Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk ma problemy i nie płaci piłkarzom. Zaległości sięgają już trzech miesięcy

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal
Lechia Gdańsk znowu ma poważne problemy finansowe. Piłkarze nie dostają pieniędzy już od trzech miesięcy.

Brak płynności finansowej w Lechii to żadna nowość. Niestety, ta sytuacja wraca jak bumerang. W tym roku gdański klub rozstał się z wieloma drogimi piłkarzami, aby naprawiać finanse w klubie. I na jakiś czas to się udało. Latem w klubie z Gdańska były pieniądze i po raz pierwszy od dawna zawodnicy regularnie otrzymywali wynagrodzenia. Nie na wszystko starczało pieniędzy, bo do dziś nie została wypłacona premia piłkarzom za zdobycie Totolotka Pucharu Polski, ale przynajmniej pensje były płacone zgodnie z terminem. Jednak i to się zmieniło. Piłkarze Lechii ostatnie wypłaty otrzymali we wrześniu, więc zaległości sięgają już trzech miesięcy. Jeśli wkrótce nic się nie zmieni, to zawodnicy będą mogli składać wnioski o rozwiązanie kontraktów z winy klubu. Cierpliwość też ma swoje granice.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

Lechia w poprzednich latach cały czas otrzymywała nadzór finansowy od Komisji ds. Licencji Klubowych, bo prognoza na sezon nie była spójna. Były też kary finansowe i odjęcie punktów. Klub nie tylko miał zaległości wobec piłkarzy, ale nie realizował też płatności z tytułu umów transferowych. W przeszłości za Flavio Paixao, a ostatnio za Jarosława Kubickiego. Zresztą kibice też mieli sporo zastrzeżeń do sposobu zarządzania klubem przez Mandziarę, co kończyło się wywieszaniem transparentów.

- W pewnym momencie zaległości sięgnęły pięciu miesięcy. Ale mogę powiedzieć o sobie, że akurat ja nigdy nie miałem problemu, by zapomnieć o pieniądzach, gdy gram. Nigdy nie rozmawiałem z prezesem, z dyrektorem sportowym o pieniądzach, zawsze grałem na sto procent. Ale kiedy wszyscy dookoła pytają „kiedy wreszcie nam zapłacą”, gdy dostajesz obietnice bez pokrycia, niektórzy myślą już tylko o tym. Ja starałem to sobie tłumaczyć, że może Lechia ma chwilowe problemy, że może winne są banki, że może za moment problemy znikną - wspominał pobyt w Lechii pomocnik Simeon Sławczew, w wywiadzie udzielonym Weszło.

Dziś problem wrócił, bo zaległości są coraz większe i rosną z każdym miesiącem. Pracownicy klubu wypłaty otrzymują, ale trudniej jest z utrzymaniem drużyny i sztabu szkoleniowego. Oczywiście trudno przypuszczać, że drużyna zagrała słabo z Jagiellonią na znak protestu. Piłkarze to zawodowcy i wychodząc na boisko chcą jak najlepiej realizować zadania, ale wszelkie problemy - zwłaszcza w okresie przedświątecznym - trudno wyrzucić z głowy. A jak głowa nie jest czysta i skoncentrowana wyłącznie na piłce, to wtedy też pojawiają się problemy na boisku. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć z budżetu na ten rok wynikało, że od września mogły zacząć się spore problemy finansowe, ale całość miała się spiąć. Ponoć wkrótce klub spodziewa się przelewów, ale dopiero najbliższe dni pokażą, czy piłkarze zaczną otrzymywać należne im pieniądze z tytuły podpisanych kontraktów.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne i seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA

Lechia zaczęła szukać oszczędności. Robert Krupski, wiceprezes klubu i nowy członek zarządu, wręczył wypowiedzenie Januszowi Melaniukowi, dyrektorowi sportowemu. Na liście do zwolnienia znaleźli się także Sandra Kisiel z marketingu, dyrektor Tomasz Motyka oraz kierownik zespołu Patryk Dittmer. Za Motyką wstawili się kibice, a za Dittmerem kibice oraz sztab szkoleniowy i piłkarze. Wszyscy, z wyjątkiem Melaniuka, pracują nadal w Lechii, ale dziś trudno powiedzieć co przyniesie nowy rok. Kiedy zapytaliśmy o kwestie kadrowe, to dostaliśmy wówczas krótką odpowiedź.

- Stosujemy zasadę, wedle której nie komentujemy zmian personalnych nie związanych z działalnością sportową Lechii Gdańsk, ponieważ stanowią one wyłączną relację na styku pracownik - pracodawca i dlatego nie będą komentowane lub rozstrzygane na forum mediów - taki lakoniczny komunikat otrzymaliśmy z Lechii.

Jednocześnie Adam Mandziara, prezes Lechii, wyraził wolę spotkania z dziennikarzami. Niestety, przez 1,5 miesiąca termin spotkania był odkładany, a prezes Mandziara unikał mediów jak ognia. Być może teraz sytuacja ulegnie zmianie i w najbliższym czasie postaramy się przedstawić stanowisko gdańskiego klubu w kwestii sytuacji finansowej, zaległości wobec piłkarzy oraz zwolnień. Jutro zarząd Lechii ma się do tego ustosunkować.

"Lewy" kosmita! Kolejne rekordy Polaka

Press Focus

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto