Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec świata 21 grudnia 2012: Jak uniknąć armagedonu? Jedni budują schrony, inni zarabiają

Hannah Strange, wie
sxc.hu
Majowie przepowiedzieli koniec świata. Ma nastąpić za kilka dni. Jak wybrać schron, by przetrwać i śmiertelnie się nie zanudzić?

Być może to tylko kolejny fałszywy alarm, jak w przypadku "niewypału" Nostradamusa sprzed kilku lat. Zegar jednak tyka nieubłaganie, a przezornego Pan Bóg strzeże. Co, jeśli w przyszły piątek uderzy bałtyckie tsunami, a Morena i sopocka Łysa Góra spłyną lawą? Plan na koniec świata lepiej przygotować zawczasu, zwłaszcza że Majowie godzinowego rozkładu dnia nie podali i "finał" zaskoczyć może przy drugim śniadaniu, ale niewykluczony jest i po Teleexpressie.

Zobacz także: Koniec świata 21 grudnia 2012 roku. 10 rzeczy, które musisz mieć ze sobą, aby przetrwać katastrofę!

- Jest z czego wybierać, bo wbrew pozorom schronów na Pomorzu mamy naprawdę dużo - mówi Bartosz Gondek, dziennikarz, historyk i pasjonat fortyfikacji. - Są te bezpieczne i "zwyczajne", ale też niezwykłe - choćby w przęśle mostu Knybowskiego po drodze do Malborka, albo polski, przedwojenny, "szpiczasty", przy ul. Polskiej, na wysokości Urzędu Morskiego w Gdyni (miał za zadanie odbijać spadające bomby) - dodaje. I podkreśla, że oprócz ciekawej architektury i komfortu wybierając schron warto zwrócić uwagę na jego położenie. - Wielka fala może zalać fortyfikacje położone tuż przy brzegach - przypomina.

Czy armagedon oznaczać musi bezsensowne marnowanie czasu w schronie, a może jest jakiś sposób, by zabić nudę towarzyszącą końcowi świata? Oczywiście - nie. - Fort Góry Gradowej przetrzymał już niejeden szturm i oblężenie, dlatego koniec świata nie jest nam straszny - zachwala Lucyna Rokitiańska z Centrum Hewelianum. - Wystawy znajdują się w osobliwych obiektach - ukrytych pod ziemią, wkomponowanych w skarpy i połączonych podziemnymi przejściami.

Jesteśmy w stanie ukryć przed końcem świata każdą liczbę osób i możemy zapewnić, że u nas nauka przetrwa, a zabawa nigdy nie będzie miała końca! - przekonuje. W centrum chronić się można od wtorku do piątku między 8.30 a 15.30, w weekendy od 10 do 16.

Koniec może być też okazją, by zwiedzić położoną w malowniczym (choć z zewnątrz niepozornym) schronie wystawę "Drogi do Wolności", a ci, którzy zmęczeni tygodniem pracy z utęsknieniem czekali na weekend (który nie nastąpi), rozerwać mogą się przy kręglach, w które w centrum Gdańska zagrać możemy pod ziemią.

A dlaczego świat miałby się skończyć tego właśnie dnia? Furorę robi przepowiednia wyczytana z kalendarza Majów. Kończy się on na 21 grudnia 2012 roku i stąd przypuszczenia, że później już życia na Ziemi nie będzie.

Biznes

Kiedy jedni modlą się w meksykańskich miejscowościach pełni lęku, inni zacierają ręce, bo zwietrzyli w tym biznes. Do tych ostatnich należą amerykańskie biura podróży, które przygotowały specjalną ofertę. Najwięcej turystów przyjeżdża do meksykańskich stanów Chiapas, Jukatan, Quintana Roo, Tabasco i Campeche. To właśnie tam znajdują się pozostałości indiańskich cywilizacji. Turyści chcą zobaczyć miejsca, gdzie narodziła się ta kultura. Szacuje się, że w tym gorącym okresie Meksyk odwiedzi 50 mln turystów!

Manolo Alfonso Pinot, regionalny dyrektor ds. turystyki w Chiapas, powiedział, że ma nadzieję na niezłe zyski: - Jeśli ludzie interesują się kulturą Majów, to musimy to wykorzystać.

