Sprzedano ją, a teraz ci, którzy ją sprzedali, domagają się, by rząd polski wspomagał finansowo Ukrainę. Toż to paranoja! Pewnie jest w tym i moja wina - wzdychał samokrytycznie - ale ja jestem człowiekiem niewykształconym, zostawiłem tę sprawę mądrzejszym, no i nie wyszło. Proponowałem podział stoczni na część historyczną i produkcyjną, może to było jakieś rozwiązanie? Wałęsa przekonywał: związek zawodowy, który nosi dziś tę historyczną nazwę, powinien z niej zrezygnować, zwinąć sztandary, bowiem prawdziwa Solidarność jest własnością narodu, a nie tylko garstki związkowców!
Potem Lech Wałęsa spotkał się z młodymi ludźmi w auli I LO.
- Musicie zrobić dobry użytek z wolności - przekonywał. Nasze pokolenie już swoje zrobiło, teraz wasza kolej. Jak się wam będzie chciało chcieć, to wolną Polskę będziecie mieć! - rymował. Pytany o katarskiego inwestora, odpowiedział, że gdyby był Katarczykiem i słyszał te awantury urządzane przez związkowców, przepychanki, miasteczka namiotowe, to też by uciekł gdzie pieprz rośnie!
Do Gdańska dotarł także Express Solidarności, którym przyjechała młodzież z czterdziestu dwu krajów z całej Europy oczywiście, ale także z Chin i Ameryki Południowej, o Północnej już nie wspominamy. Ci młodzi ludzie - jak mówił dyrektor ECS - podróżują, by dotknąć historii. Byli w Warszawie, w hitlerowskim obozie Auschwitz, w poniedziałek spotkali się z żywą legendą Solidarności, czyli z Lechem Wałęsą, we wtorek będą na Westerplatte, I wszyscy chcieli zadać Lechowi Wałęsie pytanie, zdobyć jego autograf i zrobić sobie z nim zdjęcie. Witano go oklaskami na stojąco. Wałęsa opowiadał o tym, jak Polacy metodą prób i błędów, od walki z bronią w ręku (major Łupaszko jako symbol niezłomności i oporu) przez rewoltę studencką w 1968 i masakrę w Grudniu '70 doszli do bezkrwawej i zwycięskiej rewolucji w Sierpniu '80.
W solidarnościowym Akwenie (siedzibie związku) prezydent Kaczyński wręczył odznaczenia kilkudziesięciu zasłużonym działaczom Solidarności. Sensację wzbudził Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski dla Karola Guzikiewicza, który pojawił się tu niemal bezpośrednio z namiotowego miasteczka, które rozbił przed domem premiera. - Wiem, że złośliwi będą to kojarzyć, ale to zbieg okoliczności. To odznaczenie za udział w strajkach w 1988 roku.
- Ale nawet prezydent pana skrytykował za okupację domu premiera.
- Musiał. Gdybym był prezydentem, też bym tak zrobił.
Inni odznaczeni to m.in.: Barbara Fedyszak-Radziejowska, znana socjolożka, Jerzy Langer, wiceprzewodniczący związku, Jolanta Kmiecik, dzielna działaczka Solidarności PKP, internowana w Gołdapi, Waldemar Płocharski, Marek Łochwicki i Wojciech Ostrowski z Video Studio Gdańsk, a także pośmiertnie dziennikarz Ryszard Grabowski. Pośmiertne odznaczenie otrzymał także Tadeusz Szczepański. Ciało tego 20-letniego wówczas chłopca, działacza WZZ, znaleziono w jednym z gdańskich kanałów w 1980 roku. Do tej pory nie wykryto sprawców. Odznaczenie odebrała matka.
- W sierpniu 1980 roku - mówił prezydent Kaczyński - zadano komunizmowi cios, po którym się już nie podniósł. I przypomniał strajki z 1988 roku, bo to działacze solidarnościowi z majowych i sierpniowych strajków byli odznaczani. W przemówieniu ani razu nie wymienił nazwiska Wałęsy.
Do byłego prezydenta i jego słów o zwijaniu sztandarów nawiązał za to abp. Sławoj Leszek Głódź. W homilii podczas mszy w kościele św. Brygidy wołał do zgromadzonych związkowców: Nie zwijajcie ich, jeszcze nie czas! Tuż przed błogosławieństwem do zebranych przemówił ks. Henryk Jankowski. Powitany owacyjnie dawny kapelan Solidarności drżącym głosem poinformował o oficjalnym zrzeczeniu się przez niego funkcji proboszcza w św. Brygidzie.
Wieczorem pod pomnikiem Poległych Stoczniowców, gdzie odbyło się składanie kwiatów, do zebranych ponownie przemówił Lech Kaczyński. Prezydent zapewnił, że będzie w swojej polityce bronił Polski solidarnej i nawiązał do sprzedaży stoczni. - 38-milionowy kraj powinno stać na to, by obronić taki zakład przed upadkiem - mówił Lech Kaczyński. - Polska to nie stragan. Nie można wszystkiego liczyć w złotówkach... a tym bardziej w euro. Prezydent zdradził też, co powie dziś w przemówieniu na Westerplatte. - W tej wojnie nasz kraj zachował się tak, jak powinien. To nie dla nas lekcja pokory. Lekcję pokory niektórzy nie do końca odrobili. Inni wcale. A powinni odrobić!
Nie obyło się bez małych incydentów. Gdy witano wicepremiera Waldemara Pawlaka i później, gdy przemawiał prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, dało się słyszeć buczenie. Zgromadzonych uciszał przewodniczący regionu gdańskiego Solidarności Krzysztof Dośla, a prezydent Gdańska przypomniał, że nawet możliwość buczenia na takich uroczystościach jest możliwa dzięki zwycięstwu Solidarności.
Współpraca: Barbara Madajczyk-Krasowska
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?