MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów 1:1

Paweł Stankiewicz/ Fot. Grzegorz Mehring
Fot. G.Mehring
Fot. G.Mehring
Koniec marzeń. Lechia nie awansuje do Orange Ekstraklasy. Gdańszczanie zremisowali u siebie z Ruchem Chorzów 1:1 i już na pewno zakończą sezon na piątym miejscu w tabeli.

Koniec marzeń. Lechia nie awansuje do Orange Ekstraklasy. Gdańszczanie zremisowali u siebie z Ruchem Chorzów 1:1 i już na pewno zakończą sezon na piątym miejscu w tabeli. Marzeń o awansie biało-zielonych pozbawił sędzia Włodzimierz Milczarek, który uznał nieprawidłowo zdobytego gola przez gości. W trakcie meczu i po jego zakończeniu na trybunach trwała regularna wojna kibiców z policją. Jak widać nie tylko piłkarze nie dorośli jeszcze do ekstraklasy.

Zobacz jak pseudokibice zachowywali się po meczu

Dwa momenty tego interesującego spotkania były kluczowe. W 53 minucie Lechia objęła prowadzenie. Po zagraniu w pole karne przez Pawła Buzałę, piłkę w kierunku bramki zgrał jeszcze Piotr Wiśniewski, a Piotr Cetnarowicz z dwóch metrów wpakował futbolówkę do pustej bramki. To jego dwunasty gole w tym sezonie. Radość na stadionie była podwójna, bo Jagiellonia prowadziła w Sosnowcu z Zagłębiem. To oznaczało, że w ostatniej kolejce Lechia potrzebowała zwycięstwa w Stalowej Woli ze Stalą, a Zagłębie musiałoby przegrać z KSZO Ostrowiec. W takiej sytuacji to biało-zieloni awansowaliby do ekstraklasy.
Cetnarowicz tym samym zarobił 600 złotych, które dla strzelca pierwszego gola dla Lechii obiecał prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz.
- Nawet nie wiem od kogo dostałem piłkę. Widziałem tylko cień zawodnika. Miałem pustą bramkę, więc strzeliłem do siatki. Szkoda, że ten gola nie dał nam trzech punktów, które nam się należały - powiedział Cetnarowicz.
Kwadrans później z tych rozważań nic już nie zostało. Lechia straciła bramkę, a antybohaterów w tej sytuacji było dwóch. Pierwszy to Paweł Buzała. Ten piłkarz najpierw po zagraniu Piotra Wiśniewskiego zmarnował sytuację sam na sam z Sebastianem Nowakiem, a w 68 minucie podał piłkę w ten sposób, że Grzegorz Domżalski dośrodkował ją w pole karne, a w nim doszło do starcia Remigiusza Jezierskiego z Mateuszem Bąkiem, w wyniku którego piłka znalazła się w gdańskiej siatce. Mimo rozpaczliwych protestów piłkarzy Lechii arbiter uznał gola, choć powinien podyktować rzut wolny dla gospodarzy. Tym jednym gwizdkiem sędzia Milczarek okradł Lechię z szans awansu do Orange Ekstraklasy.
- Faulowałem bramkarza Lechii. To było jednak w ferworze walki. Podczas meczu do takich zdarzeń nie można się przyznać - mówił już po spotkaniu Remigiusz Jezierski.
- Bez dwóch zdań byłem faulowany. Wyszedłem do bardzo prostego dośrodkowania i kiedy chciałem wykonać interwencję poczułem jak ktoś ściąga mi rękę. Zresztą zawodnik Ruchu w drodze do szatni przyznał się do tego z ironicznym uśmiechem, Sędziów jest trzech, a w zasadzie czterech i któryś z nich powinien widzieć tę sytuację - mówił załamany Bąk.
Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że pod względem piłkarskim to goście byli lepsi. W drugiej połowie trzykrotnie tylko znakomitym interwencjom Bąka gdańszczanie mogą zawdzięczać, że nie przegrali tego spotkania. W 78 minucie odbił piłkę po strzale Jezierskiego z pięciu metrów, dziesięć minut później ten sam zawodnik nie pokonał bramkarza Lechii uderzeniem z trzech metrów, a już w doliczonym czasie gry znakomicie obronił strzał Grażvydasa Mikulenasa.
- Nie brakowało w tym meczu sytuacji bramkowych, walki i dramaturgii. Okazaji do zdobycia gola to my mieliśmy więcej. remis nas jednak cieszy, bo zapewniliśmy sobie pierwsze miejsce w rozgrywkach drugiej ligi - powiedział Marek Wleciałowski, trener Ruchu.
- Piłkarsko Ruch był lepszy od nas, ale mecz się tak ułożył, że mogliśmy go wygrać. Nigdy nie narzekam na sędziów, ale dzisiaj arbiter tą jedną decyzją wypaczył, niestety, wynik tego spotkania - powiedział Tomasz Borkowski, trener Lechii.
W przerwie na stadion dotarli kibice Ruchu. Goście dostali 500 biletów, a przyjechało ich ponad tysiąc. Wszyscy zostali wpuszczeni na stadion i to był z pewnością błąd. Po meczu wojna z policją trwała na całego. Policja musiała użyć broni gładkolufowej i gazu. Chuligani Lechii nie patrząc na nic dewastowali własny stadion. Kary Lechia na pewno nie uniknie. Po meczu policja zablokowała na jakiś czas Al. Zwycięstwa, a kibiców eskortował policyjny helikopter.

