Komisja Europejska. Pomoc dla stoczni

Polska wysłała w czwartek Komisji Europejskiej strategię dla przemysłu stoczniowego. Komisji jednak nie o to chodziło. Oczekuje od Polski programów restrukturyzacji stoczni. Od tego, czy komisja je zaakceptuje, zależy przyszłość stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie.

Termin na wysłanie dokumentacji minął w czwartek. Komisja poczeka jednak do poniedziałku.
- Pewne dokumenty dostaliśmy, ale nie plany restrukturyzacyjne - powiedział wczoraj Jonathan Todd, rzecznik unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. - Na obszerne plany restrukturyzacyjne wciąż czekamy.
W przypadku braku nowych programów restrukturyzacji, które potwierdzą przyszłą rentowność stoczni, komisja będzie musiała odmówić zgody na pomoc publiczną dla stoczni.
- Jeśli dostaniemy plany restrukturyzacyjne dziś lub w poniedziałek, to nie będzie problemu (...), a jeśli później, to nie uda nam się podjąć decyzji (o zgodzie na udzielenie pomocy) do końca roku - dodał Todd.
Komisja chce informacji m.in. o wysokości pomocy publicznej, której rząd udzielił i którą zamierza przyznać w przyszłości oraz o wiążących ofertach od inwestorów. Elżbieta Anders, rzecznik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który wysłał strategię, wyjaśniła, że trwają jeszcze prace nad programami restrukturyzacyjnymi dla stoczni. Jej zdaniem, powinny być one przesłane do Brukseli w poniedziałek. Programy są niezbędne dla zatwierdzenia pomocy publicznej, z jakiej korzystały stocznie. Warunkiem zatwierdzenia tej pomocy jest też ich prywatyzacja. Zarówno stocznie w Gdańsku, jak i w Gdyni mają potencjalnych inwestorów. O Stocznię Gdynia ubiegają się ukraiński Donbas i izraelski armator Rami Ungar. O gdańską - Rami Ungar, niemiecki armator Alpha Ship i grecki Athenian Sea Carriers.