Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. LPP odpiera zarzuty, że akcją "Milion masek dla Chin" chroniła swój interes

Jacek Klein
Jacek Klein
123rf
Gdańska firma LPP odpiera zarzuty jakoby większość masek ochronnych w ramach akcji "Milion masek dla Chin" miało trafić ostatecznie do chińskich fabryk szyjących ubrania dla odzieżowego koncernu, by mogły dalej pracować.

Takie informacje podał wczoraj tygodnik Newsweek. Gdańska firma zaznacza, że podejmując akcję kierowała się humanitarnym celem, a nie własnym interesem, jak twierdzi tygodnik, a pomoc w Azji w tamtym czasie miała na celu zahamowanie rozprzestrzeniania się wirusa i tym samym zmniejszenie prawdopodobieństwa jego przeniesienia się np. do Europy.

Pod koniec stycznia gdańska firma LPP zwróciła się do krajowych producentów i hurtowni o przekazanie masek ochronnych. W ramach akcji "Milion masek dla Chin" miały one trafić do walczących z epidemią regionów Chin.

29 stycznia, Marek Piechocki, prezes zarządu LPP informował:

Docierają do nas alarmujące doniesienia, że przedmiotem pierwszej potrzeby są obecnie maseczki wykupywane masowo przez mieszkańców. Dlatego podjęliśmy decyzję o zorganizowaniu akcji polegającej na dostarczeniu do Chin miliona ochronnych masek. Obecnie intensywnie poszukujemy producentów lub hurtowników, którzy mają możliwość dostarczenia nam brakujących masek. Liczy się każda sztuka.

Firma ruszyła z akcją „Milion masek dla Chin”, konkretnie dla regionów dotkniętych epidemią koronawirusa jako akt solidarności i humanitarnego działania na rzecz wieloletnich współpracowników. Do dalekiej Azji trafiło kilkaset tysięcy masek.

Wczoraj Newsweek poinformował, że według ustaleń tygodnika większość z 300 tys. masek trafiła do fabryk szyjących ubrania dla LPP, po to, aby nie przerywały produkcji kolekcji ubrań dla marek gdańskiej firmy. Na zagrożonym terenie mieszkańcy i pracownicy mogli przemieszczać się jedynie w maskach. W ten sposób LPP miała pod szyldem akcji humanitarnej bronić de facto swoich interesów.

Gdańska firma w oświadczeniu ripostuje, że to nieprawda.

- Akcja zakupu masek zorganizowana przez LPP miała miejsce pod koniec stycznia tego roku, kiedy epidemia zachorowań na koronawirusa ograniczała się wyłącznie do kontynentu azjatyckiego i była odpowiedzią na dramatyczny apel pracowników LPP i ich rodzin znajdujących się w Szanghaju, nie zaś aktem mającym na celu zachowanie ciągłości produkcji kolekcji spółki - czytamy w oswiadczeniu. - W momencie ogłoszenia epidemii koronawirusa w Chinach i wysyłki masek przez LPP cała zlecona produkcja kolekcji wiosenno-letniej była już dawno zakończona, a pracownicy fabryk azjatyckich nie świadczyli pracy na rzecz LPP. Zakup i wysyłka masek nie była zatem zabiegiem mającym na celu przyspieszenie powrotu do pracy pracowników fabryk, a wyłącznie aktem solidarności i humanitarnego działania na rzecz naszych wieloletnich współpracowników.

Maski, w porozumieniu z polskimi placówkami dyplomatycznymi w Szanghaju, Kantonie, Chengdu, Hongkongu oraz Pekinie, trafiły nie tylko do polskiej obsady konsulatów i ambasady, ale także do Polaków stacjonujących w Chinach, z którymi placówki te pozostawały w stałym kontakcie.

Firma zwraca uwagę, że transport maseczek odbył się pod pod koniec stycznia, gdy do Europy epidemia jeszcze nie dotarła. O pierwszych ogniskach epidemii we Włoszech poinformowano dopiero 22 lutego. Newsweek pisze, że ostatnia partia miała zostać wysłana 31 stycznia, w dniu wykrycia we Włoszech pierwszych, dwojga chińskich turystów zakażonych wirusem i wprowadzenia stanu kryzysowego.

Jak twierdzi Newsweek akcja miała także spowodować "ogołocenie" krajowego rynku z masek ochronnych, których teraz brakuje szpitalom. LPP odpowiada, że przekazanie 500 tys. masek zachwiało polskim rynkiem to fałszywa teza sformułowana bez wspierania się na faktach dotyczących ówczesnych rezerw magazynowych służby zdrowia, ani firm, które handlują produktami medycznymi w Polsce.

Ministerstwo Zdrowia jeszcze pod koniec lutego uspokajało i informowało, że obecnie nie ma potrzeby noszenia maseczek bo wirusa w Polsce nie ma. Ponadto resort zdrowia wskazał, że Agencja Rezerw Materiałowych została zaopatrzona w niezbędne środki ochronne.

LPP dodaje, że wiele z firm, które otrzymały w styczniu pomoc, w tej chwili pomaga w zakupie artykułów medycznych (termometrów, kombinezonów, masek, specjalistycznych środków odkażających itp.) dla polskiej służby zdrowia w porozumieniu z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, a chińscy kontrahenci firmy organizują transporty masek, które finansuje spółka kwotą 1 mln zł i sukcesywnie przekazuje polskim szpitalom.

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

TOP 100 POMORSKICH FIRM - RAPORT:

.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koronawirus. LPP odpiera zarzuty, że akcją "Milion masek dla Chin" chroniła swój interes - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto