Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koncert Afromental w Dream Clubie – wywiad

Oskar Pryczyniec
Oskar Pryczyniec
Polska scena muzyczna tętni życiem i dzięki temu dosyć często zauważamy nowe talenty. Niestety jedni są doceniani bardziej, inni mniej. Zespół Afromental (polski zespół, grający muzykę z pogranicza reggae, R&B oraz hip-hopu) specjalnie dla MMTrójmiasto opowiada o swojej drodze do sławy, tuż przed niedzielnym koncertem.

Koncert zespołu Afromental, dla niejednego był najlepszym wydarzeniem, które przytrafiło mu się w niedziele 28 czerwca.Tuż przed północą panowie z zespołu wyszli na scenę, robiąc na niej prawdziwe show. Pierwsze trzy nagrania były prawdziwymi pociskami zatykającymi dech w piersiach.

- Chłopaki zaczęli bardzo pozytywnie, zobaczymy czy utrzymają dobry klimat - opowiada Anka, fanka zespołu.

Zespół utrzymał bardzo dobry kontakt z publiką, która wypełniała cały Dream Club. Wspólne śpiewanie, rozmowy pomiędzy nagraniami, nadały temu koncertowi dodatkowy klimat.

Wywiad z zespołem Afromental:

Powiedzcie, kiedy się to wszystko zaczęło?

Niedługo będziemy mieli pięciolecie istnienia zespołu. Zaczęliśmy w 2004 roku. Ważnym dla nas wydarzeniem było zagranie na Festiwalu Muzyki Młodzieżowej Gama w Kołobrzegu [...] Był to bardzo fajny festiwal, szkoda, że już nie istnieje. A wiesz, właściwie to wszystko zaczęło się trochę szybciej, poznaliśmy się w programie telewizyjnym Idol, ale to już stare czasy. A rok 2007 był dla nas po prostu przełomowym rokiem, wtedy zaistnieliśmy na scenie zagraliśmy na TOP trendy, wydaliśmy płytę .

Jak oceniacie polską scenę muzyczną? Czy jest przyjazna młodym zespołom, które dopiero stawiają pierwsze kroki w drodze do kariery?

Odkąd zespól istnieje poznaliśmy wielu różnych ludzi, my jesteśmy ciągle tacy sami, oni się zmieniają. Raz trafimy na kogoś pomocnego, innym razem, na kogoś kto chce nam tylko zaszkodzić. Wiesz, chyba wszystko zależy od szczęścia, czy ktoś zostanie zauważony, doceniony.

Obracało się wokół Was dużo osób, więc może macie kogoś, któremu zawdzięczacie jakiś procent swojego sukcesu, osobę bez której moglibyśmy się dzisiaj, tutaj nie spotkać ?

Tak, są takie trzy osoby. Było ich więcej, ale akurat te trzy osoby zrobiły dla nas naprawdę dużo. Maciek Kiełbaszewski, był taką postacią, ma swoje studio, pozwolił nam nagrać demo. Następnie poznaliśmy Grześka Piotrowskiego, dzięki niemu podpisaliśmy kontrakt, stawiając kolejne ważne kroki. W ostatnim czasie, bardzo wiele zrobił dla nas Łukasz Targosz, dzięki niemu mogliśmy zagrać w serialu "39 i pól" oraz w "Kochaj i Tańcz", jemu dziękujemy bardzo serdecznie. Nasza kariera opiera się na szczęściu i pomocy bardzo fajnych ludzi. Trzeba poznać dobre osoby na swojej drodze, nam się to udało.

Nawiązując do serialu "39 i pół", jak to się stało, że mogliście zagrać w tak udanym serialu, staraliście się o to, przechodziliście casting?

Głównie, wszystkie takie sytuacje to szczęście, przychodzą same, nie staraliśmy się o to. Nie chcemy by to zabrzmiało próżnie, albo na maksa słabo, nie, nie o to nam chodzi. Po prostu mamy szczęście w życiu!

Teraz może trochę śmieszne pytanie, ale w jednym z odcinków "39 i pół", mieliście zagrać w reklamie parówek. Czy jeśli w tym momencie, ktoś dawałby grubą kasę za coś takiego, zagralibyście?

Nie, nie. Wiesz, chcemy zachować jakąś swoją część artystyczną, wiesz nie bierzemy wszystkiego co nam dają. Owszem, jeśli coś nam się spodoba, angażujemy sie w to, tak jak było z serialem "39 o pół". Jest to bardzo fajny serial, naszym zdaniem jedyny, który można pooglądać w telewizji, bo nie jest to obciachowa rzeczy i obciachowy program.
Z drugiej jednak strony, jeśli firma parówek chciałaby nam pomóc i np. umieścić swoje logo za jakieś pieniążki na stronie, czy na koncercie to czemu nie! Wystarczy, że zafundują nam dobry teledysk [śmiech].

Czyli rozumiem, nie dacie się łatwo sprzedać?

Raczej tak.

Ok, a czy teraz możecie powiedzieć coś młodym zespołom, które dopiero rozpoczynają swoją karierę, nie wiedzą do końca co mają robić, jak się zachować. Gdzie mają uderzać, czy same starania starczą? Czy warto chodzić po ludziach, pytać?

Poznaliśmy wiele zespołów, które miały jeden hit, a później zniknęły. Powiemy tak, warto mieć taką piosenkę pod publikę, by się wybić, a gdy wrota zostana otwarte, stworzyć coś swojego, pokazać prawdziwe ja. No i się starać, nie wolno się poddawać, zniechęcać. Trzeba rozmawiać dużo z ludźmi, a i nie brać wszystkiego co dają, nie każdy kontrakt jest dobry dla zespołu.

Dziękujemy!

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto