Kończy się gdański konkurs baletowy: "Baletnica nie może być "różowa". Musi być mocna psychicznie"

- W ubiegłych latach zdarzały się pocięte troczki, czy skradzione baletki, co uniemożliwiało zaprezentowanie choreografii - opowiada Weronika Kwiatkowska z Gdańskiej Szkoły Baletowej, która wzięła udział w tegorocznej edycji konkursu.

Młodzi tancerze nad konkursowymi choreografiami pracują przez cały rok szkolny, a nad techniką od początku edukacji, niektórzy zaczynają już w wieku pięciu lat. Sama nauka w szkole baletowej wymaga pełnego zaangażowania. Zajęcia trwają od rana do późnych godzin wieczornych, często również w weekendy. Ale balet to nie tylko wyrzeczenia i ogromne poświęcenie, ale również życiowa pasja, której, jak zgodnie mówią uczennice, nie zamieniłyby na nic innego. Inne podejście mają czasami ich rodzice - niektórzy z nich przyznają, że gdyby mogli cofnąć czas drugi raz nie posłaliby dzieci do szkoły tego typu.

W nocy z czwartku na piątek trwały burzliwe obrady jury, któremu przewodniczy Emil Wesołowski, a w jego skład wchodzi m.in. znana gdańska choreografka Izadora Weiss. Podczas koncertu galowego w piątek, 1 kwietnia w Operze Bałtyckiej odbędzie się uroczyste wręczenie statuetek, zwieńczających wielomiesięczne treningi uczniów wszystkich polskich szkół baletowych (Gdańsk, Warszawa, Bytom, Poznań, Łódź).

Ogólnopolski Konkurs Tańca im. Wojciecha Wiesiołłowskiego jest jednym z najstarszych konkursów baletowych w Europie. Gdańsk jest jego gospodarzem od roku 1979 dzięki staraniom dyrektora konkursu, Bronisława Prądzyńskiego, który przywrócił baletową rywalizację.

- Szlachetna rywalizacja szkół baletowych przyczyniła się do znacznego podniesienia poziomu polskich tancerzy. Obecnie wszyscy soliści baletu to laureaci bądź uczestnicy gdańskich konkursów - mówi dyrektor konkursu Bronisław Prądzyński.

Wyniki konkursu opublikujemy po ich ogłoszeniu, wieczorem w piątek, 1 kwietnia.

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:
Ostatki taneczne...	Cztery pory roku...	Cheerleaderki...