Lechia ma grą przyciągać kibiców na trybuny. Ten pomysł to gra odważna, ofensywna, do którą drużyna pokazywała w poprzednich spotkaniach.
CZYTAJ TAKŻE: PKO Ekstraklasa 2021/22. 22 kolejka na żywo, wyniki, tabela
- Sztuka polega na tym, że musimy być stabilni, jeśli chcemy zostać dobrym zespołem. Bardzo chciałbym zagrać w europejskich pucharach, ale nie mamy gwarancji, że osiągniemy to grając inaczej, bardziej defensywie. Oglądałem uważnie mecz Lechii w Poznaniu jesienią. Tam był gra defensywna i skończyło się porażką, bez strzału na bramkę rywala. Chcę wygrać każdy mecz, ale nie chcę stracić kierunku, w którym idziemy - zapewniał przed meczem Tomasz Kaczmarek, trener biało-zielonych.
W pierwszej połowie meczu tego pomysłu szkoleniowca gdańskiego zespołu nie było jednak widać. Lechia była cofnięta, schowana i podeszła z dużym respektem do lidera PKO Ekstraklasy. Lech już na początku meczu zagroził bramce strzeżonej przez Dusana Kuciaka. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Daniego Ramireza strzelał Lubomir Satka, ale trafił w poprzeczkę. Do piłki dopadł jeszcze Antonio Milić, ale fatalnie spudłował. Była jeszcze próba Pedro Rebocho, ale ponownie górą był bramkarz biało-zielonych. Mieliśmy też kilka minut przerwy, bowiem kibice Lechii odpalili petardy i sędzia musiał zarządzić przerwę z powodu ograniczonej widoczności. To przerwa nie podziałała specjalnie mobilizująco na gospodarzy. Lech też przestał atakować z większym animuszem, więc generalnie z boiska wiało nudą. W przerwie spotkania kibice mogli obejrzeć prezentację oświetlenia na stadionie Polsat Plus Arena Gdańsk. To był najbardziej atrakcyjny moment od początku tego spotkania.
W drugiej połowie za to emocji było już więcej. Lechia nie zdominowała tego meczu, ale od wejścia na boisko Marco Terrazzino, Flavio Paixao i Kacpra Sezonienki w 55 minucie spotkania zaczęła grać bardziej ofensywnie i szukała swojej szansy na strzelenie gola. Lechię w grze o korzystny wynik utrzymywał Kuciak. Bo to „Kolejorz” atakował groźniej, ale bramkarz biało-zielonych zawsze był tam, gdzie powinien. W 71 minucie po zagraniu Joao Amarala i lobie Dawida Kownackiego piłkę z bliska do siatki wpakował Jakub Kamiński. Radość w zespole Lecha, ale przedwczesna. Analiza VAR nie pozostawiła wątpliwości, że Kowancki był na spalonym.
CZYTAJ TAKŻE: Poznajcie zachwycające partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk! GALERIA
Końcówka meczu miała niesamowity przebieg. To Lech był lepszy w tym meczu, miał okazje bramkowe, a biało-zieloni do 86 minuty oddali zaledwie jeden celny strzał na bramkę rywali. Futbol jednak jest tak piękny, bo jest nieprzewidywalny. Stały fragment gry przesądził o sukcesie Lechii! Z rzutu rożnego dośrodkował Ilkay Durmus piłkę głową zgrał Paixao, a z kilku metrów pod poprzeczkę futbolówkę wpakował Filip Koperski! Szał radości 17-latka, całego zespołu i fanów biało-zielonych!
Bohater meczu spisywał się bardzo dobrze w okresie przygotowawczym i pokazuje na boisku że gra nie tylko dlatego, że jest młodzieżowcem. Historia zatoczyła koło, bowiem Koperski zadebiutował w Lechii w Ekstraklasie w przegranym meczu z... Lechem w Poznaniu. I właśnie w spotkaniu z Lechem strzelił swojego pierwszego gola w krajowej elicie. Zrobił sobie tym samym fantastyczny prezent na 18 urodziny, które będzie obchodzić 24 lutego. Warto też zaznaczyć, że dla Koperskiego to dopiero czwarty występ w Ekstraklasie, a po raz drugi zaczął mecz w podstawowym składzie. Dzielnie radzi sobie na prawej obronie, choć to dla niego nowa pozycja i potrafi dać jakość w ofensywie. To jest przyszłość Lechii.
- Filip to jest fajny chłopak, który ma dobrze poukładane w głowie i dużo umiejętności piłkarskich - chwali kolegę z zespołu Mario Maloca, obrońca Lechii.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?