę - uzupełnioną o profesjonalny presspack - do redakcji muzycznych i stacji radiowych? Ile może kosztować taka wysyłka? Kilkaset złotych.
Niechby nawet tysiąc - to nadal kilka procent sumy, jaką trzeba wydać na wyprodukowanie albumu. Kilka procent, które decydują o racjonalności wydania pozostałej kwoty. Mniej niż cena modułu reklamowego z hasłem "morze możliwości", odpowiadającego powierzchnią jednej tylko pozytywnej recenzji prasowej. A umieszczona w takiej recenzji wzmianka o tradycyjnie wysokim poziomie gdańskiej sceny muzycznej naprawdę warta jest więcej niż logo miasta umieszczone na odwrocie albumu leżącego w kartonie na dnie szafy.

O potrzebie stworzenia takiej komórki też wspominałem niejednokrotnie - pomysł był dobry, wart realizacji, przemyślenia, może niedługo, w najbliższej przyszłości... Cóż: Europejskiej Stolicy Kultury nie będzie - pozostaje więc powalczyć o nieformalny tytuł Stolicy Kontrkultury, podśpiewując dla otuchy nieśmiertelny refren numeru Zielonych Żabek: "A kultura tu podobno jest / świadczy o tym nasz wspaniały dom kultury / z jego okien słychać nieraz nawet jazz / więc dlaczego jest jak jest? / Nie rozumiem".

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto