O ile jednak centrala NFZ sprawdzać będzie, czy pomorscy urzędnicy przeprowadzili postępowanie zgodnie z zasadami zapisanymi w ustawie i rozporządzeniach, to resort zdrowia zamierza zbadać przede wszystkim konkurs na kardiologię. Zdecydowała o tym minister Ewa Kopacz. Nieoficjalnie mówi się, że na czele zespołu z Ministerstwa Zdrowia stanie sam naczelnik Wydziału Kontroli. Kontrola z NFZ ma potrwać około tygodnia, ministerialna planowana jest aż do 18 lutego.
Przeczytaj także: Afera z gdańską kardiologią to nie wina NFZ?
- Nasza kontrola jest doraźna i nie dotyczy wyników konkursu na szpitale w pomorskim oddziale - zastrzega Andrzej Troszyński, rzecznik centrali NFZ. - Zbadamy tylko prawidłowość stosowania procedur konkursu ofert. Nie dotyczy też jego zasad - będą one omawiane podczas spotkania dyrektorów oddziałów, które ma być poświęcone analizie dostępności pacjentów do świadczeń. A właśnie zasady - zdaniem dyrektorów szpitali, wojewody pomorskiego i marszałka województwa - wymagają zmian.
- Nie mam zastrzeżeń co do tworzenia przez NFZ rankingu świadczeniodawców - tłumaczy Tadeusz Jędrzejczyk, zastępca dyrektora Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego ds. medycznych. - Uważam jednak, że powinien on być tworzony nie tylko na podstawie złożonych przez nich dokumentów ofertowych, ale również szczegółowej wizji lokalnej.
Za najważniejsze jednak uważa dyrektor Jędrzejczyk wprowadzenie czytelnych zasad podziału pieniędzy między placówki, które uzyskały zbliżoną ocenę w rankingu. Nie może być tak, że jeden szpital zgarnia kilkanaście milionów złotych, a pozostałym zostaje do podziału kilka. Ryszard Dubiela, wiceprzewodniczący Rady Pomorskiego NFZ, nie ma złudzeń co do kontroli z centrali NFZ.
- To, że konkurs się odbył zgodnie z prawem, nie oznacza, że pacjentom nie wyrządzono krzywdy - twierdzi Dubiela. Jego nadzieje budzi natomiast kontrola Ministerstwa Zdrowia. - Dwa gdańskie oddziały kardiologii zostały bez kontraktów nie z powodu programu komputerowego, a ludzi, którzy go napisali - tłumaczy wiceprzewodniczący. Trzeba go więc poprawić. - Gdyby dyrektor oddziału miał kompetencje, by interweniować w sytuacji, gdy komputer pozbawi opieki kardiologicznej setki pacjentów, nie popełniono by takiego błędu. A tak los dwóch oddziałów nadal jest wielką niewiadomą.
Zobacz także: Milczący protest przed NFZ (wideo)
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?