Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kosmos to przyszłość, wiedza, technologie, wieki biznes. Nowoczesnego kraju nie może w nim zabraknąć, dlatego chcemy sięgać coraz wyżej

Jacek Klein
Jacek Klein
Prof. dr hab. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
Prof. dr hab. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej. POLSA
Mamy dziesiątki firm stricte kosmicznych, a setki już takich, które mogą się pochwalić swoim wkładem do misji kosmicznych. Krajowe firmy i instytuty naukowe wypracowały jak dotąd około 100 technologii, a teraz przyszedł czas na ich wdrażanie. Stać nas na dostarczanie nie tylko już pojedynczych komponentów, ale całych systemów, a może nawet całych satelitów - mówi prof. dr hab. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.

Prof. dr hab. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.

Ten rok będzie ważny z racji tego, że mamy wdrażać Krajowy Program Kosmiczny na lata 2023-2027. Jakie są jego główne założenia i rola agencji w jego wdrażaniu i realizacji?

Krajowy Program Kosmiczny został przygotowany przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii z bardzo dużym wsparciem Polskiej Agencji Kosmicznej. To jest kolejna iteracja tego programu, ponieważ świat i technologie rozwijają się nieprawdopodobnie szybko. Obecnie program jest już zgłoszony do rządowego centrum legislacji. Trwają ostatnie uzgodnienia na szczeblu ministerstwa. Mam nadzieję, że wkrótce trafi pod obrady rządu i będzie przyjęty. Głównym jego celem jest realizacja Polskiej Strategii Kosmicznej, która ma zapewnić nam dostęp do usług i produktów oferowanych przez technologie kosmiczne, w szczególności obserwacji Ziemi, która powszechnie jest wykorzystywana w bardzo wielu dziedzinach życia. Program kosmiczny umożliwi zamówienie produktów i usług, które odpowiedzą na te potrzeby i będą realizowane przez polskie firmy, polskie instytucje. Później będą mogły je sprzedawać na w całym świecie, co zresztą już skutecznie zaczynają czynić.

Jakie są priorytetowe obszary zidentyfikowane w programie?

Są cztery. Patrząc od końca, czwarty priorytet to bezpieczeństwo kosmiczne na orbicie. Mamy tysiące satelitów i miliony różnych szczątków związanych z eksploracją kosmosu w ubiegłych latach. W związku z tym realnym zagrożeniem są zderzenia na orbicie. Polska w ramach konsorcjum EU SST zbiera i wysyła dane o nich za pomocą kilkunastu teleskopów rozmieszczonych na kilku kontynentach. Będziemy ten system rozbudowywali i opracowywali usługi śledzenia satelitów, szczątków, a także alerty o możliwych zagrożeniach związanych ze zderzeniami, czy upadkiem takich elementów na ziemię. Trzeci priorytet to budowa Narodowego Systemu Satelitarnej Obserwacji Ziemi MikroGlob, w skład którego wejdzie konstelacja mikrosatelitów obserwacyjnych wraz z zapleczem naziemnym. Przewidujemy cztery satelity optyczne uzupełnione o satelitę radarowego. Jest to niezbędny zakup, w kontekście ostatniej umowy Ministerstwa Obrony Narodowej z Francją. Satelity kupione przez MON wyróżniają się bardzo wysoką rozdzielczością pozyskiwanych danych, ale przez to nie są w stanie pokryć swoim zasięgiem wielu obszarów w krótkim czasie. Potrzebujemy gęstszego pokrycia i to nam zapewnią właśnie satelity już polskiej produkcji. Samo wystrzelenie ich i dostarczanie zdjęć to dopiero pierwsza część tego, co nam jest potrzebne. Te dane trzeba gromadzić i archiwizować, udostępniać tym, którzy potrafią je przetworzyć w użyteczne informacje. Aby zdjęcia „umieć czytać”, konieczna jest bardzo skomplikowana analiza. W tym celu tworzymy Narodowy System Informacji Satelitarnej, który z jednej strony będzie zapewniał miejsce do przechowywania takich danych, ale też moce obliczeniowe do ich przetwarzania. Kiedy ktoś będzie zainteresowany np. danymi o powierzchni lasów czy obszarów rolnych, będzie mógł je w systemie znaleźć i zamówić. To kolejny priorytet Programu. A ostatni, a w zasadzie pierwszy i moim zdaniem najważniejszy, to budowa zdolności konstruowania i wynoszenia statków kosmicznych. Przez statki kosmiczne rozumiemy pojazdy w ramach wielkich misji realizowanych oczywiście współpracy międzynarodowej, ale także małe satelity, mikro satelity, nano satelity.

Te mniejsze już potrafimy budować sami.

Tak, w tym roku mamy już za sobą dwa starty. Pierwszy z nich odbył się 3 stycznia z przylądka Canaveral. Wyniesiony został z sukcesem satelita Star Vibe, będący owocem współpracy wrocławskiej spółki Scanway oraz niemieckiej German Orbital Systems. Kilkanaście dni później miał miejsce niestety nie udany start dwóch satelitów wrocławskiej firmy SatRev na pokładzie rakiety LauncherOne Virgin Orbit. Takie zdarzenia są nieodłącznym elementem wliczonym w ryzyko każdego startu i nie zaskakują nikogo kto śledzi tę dziedzinę aktywności w przestrzeni kosmicznej. Jestem przekonany, że firma podejmie kolejną próbę. W tym roku wystrzelenie satelity planuje także firma Creotech a Politechnika Warszawska ma zamiar wynieść w przestrzeń swojego trzeciego już satelity. Warto podkreślić, że nasze ambicje są dużo większe i liczymy na więcej w ramach współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną. Chcemy budować większe satelity, takie, które będą służyły już nie tylko naszemu krajowi, ale całej Europie. No i oczywiście chcemy wchodzić w te duże międzynarodowe misje eksploracyjne np. Artemis prowadzoną przez NASA, ukierunkowaną w pierwszych etapach na Księżyc, a docelowo na Marsa.

Satelity już produkujemy, a jak zaawansowane są prace nad własnymi rakietami do ich wynoszenia w kosmos?

Od samodzielnego wynoszenia satelitów na orbitę jesteśmy jeszcze dosyć daleko, natomiast to co polskie firmy dzisiaj, czy w najbliższym czasie mogą zaoferować, to loty suborbitalne, czyli na wysokość ok. 100 km. Poza atmosferę, ale nie wchodząc na orbitę. Są o tyle ważne, że po wyłączeniu silników, mamy przez 4-5 minut praktycznie zerową grawitację umożliwiającą przeprowadzenie bardzo wielu eksperymentów takich jak testowanie aparatury, czy technologii. To znacznie tańszy sposób przeprowadzania takich eksperymentów niż wysyłanie satelitów na orbitę. W Polsce te technologie są rozwijane i komercjalizowane. Na razie pierwsze próby były na wysokości ok. 20 km. Aby wystrzelić satelity wyżej, muszą być spełnione wymogi prawne i nad tym pracujemy. Jeżeli chodzi natomiast o wynoszenie na orbitę, to owszem za 10 lat być może ci, którzy teraz planują loty suborbitalne sięgną wyżej. Na razie korzystamy z usług partnerów zagranicznych. W tej chwili liderem są amerykańskie rakiety Falcon. Startują kilkadziesiąt razy w roku. Rośnie im jednak konkurencja w Europie. Tak zwane mikrolaunchery, rakiety do wynoszenia małych satelitów jak te, o których wspominałem, będą osiągalne w perspektywie kilku lat. Są już firmy w Europie, które planują takie starty.

Jeśli powstaną rodzime rakiety, z jakich lokalizacji będą mogły startować?

Skandynawia będzie dysponowała takim kosmodromem i już rozmawiamy o możliwej współpracy. Jeżeli natomiast chodzi o wystrzeliwanie z naszego kraju, to starty pionowe nie są możliwe, za względu na zbyt duże zaludnienie. Nawet strzelanie w kierunku Bałtyku mogłoby być zbyt ryzykowne i zagrażać Szwecji. Natomiast możliwe są starty poziome, czyli z rakiety wynoszącej przez samolot nad Morzem Północnym. Ta technologia nie jest jeszcze dopracowana jak widzimy po ostatnim – nieudanym przykładzie z Wielkiej Brytanii. Sądzę jednak, że firma Virgin Orbit szybko dopracuje swoje rakiety i następne loty będą się już odbywały bezproblemowo. Przypomnijmy, że pierwsze starty Falcona również kończyły się wybuchami.

Ostatnie lata pokazały, że jest spory potencjał do zagospodarowania przez przemysł prywatny. Ale też chyba nastąpił powrót do gry narodowych agencji, zwłaszcza NASA, do eksploracji kosmosu. Agencje państwowe mam wrażenie w ostatnich dwóch dekadach oddały pole prywatnym firmom. Teraz dynamicznie przygotowują się do wielkich misji, finansując budowę własnych rakiet. Program Artemis eksploracji Księżyca, a potem Marsa.

Dotychczasowy sposób rozwoju technologii kosmicznych napotykał bariery. Wielkie agencje państwowe i ich sposób działania okazał się zbyt drogi, zbyt powolny, mało efektywny. Rezultatem jest wejście firm branży space z kapitałem prywatnym. Robią to zdecydowanie efektywniej niż robiły to dotychczas wielkie agencje. To niejako odciążyło budżet np. NASA, która podjęła decyzję, że całą niską orbitę zostawia do zagospodarowania sektorowi prywatnemu. Nawet nową stację kosmiczną zbudują firmy prywatne, a NASA nie będzie jej właścicielem. Tak jak wspomniałem, otworzenie się na sektor komercyjny pozwoliło odciążyć budżet i pracowników takich agencji jak NASA. Dzięki temu mogą się skupić na programie eksploracyjnym, do którego na razie nie będą jeszcze włączały się firmy prywatne, ze względu na niską dochodowość.

Chcemy uczestniczyć w misji Artemis NASA eksploracji Księżyca, potem może Marsa. Jaki ślad chcemy zostawić na satelicie Ziemi?

Przykładowo, budowa stacji na Księżycu będzie wymagała dostarczenia nie tylko różnego rodzaju sprzętu, narzędzi, niezbędne będą także surowce. Wszystkiego jednak z Ziemi nie przywieziemy. W związku z tym badanie Księżyca pod kątem surowców jakie tam występują już jest dobrą inwestycją, a w przyszłości wykorzystanie tych surowców będzie znakomitym biznesem. Polskie firmy są tym bardzo zainteresowane. Wstępny nabór już zrobiliśmy. Zgłosiło się 25 podmiotów komercyjnych i naukowych. Myślimy o budowie łazika księżycowego o wadze rzędu 10-20 kg, do pobierania próbek. Może także satelity księżycowego, który z orbity analizowałby to, co jest na powierzchni i pod powierzchnią. Możemy to realizować we współpracy z NASA. Prowadzimy rozmowy. No i oczywiście interesuje nas wejście do misji Artemis. Już na pokładzie pierwszej rakiety, która poleciała niedawno w lot testowy były polskie instrumenty np. czujniki promieniowania z Instytutu Fizyki Jądrowej i czujniki podczerwieni firmy Vigo System. W 2021 r. podpisaliśmy deklarację Artemis Accord, która otwiera nam drzwi do tego programu. Od tej pory jesteśmy zapraszani na wszystkie warsztaty organizowane przez NASA poświęcone planowaniu przyszłych misji. Bierzemy w nich udział z przekonaniem, że w kolejnych startach poleci nasza aparatura, a może nawet i astronauta z Polski.

Polska członkiem ESA od 10 lat. Jak w tym czasie zmienił się nasz sektor kosmiczny? Jaki mamy potencjał? W czym się specjalizujemy?

Nie boję się stwierdzenia, że miniona dekada to był czas prawdziwego przełomu i zielone światło dla rozwoju sektora kosmicznego w naszym kraju. Zaistniały odpowiednie warunki, w których firmy prywatne i jednostki naukowe mogły zacząć działać. Co prawda Polska obecna jest w kosmosie od około 50 lat, poprzez aparaturę tworzoną przez Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, ale mówienie o sektorze rozumianym jako część gospodarki, to kwestia zaledwie ostatnich lat. To zatem bardzo młoda branża, ale szybko się rozwijająca i z ogromnymi perspektywami na przyszłość. Mamy dziesiątki firm stricte kosmicznych, a setki już takich, które mogą się pochwalić swoim wkładem do misji kosmicznych. Krajowe firmy i instytuty naukowe wypracowały jak dotąd około 100 technologii, a teraz przyszedł czas na ich wdrażanie. Stać nas na dostarczanie nie tylko już pojedynczych komponentów, ale całych systemów, a może nawet całych satelitów. Po rozmowach z dyrektorami ESA widzimy szanse związane z budową satelitów telekomunikacyjnych, do nawigacji, obserwacji Ziemi, z eksploracją Księżyca i innych planet. Ale nie tylko. Polska specjalność to gromadzenie i analiza baz danych w technologii chmurowej. Jedno z czterech centrów danych europejskiego systemu Copernicus wykonało polskie konsorcjum firm Cloud Ferro i Creotech. Niedawno ESA rozstrzygnęła wielki przetarg na kolejne wielkie centrum danych i ponownie wygrało je konsorcjum gdzie znaczącą rolę odgrywa raz jeszcze Cloud Ferro. Ta sama firma wygrała także przetarg na niemieckie centrum danych. Rozmawia już o budowie podobnego w Ameryce Południowej. To pierwsza nasza firma, którą można nazwać firmą „prime”, wygrywająca duże kontrakty międzynarodowe.

Mamy także przyszłego astronautę, na razie w rezerwach kadrowych ESA.

To ogromny, wręcz historyczny sukces. Pan dr Sławosz Uznański dostał się do tej elitarnej grupy, dzięki wiedzy naukowej, kompetencji i doświadczenia zawodowego. Istotny wpływ mogły mieć również niektóre aspekty jego życia prywatnego wymagające odpowiednich predyspozycji fizycznych i psychicznych np. uprawianie himalaizmu, czy żeglarstwo oceaniczne. Istotny był także fakt, iż Polska jest rozpoznawana jako aktywny członek Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wybór pana Uznańskiego to docenienie Polski. Informacja o naszym kandydacie na astronautę rozeszła się szerokim echem i bardzo nam pomaga w podnoszeniu świadomości o sektorze kosmicznym. Wciąż mało kto dzisiaj sobie zdaję sprawę, że my już bez technologii kosmicznych nie potrafimy funkcjonować. Gdybyśmy wyłączyli satelity nawigacyjne, telekomunikacyjne byłaby to cywilizacyjna katastrofa. Fakt, że w mediach pojawił się nasz astronauta zwrócił uwagę na tę gałąź technologii i miejmy nadzieję, że to się przełoży także na konkretne decyzje o zwiększeniu finansowania i zaangażowania Polski w ESA. Albo my z tego skorzystamy i nasze firmy wejdą na ten rynek i będą sprzedawać usługi za granicę, albo będziemy kupowali za ogromne pieniądze te usługi od firm zagranicznych, żeby po prostu nie być krajem zacofanym. Polski sektor kosmiczny jest na to gotowy, użyłbym nawet metafory, że to to taki „przyczajony tygrys”. Już nie potrzebuje wsparcia, ale zamówień. Z kolei państwo polskie potrzebuje infrastruktury satelitarnej, ponieważ satelity obserwacyjne, nawigacyjne i telekomunikacyjne w nowoczesnym państwie są infrastrukturą niezbędną do jego funkcjonowania, tak jak drogi, koleje, lotniska i światłowody.

Wojna w Ukrainie z pewnością wpłynęła na działanie agencji i jej priorytety?

Uwidoczniła jeszcze dobitniej, że technologie wojskowe dzisiaj w ogromnym stopniu bazują na technologiach kosmicznych. Wszystko, co się dzieje w kosmosie w zasadzie ma podwójne zastosowanie, czy mówimy o łączności, obserwacji Ziemi, czy o nawigacji. W Polsce mamy bardzo dobry podział kompetencji w tym zakresie. Wszystkie zagadnienia związane z obronnością są w kompetencji Ministerstwa Obrony Narodowej, a kwestie cywilne pozostają w gestii w POLSA. Mamy podpisane porozumienie z MON o współpracy i wymianie informacji. Jest bardzo dużo obszarów wspólnych, w związku z tym mamy w tej chwili zatrudnionych czterech wojskowych w agencji. Jeden z nich jest wiceprezesem i koordynuje sprawy na styku cywilno-obronnym.