Na razie trwa odliczanie do końca czasu Majów. W Tulum na Jukatanie, w południowomeksykańskim mieście Tapachula uruchomiono zegar odliczający minuty, jakie dzielą nas od ostatniego dnia świata.

Tamtejsi urzędnicy nadzorujący odliczanie czasu powiedzieli, że nie wierzą w to, że wszystko się skończy w ten zimowy dzień. Uważają za to, że będzie to oznaczać nowy początek - przynajmniej jeśli idzie o finansowe perspektywy miasta.
Ale magiczną datę z kalendarza Majów wykorzystują marketingowcy na całym świecie.

W Polsce reklamy z końcem świata mają sieć marketów z elektroniką i producent samochodów.

Tajemnicza płyta

Apokaliptyczne teorie mają swój początek w kamiennej płycie, na której opisano koniec trwającego 5126 lat cyklu kończącego się powrotem Bolon Yokte - boga utożsamianego z wojną i tworzeniem.

Ma on przybyć właśnie 21 grudnia 2012 roku. Jednak wyrzeźbiona 1300 lat temu płyta jest pęknięta w taki sposób, że niemożliwe jest odczytanie końca wyrytego na niej napisu.

Czytaj także: Koniec świata w 2012 roku to wymysł, a nie wizja Majów

W swojej książce "The Mayan Factor: Path Beyond Technology" amerykański autor José Arguelles określił tę datę jako "koniec czasów, jakie znamy", co doprowadziło do powstania armii teoretyków końca świata.

Narosły też spekulacje po niedawnym odkryciu drugiego odniesienia do tej daty, znalezionym na kawałku muru, na stanowisku archeologicznym w Comalcalco.

Jednak przedstawiciele Narodowego Instytutu Historii Antropologicznej w Meksyku twierdzą, że pośród 15 tys. odnalezionych i zarejestrowanych tekstów Majów tylko w dwóch wspomniany jest rok 2012 - to znikoma wręcz liczba w odniesieniu do tak wielkiego wydarzenia, jakim miałaby być zagłada świata.

Zagadkę próbuje rozwikłać też Sven Gronemeyer, badacz zapisów Majów z La Trobe University w Australii. Twierdzi on, że Majowie uważali, iż bóg Bolon Yokte sprawuje także pieczę nad przejściem od jednej ery do drugiej i nie musi to oznaczać definitywnego końca.

- Ponieważ Bolon Yokte był obecny w dniu stworzenia, to wydawało się Majom naturalne, że znów będzie on obecny - mówi Gronemeyer.

Przetrwać koniec

Nie brakuje jednak takich, którzy w przepowiednie wierzą. Ich nastroje podsycane są przez wymianę mejli, strony internetowe czy fanów apokaliptycznego filmu "2012".

O tym, że problem naprawdę istnieje, świadczy choćby to, że Narodowy Instytut Historii Antropologicznej w Meksyku podjął się prowadzenia kampanii społecznej informującej o kulturze Majów. Organizuje też konferencję naukową na terenach Palenque (należących dawniej do Majów).

Jednak histerii u niektórych stłumić się nie da. Na przykład w Tulum na Riwierze Majów tajemnicza grupa Włochów budowała podziemny schron, który miał przetrwać tsunami czy wybuch bomby atomowej.

A jeśli chodzi o podobne miejsca, to w najlepszej sytuacji są USA i Rosja. Kraje te podczas zimnej wojny, szykując się na nuklearny atak, przygotowały specjalne schrony.

Na przykład w latach 60. podczas kubańskiego kryzysu prezydent Kennedy kazał wybudować bunkier przeciwatomowy na Peanut Island (dziś jest tam muzeum).

Ci, którzy chcą przeżyć 21 grudnia w bardziej luksusowych warunkach, powinni skorzystać z oferty Malediwów, gdzie istnieje podwodny hotel odporny na uszkodzenia. Wspaniały schron mają też Szwedzi, a służy on do przechowywania serwerów portalu WikiLeaks.

Mniej wiadomo o poradzieckich schronach, ale sama Moskwa jest nimi naszpikowana. Nawet tamtejsze metro budowano z myślą o schronie przed atakiem jądrowym, nie mówiąc o tajnych bunkrach dla partyjnej wierchuszki oraz generalicji. a

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto