Z Pomorza zezwolenia na sprzedaż wyrobów mięsnych do krajów Unii Europejskiej uzyskało 41 ze 151 istniejących zakładów mięsnych, do Rosji - żadna (brak zdecydowanej woli współpracy). Komisje uznały, że wiele firm ma problemy z utrzymaniem bezpieczeństwa wyrobów i nie wydały pozwoleń na ich eksport.
Zdaniem pomorskich producentów, walka toczy się jednak nie o jakość, ale o dostęp do unijnych rynków. W tej sytuacji producenci muszą szybko wprowadzić duże zmiany w podejściu i wdrożyć unijny system nadzoru nad produkcją (HACCP). Producenci mają tę świadomość, ale...
- Wielu przetwórców, szczególnie tych mniejszych, przespało najlepszy moment - mówi Bronisław Lis, producent wędlin z Sierakowic z Cechu Rzeźników i Wędliniarzy. - Na początek wystarczyłoby niewielkim nakładem zadbać o poprawę warunków sanitarnych w zakładach czy choćby o przeszkolenie swoich pracowników.
- Cyfry nie stanowią żadnego dowodu, że coś z branżą jest nie tak - twierdzi jednak Zbigniew Nowak, właściciel zakładów w Jankowie i starszy Cechu Rzeźników i Wędliniarzy z Gdańska. - Sprzedajemy naprawdę dużo. Przyjeżdżają do nas pośrednicy, zarówno z Zachodu, jak i Wschodu. Kupują i wywożą.
Tego samego zdania jest prof. Jerzy Kołacz, specjalista od bezpieczeństwa żywności. W opinii naukowca, doniesienia zachodniej prasy, która pisała o polskim mięsie czy wyrobach nabiałowych, w których odbiorcy wykryli nieprawidłowy poziom mikroorganizmów, są elementem walki konkurencyjnej.
- To są często informacje niesprawdzone - twierdzi prof. Kołacz. - Musimy się liczyć z tym, że wiadomości, które przychodzą z państw unijnych, wynikają z obawy przed polską konkurencją. Coraz bardziej liczymy się na unijnym rynku.
Niejasna jest przyszłość ponad tysiąca polskich małych zakładów spożywczych. W ministerialnych korytarzach coraz głośniej mówi się o potrzebie ich zamknięcia z braku możliwości spełnienia wymogów UE. Pośrednio stało się to powodem dymisji Jerzego Plewy, byłego wiceministra rolnictwa, negocjatora z Unią. Profesor Kołacz podkreśla, że są to rewolucyjne zmiany i nie można ich dokonywać kosztem mniejszych producentów i przetwórców, którzy nie mają pieniędzy na inwestycje. Trzeba im pomóc a nie ich skreślać.
- Pod względem smaku przodują małe firmy, pod względem bezpieczeństwa produkty, które wychodzą z dużych zakładów, trzymają wysoki poziom, bo prowadzą ciągły monitoring mikrobiologiczny - mówi prof. Kołacz.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?