W Gdańsku jest siedziba POLSA. Tutaj ma powstać Centrum Operacyjne agencji zawierające m.in. hub łączności satelitarnej. Jakie są założenia tego projektu?

W ramach Krajowego Programu Kosmicznego przewidujemy, że POLSA będzie zajmowała się już nie tylko sprawami administracyjnymi, informacyjnymi czy promocyjnymi, ale będzie miała coraz więcej działalności operacyjnej związanej właśnie z priorytetami KPK. Chociażby jeśli chodzi o przywoływane już wcześniej bezpieczeństwo kosmiczne, czy śledzenie satelitów, Musi być centrum zbierające i przetwarzające wszystkie dane. Obecnie zlokalizowane jest ono Warszawie. Jednak w momencie kiedy będziemy zajmowali się śledzeniem satelitów specjalnego przeznaczenia lub odbierali dane newralgiczne - wymagające odpowiedniego zabezpieczenia, tego już w zwykłym budynku biurowym w Warszawie nie możemy zagwarantować. Podobnie, jeżeli chodzi o Narodowy System Informacji Satelitarnej. Jeżeli zamierzamy wystrzelić polskie satelity, będziemy musieli nimi sterować, przetwarzać przesyłane dane. Dlatego z myślą o dalszym rozwoju, powstaną dwa miejsca w Polsce specjalizujące się zaawansowaną działalnością operacyjną - jedno dla użytku wojskowego, a drugie cywilnego za które będzie odpowiadała POLSA. Stąd konieczność wybudowania dedykowanego centrum. Docelowo, w Gdańsku będzie zlokalizowana operacyjna część agencji, a w Warszawie administracyjna. Mamy już nawet wybraną konkretną działkę pod budowę gdańskiego centrum. Wystąpiliśmy do Ministerstwa Rozwoju Technologii, które nas nadzoruje agencję o zgodę na przejęcie tego terenu i rozpoczęcie inwestycji. Mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku ogłosimy konkurs architektoniczny. Zatrudnienie w nowym centrum znajdzie ok. 100 osób.

Co z personelem, czy z jego pozyskaniem mogą być problemy?

Nawet firmy kosmiczne postrzegają brak kadr jako pierwszą barierę rozwoju. To pewien paradoks, bo z jednej strony mnóstwo młodzieży jest bardzo zainteresowana sektorem kosmicznym, ale z drugiej strony pokutuje u nich przekonanie, że muszą być astronomami, albo pilotami wojskowymi by pracować przy eksploracji kosmosu. I jedni i drudzy są potrzebni, ale dzisiaj potrzeba dużo więcej inżynierów, mechaników, elektroników, informatyków. Potrzeba też menedżerów i finansistów, prawników, specjalistów od prawa zamówień publicznych i coraz częściej biologów i medyków. Młodym ludziom mówię, studiujecie, to co wam się najbardziej podoba, bo każdy zawód jest potrzebny, ale pracę w sektorze kosmicznym znajdą tylko najlepsi. Staramy się promować. Dla studentów organizujemy konkurs na prace dyplomowe, licencjackie, magisterskie, doktoraty. Śledzimy także uważnie to, co robią studenci w swoich kołach naukowych. To fantastyczne przedsięwzięcia. Mamy Radę Studentów przy prezesie POLSA, wspieramy taką młodzież i bardzo staramy się im pomagać i ukierunkować na sektor kosmiczny. Politechnika Gdańska, we współpracy z uczelnią z Bremen prowadzi dedykowany technologiom kosmicznym kierunek. Rekrutacja na kolejny rok się rozpoczęła. Akademia Górniczo Hutnicza otwiera kierunek wiertnictwo planetarne. Zachęcam młodych ludzi do uczestnictwa w kołach naukowych czy wyboru kierunków związanych z kosmosem. Myślę, że czekają ich bardzo ciekawe i nieograniczone jak kosmos, perspektywy kariery.

tekst alternatywny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kosmos to przyszłość, wiedza, technologie, wieki biznes. Nowoczesnego kraju nie może w nim zabraknąć, dlatego chcemy sięgać coraz wyżej - Dziennik Bałtycki

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto