Zwolennicy nazywają ją regulacją czynszów, przeciwnicy drastyczną podwyżką, która uderzy w najbiedniejszych. Reforma komunalna, którą władze Gdańska wprowadzą 1 września, emocje budzi u jednych, i drugich. Zakłada bowiem zniesienie obecnych stref czynszowych i ujednolicenie stawki bazowej do 10,20 zł - tyle płacić się będzie za metr kwadratowy, bez względu na to, w jakiej dzielnicy stoi budynek. Władze miasta tłumaczą, że w ten sposób chcą się pozbyć z mieszkań komunalnych ludzi, których wcale nie powinno tam być. Czyli np. tych, którzy mieszkają w zbyt dużych lokalach. Dlatego też wyznaczono powierzchnie graniczne mieszkań, po których przekroczeniu nie ma co liczyć na obniżki. Jest to 45,5 m kw. w przypadku osoby żyjącej samotnie, 52 m kw. dla dwóch osób, 58,5 m kw. dla trzech, 71,5 m kw. dla rodziny czteroosobowej.
Lisicki: Mamy się czym chwalić
Fałszywe ulotki o podwyżkach czynszów
- Są 4 tysiące lokali, których najemcy mają nadmetraż. Albo mieszkania wykupią, albo wymienią na mniejsze, albo będą płacić pełną stawkę. Jeśli nie, to do widzenia i na wolny rynek - mówi Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska.
W ten sposób miasto chce odzyskać powierzchnię, dzięki której zlikwiduje do zera liczącą 2 tys. rodzin kolejkę oczekujących na mieszkanie komunalne. Tylko osoby o najniższych dochodach będą się mogły załapać na ulgi - 20, 40 i maksymalnie 60 proc.
- Przewidujemy, że podobnie jak w Białymstoku zgłosi się po nie ok. 36 proc. najemców - mówi Lisicki, autor projektu wzorowanego właśnie na tym, co w lipcu 2009 r. wprowadzono w Białymstoku.
- W wyniku wprowadzenia podwyżki przychód z wynajmu lokali mieszkalnych zwiększył się o 85 proc. Podwyżka nie miała wpływu na zwiększenie liczby dłużników - zapewnia Grażyna Rutkowska z Zarządu Mienia Komunalnego w Białymstoku.
Ale opozycja na Lisickim nie zostawia suchej nitki.
- Cała filozofia zmałpowana z Białegostoku jest błędna, absolutnie nie można przekładać tego, co się dzieje tam, na to, co u nas. To nie ma nic wspólnego z nowoczesnym zarządzaniem nieruchomościami - komentuje Wiesław Kamiński, szef klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska.
Protesty już zapowiada grupa NIC O NAS BEZ NAS, która od ponad roku domaga się, by miasto z kontrowersyjnej reformy się wycofało.
- Tak zwana "reforma" Lisickiego to zwykły bubel, którego podstawowym celem jest łatanie miejskiej dziury budżetowej z kieszeni lokatorów mieszkań komunalnych - twierdzi Łukasz Muzioł z NONBN. - Przed podjęciem decyzji o podwyżkach miasto nie przeprowadziło żadnej poważnej analizy jej skutków - zarówno społecznych, jak i finansowych. Może się okazać, że oprócz dramatu wielu gdańskich rodzin podwyżki spowodują konieczność znacznego zwiększenia nakładów na pomoc społeczną, w tym opiekę nad nową rzeszą bezdomnych - dodaje.
Grupa apeluje do prezydenta o natychmiastowe wstrzymanie reformy i opracowanie nowej, tym razem na drodze szerokich konsultacji społecznych.
- Pora, żeby pan Adamowicz przestał chować się za Lisickim i zaczął słuchać mieszkańców Gdańska. Pomożemy mu w tym, organizując pokojowy marsz pod oknami jednego z prezydenckich mieszkań - mówi Muzioł.
W niedzielę spod Złotej Bramy o godz. 13 wyruszy "Marsz Pustych Garnków", w którym udział wezmą ci, którzy na podwyżki się nie zgadzają. W Białymstoku, którego przykład tak chętnie podaje wiceprezydent, też protestowano. Najemcy składali nawet pozwy zbiorowe do sądu.
- Nie spowodowało to odstąpienia od zamierzeń dotyczących urealnienia czynszów. A sądy rozstrzygnęły sprawy na rzecz gminy - mówi Rutkowska z ZMK w Białymstoku.
W maju czeka gdańszczan także podwyżka biletów autobusowych i tramwajowych
Reforma w takim wymiarze to poważny błąd
Z Wiesławem Kamińskim, szefem klubu PiS w Radzie Miasta, rozmawia Ewelina Oleksy.
Jak Pan ocenia reformę?
- Problem z tą reformą polega na tym, że ona się opiera na doświadczeniach białostockich. A sytuacja społeczna Białegostoku jest nieporównywalna z Gdańskiem. Dlatego tak naprawdę ani władze miasta, ani opozycja nie wiedzą, jakie to będzie miało skutki finansowe, już nawet nie mówiąc o społecznych. Bardzo bulwersują mnie wypowiedzi prezydentów, że ma to zmusić ludzi do zamiany albo wykupu mieszkań, bo jest mnóstwo osób, które od lat nie mogą tego zrobić z powodu bałaganu zarządczego miasta. I oni będą ofiarami tego podejścia. Reforma uderzy w najsłabszą grupę społeczną, a myślenie prezydentów, że to są krętacze, którzy udają biednych, jest nie do przyjęcia.
Wiceprezydent mówi, że nawet jak reforma nie przyniesie miastu ani złotówki i tak warto ją wprowadzić...
- Rozumiem, bo on broni swojego projektu. Jestem zaskoczony informacjami przekazywanymi przez wiceprezydenta, bo miesza kwestie dochodowe i ulg. Z punktu widzenia zarządzania nieruchomościami ważne jest, aby mówić o wartości odtworzeniowej nieruchomości, kosztach eksploatacyjnych i to są jedyne kryteria, które powinny decydować o wysokości czynszu. Uważam, że gdyby pan Lisicki przedstawił zróżnicowanie stawek uzależniających od stanu danej nieruchomości i zrobił takie symulacje, to byśmy mogli rozmawiać merytorycznie. Mówiąc wprost stawka nieruchomości w Nowym Porcie jest inna, niż stawka nieruchomości we Wrzeszczu. Myślenie o zarządzaniu powinno uwzględniać tylko i wyłącznie takie stawki.
Czy klub PiS będzie w tej sprawie podejmować jakieś działania?
- Nie mamy wystarczającej siły. Nie możemy być skuteczni, bo zawsze zostaniemy przegłosowani. Ale chcielibyśmy zrobić w maju konferencję i zaprosić na nią kilku ludzi z Polski, specjalistów, którzy rzeczywiście się znają na zarządzaniu mieniem komunalnym. Chcemy o tym porozmawiać fachowo. Mam nadzieję, że nam się to uda. Nie zmienia to jednak faktu, że gdybyśmy mieli większość w radzie, to byśmy nigdy nie dopuścili, żeby w takim rozmiarze wprowadzać te zmiany. Uważamy, że to poważny błąd.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?