Lechia - Ruch 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Piotr Cetnarowicz (53), 1:1 Mateusz Bąk (68-samobójcza).
Lechia: Bąk - Piątek, Brede, Manuszewski, Kosznik - Pawlak (79 Szulik), Miklosik, Pietrowski (46 Wojciechowski) - Buzała (75 Hirsz), Cetnarowicz, Wiśniewski.
Ruch: Nowak - Grzyb, Klaczka, Adamski, Nykiel (62 Domżalski) - Jakubowski, Pulkowski, Baran, Sokołowski - Łudziński (77 Mikulenas), Jezierski (90 Haftkowski).
Żółte kartki: Jacek Manuszewski, Piotr Wiśniewski, Mariusz Pawlak, Paweł Buzała, Robert Hirsz (Lechia) oraz Ariel Jakubowski, Remigiusz Jezierski (Ruch).
Sędziował: Włodzimierz Milczarek (Piotrków Trybunalski).
Widzów: 10 000.

Sędzia meczu. Włodzimierz Milczarek
Tak to widziałem
- Dlaczego uznał pan gola dla Ruchu?

- Bo tak oceniłem tę sytuację. Z mojego miejsca nie widziałem żadnego faulu. Bramkarz Lechii popełnił błąd, bo chciał przerzucić piłkę nad poprzeczką.
- Zawodnik Ruchu przyznał się, że faulował.

- Powtarzam, podjąłem decyzję stosowną do tego, co widziałem na boisku.
- Przez chwilę się pan zastanawiał czy uznać gola?

- Patrzyłem na reakcję mojego asystenta. On też nie widział żadnego przewinienia.
- Kto jest autorem gola?

- Samobójcze trafienie zanotował bramkarz Lechii.

Wszystko opiszę

Marek Doliński
delegat PZPN
- Całą sytuację opiszę skrupulatnie i ze szczegółami. Na tej podstawie Wydział Dyscypliny PZPN podejmie decyzję o karach. Mam nawet zanotowane ile rac zostało odpalonych, choć nie to jest najważniejsze. Każdy widział co się działo, a to nie powinno mieć miejsca. Wina jest i po stronie Lechii i Ruchu. Dziwię się też, że policja pozwoliła, aby tylu kibiców Ruchu przyjechało do Gdańska, skoro mieli tylko 500 biletów. Czy nie można było na stacji w Chorzowie sprawdzać czy każdy ma kartę wstępu na mecz?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto