Księżniczkę czardasza przed redakcją "Dziennika Bałtyckiego" można było usłyszeć już przed premierą. Kto przechodził obok redakcji, ten wie. Na premierę biletów, choć w cenie były niemałej, nie było już długo przed sylwestrem.
Chętnych było tylu, że w Operze Bałtyckiej zabrakło miejsca. Zjawili się na premierze powszechni znani. VIP-ów nie zabrakło. W budapeszteńskim varieté pożegnalny występ pięknej gwiazdy Sylvy Varescu, która jeszcze tej nocy wyjeżdża na tournée do Stanów Zjednoczonych. Jej wielbiciele, w tym opiekun - hrabia Boni wydają na cześć artystki pożegnalną kolację. Wraz z innym entuzjastą popularnej gwiazdy zastanawiają się, jakie wrażenie wywrze wyjazd Sylvy. Z księciem Edwinem, życie spędzając na przesiadywaniu po knajpach, nie traktują kabaretowych gwiazdek zbyt serio, bo przecież ,Artystki, artystki, artystki z varieté nie biorą miłości zbyt tragicznie...". Ale książę Edwin od momentu, gdy pierwszy raz ujrzał Sylvę na scenie kocha ją do szaleństwa!
Co za historia! Tę opowieść niczym z bajki o Kopciuszku szczęściarze mogli zobaczyć na scenie Państwowej Opery Bałtyckiej. Szczęściarze, bo taka historia o miłości na scenie opery w sylwestrowy wieczór to nie lada gratka!
"Księżniczkę czardasza" Emmericha Kálmána, bo o tym przedstawieniu mowa, wyreżyserował Grzegorz Chrapkiewicz, który, jeszcze gdy trwały próby, zapowiedział:
- Będą łzy, wzruszenie... Oczywiście - miłość! To przecież jedyny temat, który niesie jakąś prawdę... Choć "z miłości jeszcze nikt nie umarł", jak mówią bohaterowie tej historii, to bez tego motywu nie warto byłoby robić tego przedstawienia.. To będzie miłość na kilka par!
I była! A do tego prawdziwa, iście paryska rewia show! Na jedenastostopniowych schodach!
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
