Kolejny trudny rywal Lotosu Trefla

Winna porażek żółto-czarnych jest tabela Bergera? To według niej skonstruowano terminarz ligowy, który bez wątpienia nie ułożył się po myśli Lotosu Trefla. Nasza drużyna już na samym początku musiała zmierzyć się z czołowymi zespołami - wicemistrzem Polski PGE Skrą Bełchatów oraz brązowym medalistą Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Oba zespoły w tym sezonie mierzą w finał PlusLigi i złoto, toteż nic dziwnego, iż były wyraźnie poza zasięgiem gdańszczan.

Częściowo jednak siatkarze Lotosu Trefla są sami sobie winni. W starciu z Zaksą dwukrotnie nie zdołali utrzymać wysokiego prowadzenia w trzeciej partii, zmarnowali nawet piłkę setową. Żółto-czarni zapłacili tym samym wysoką cenę za własne błędy, których - niestety - popełniają mnóstwo.

- Mając szansę w walce z takim zespołem, musimy to wykorzystywać, bo inaczej zawsze będzie się to kończyć tak jak się skończyło - powiedział po porażce z Zaksą Grzegorz Łomacz, rozgrywający Lotosu Trefla.

O przerwanie złej passy nie będzie jednak łatwo. Gdańszczanie zmierzą się bowiem z kolejnym silnym zespołem - Jastrzębskim Węglem, który w tym sezonie rywalizować będzie aż na trzech frontach (oprócz PlusLigi w Pucharze Polski oraz Pucharze CEV). W Jastrzębiu-Zdroju przed sezonem mówiono, iż interesuje ich tylko złoto, ale wydaje się, że ten cel jest poza zasięgiem tej drużyny.
To zresztą weryfikują przeciwnicy. Wprawdzie włoski trener Bernandi Lorenzo przez większą część okresu przygotowawczego nie miał do dyspozycji kluczowych zawodników - Portugalczyka Tiago Violasa i Niemca Simona Tischera, ale mimo to ekipa z ambicjami nie powinna przegrywać 1:3 z AZS Politechniką Warszawską. Wcześniej, na inaugurację, Jastrzębie wygrało u siebie z Effektorem Kielce 3:0.

Wydaje się, iż jastrzębianie nie są aktualnie w najlepszej dyspozycji. To chyba jedyna szansa Lotosu Trefla na wywiezienie z trudnego terenu korzystnego rezultatu albo chociaż urwania punktu.