- Widzę, że sprawa kościoła na Łostowicach traktowana jest jak gorący kartofel. Skoro ten kartofel wrzucono w moje ręce, wezmę go i jak trzeba, to się poparzę. Nie będę się uchylał od odpowiedzialności. Wzrastająca liczba chrztów i komunii w kaplicy na Łostowicach wskazuje, że to żywa parafia, więc kościół nie jest tam potrzebą tylko księdza arcybiskupa czy proboszcza. To wynika z potrzeb wiernych - powiedział prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Zwrot w akcji nastąpił w środę, gdy Adamowicz ogłosił, że już niebawem zleci miejskim planistom pracę nad planem, który da zielone światło na budowę świątyni. Wcześniej w swoim gabinecie spotkał się z księdzem Ryszardem Grosem, proboszczem parafii na Łostowicach, oraz z przedstawicielami tamtejszej rady parafialnej. Wizyta proboszcza u prezydenta to pokłosie listów, jakie w ostatnim czasie obaj do siebie wysyłali. Ks. Gros dopytywał się prezydenta na piśmie o to, jak wygląda sprawa przygotowania planu zagospodarowania pod budowę świątyni. Prezydent, odpowiadając, nie ukrywał, że utknęła w martwym punkcie, bo "napotyka na trudności ściśle polityczne". Jednocześnie pytał proboszcza o warunki, jakie są w obecnej, prowizorycznej kaplicy. Odpowiedź dostał w środę, wraz z listą podpisów blisko 650 parafian popierających budowę kościoła z 40-metrową wieżą.
Polityczna wojna wokół kościoła na Łostowicach.
- Rada parafialna wyraziła żal, że to wszystko tak długo trwa, że kościół, który jest im potrzebny, bo w obecnej kaplicy wierni już się nie mieszczą, stał się przedmiotem rozgrywek politycznych wewnątrz Rady Miasta. Zdecydowałem więc, że na początku grudnia sformułuję zapisy do planu zagospodarowania przestrzennego, wsłuchując się najlepiej, jak tylko potrafię, w oczekiwania wiernych, zarówno tych biorących udział w konsultacjach społecznych, jak i tych, którzy się podpisali pod listem proboszcza - informuje Adamowicz. - Projekt planu zostanie wyłożony publicznie. Każdy będzie mógł się wypowiedzieć, będzie czas na dyskusję. Gdyby w Radzie Miasta osiągnięto polityczny kompromis, to w czerwcu - lipcu przyszłego roku można by było podjąć uchwałę w tej sprawie - dodaje.
Radości z takiego obrotu sprawy nie kryje proboszcz.
- Jest dużo nadziei. Myślę, że radni są roztropni i podejmą odpowiednie decyzje. Parafia się rozrasta, chcemy jak najszybciej rozpocząć budowę kościoła, bo wiernych na mszach jest tylu, że muszą stać na dworze - mówił ks. Ryszard Gros.
Więcej na ten temat czytaj na dziennikbaltycki.pl
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?