Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: derby Trójmiasta dla Asseco Prokom Gdynia

Redakcja
Krew, pot i łzy. Tak można podsumować pierwsze w historii derby, pomiędzy Asseco Prokomem i Treflem Sopot, wygranym, przez gdyńską ekipę 84:78.

Obie drużyny do meczu podchodziły w skrajnie różnych nastrojach. Trefl po wygranej z Turowem Zgorzelec, zaś Asseco po porażce w Eurolidze. Jednak na parkiecie nie było widać, żeby jakaś ekipa odpuszczała. Cały czas trwała niesamowita walka, a końcowy wynik tylko potwierdza, że obie drużyny prezentują podobny poziom.

Skuteczny Logan

Pierwsza kwarta była swoistym badaniem przeciwnika. Raz jedna, raz druga drużyna wychodziła na prowadzenie. Jednak cały czas przeciwnik, trzymał dystans. Świetną partię zagrał Logan, który swoimi rzutami zza linii 6,25 wyprowadził drużynę na pięciopunktowe prowadzenie. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 25:20 dla Asseco.

Kolejna odsłona to zaskakujące odrodzenie Trefla. Mimo że gdynianie świetnie zbierali pod swoim koszem i skutecznie kontrowali, to sopocianie dzięki rzutom za trzy, systematycznie odrabiali straty. Dużą niespodziankę sprawił w tej kwarcie Ratajczak. Młody koszykarz, krytykowany za poprzedni mecz, widać, wziął się za siebie, gdyż w dużej mierze to dzięki jego punktom Trefl sensacyjnie wygrał pierwszą połowę meczu 47:50. Trzeba przyznać, że wyraźnie służy Ratajczakowi przeniesienie z pozycji centra na silnego skrzydłowego.

Pierwsza połowa dla Trefla, później już tylko Asseco

Druga połowa to już systematyczne oddalanie się gospodarzy. Duża zasługa w tym świetnie grającego Woodsa i Logana, którzy łącznie zdobyli dla Asseco 56 punktów. Gdynianie ewidentnie dominowali w trzeciej kwarcie. Nawet piąty faul i w konsekwencji opuszczenie parkietu przez Hrycaniuka, nie pomogło w żadnym wypadku sopocianom. Właściwie przegraną w tej kwarcie, a prawdopodobnie i w całym meczu, zawdzięczają tylko i wyłącznie straconym punktom z linii rzutów wolnych i prostym faulom w obronie.

W czwartej kwarcie sopocianie próbowali jeszcze nawiązać walkę. Wyraźnie przeważali i powoli odrabiali straty. Jednak przewaga gospodarzy i ich dobra gra w obronie, przesądziły o ostatecznej porażce gości. Dobre zawody znów rozegrał Kitzinger. Zdobywca 22 punktów wyraźnie zaczyna grać rolę lidera zespołu. Także gra Ratajczaka w tak ważnym meczu może napawać optymizmem. Gracz, który nie sprawdzał się na pozycji centra, odżył jako silny skrzydłowy i co ważne zdobywał ważne punkty. Właściwie, cały zespół Trefla zagrał bardzo dobrze i nie można mieć pretensji do poszczególnych zawodników. Po prostu Asseco Prokom Gdynia nie jest jeszcze w ich zasięgu.

Będąc przy gdynianach, wato zaznaczyć jedną bardzo ważną rzecz. Otóż Asseco Prokom jest zbyt uzależniony od Qyntela Woodsa. Zawodnik zdobył aż 32 punkty i widać było, że w ciężkich momentach to na nim spoczywał obowiązek podniesienia zespołu. Co jeśli zawiedzie lub będzie kontuzjowany? Na pewno nie zastąpi go żaden Polak. Większą część zespołu z Gdyni stanowią obcokrajowcy, co niestety staje się w PLK standardem.

Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot 84:78
(25:20, 22:30, 25:10, 12:18)

Asseco Prokom Gdynia: Qyntel Woods 32, David Logan 24, Ronnie Burrell 9, Pape Sow 6, Daniel Ewing 6, Tyrone Brazeltone 5, Adam Łapeta 2, Mateusz Kostrzewski 0, Jan-Hendrik Jagla 0, Łukasz Seweryn 0, Piotr Szczotka 0, Adam Hrycaniuk 0.

Trefl Sopot: Iwo Kitzinger 22, Saulius Kuzminskas 15, Łukasz Ratajczak 11, Gintaras Kadziulis 10, Cliff Hawkins 9, Paweł Kowalczuk 8, Lawrence Kinnard 3, Paweł Malesa 0, Jakub Kietliński 0.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto