Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk w coraz trudniejszej sytuacji

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bołt/Polskapresse
Piłkarze w trudnych momentach lubią mówić, że jest tak źle, że gorzej być nie może i że muszą się już podnieść. Do Lechii to nie pasuje. Jest bardzo źle, ale może być o wiele gorzej. Przed biało-zielonymi mecz z przyzwoicie grającym Ruchem Chorzów, wyjazdy do Białegostoku i Krakowa, a potem spotkania z Legią i Górnikiem. Gdańszczanie z taką grą jak w przegranym spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:3 szybko mogą wylądować w strefie spadkowej tabeli T-Mobile Ekstraklasy, a to już byłaby prawdziwa katastrofa.

O ile Lechia prowadzona przez trenera Tomasza Kafarskiego miała swój styl i w Polsce mówiło się, że to zespół grający najlepszą piłkę w kraju, to dziś biało-zieloni grają najgorszy futbol w całej lidze. Nie można za to winić tylko trenera Michała Probierza, ale odpowiedzialność - może nawet większa - za taki stan rzeczy spoczywa na zarządzie Lechii i Andrzeju Kucharze. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Lechia jest niedoinwestowana. Brak pieniędzy na transfery i wzmocnienie zespołu doprowadził do takiej sytuacji, że w zespole nie ma piłkarskiej jakości. Czy te wyniki coś zmienią? Wątpliwe, bo Kuchar nieraz swoim zachowaniem pokazywał, że losy Lechii są mu obojętne. A zarząd nie ma siły przebicia, żeby cokolwiek zmienić. I tak marazm się utrzymuje.

Nie bez winy jest także Probierz. To on przed sezonem opowiadał, że zespół nie potrzebuje wzmocnień, że w tej drużynie jest potencjał, że nie można stawiać na młodzież i robić transfery. Owszem, można. Tylko trzeba znaleźć środek, a nie albo stawiać na młodzież, albo na zawodników sprowadzonych, bo tylko do takich rozwiązań zmierzał szkoleniowiec biało-zielonych. Tej drużynie wyraźnie brakuje piłkarskiej jakości i to w każdej formacji, może z wyjątkiem bramkarza. Nikt nie mówi, że w gdańskim klubie trzeba kupić pół składu, ale przydałoby się jeszcze ze dwóch piłkarzy, którzy wpłyną na grę zespołu, którzy będą mocnymi punktami na boisku.

Inna kwestia to żonglowanie składem i dlatego w Lechii nie da się mówić o jakiejkolwiek stabilizacji. Rafał Janicki w ciągu jednej rundy zaliczył wszystkie pozycje w obronie. Deleu to zdecydowanie prawy obrońca, a został przerzucony na skrzydło, gdzie zatracił wszystkie swoje atuty i wyraźnie się męczy. Brazy- lijczyk nawet przez kilkanaście minut zagrał w środku pomocy. Patryk Tuszyński to nie był i nie będzie napastnik. W Bielsku-Białej już nie zagrał w ataku, ale zaprezentował się słabo, tak jak cały zespół.

Zawodzą też sami piłkarze, którzy po meczu przyznają, że przegrali z Podbeskidziem pod względem waleczności. Jak profesjonalnemu piłkarzowi może zabraknąć tego elementu w grze? Do tego dochodzą stare grzechy, brak dokładności, pomysłu, odpowiedzialności w grze obronnej. Rywale strzelają jak chcą, a defensorzy się przyglądają.

Wychodzi na to, że Lechia stała się idealnym rywalem dla innych zespołów na przełamanie. Śląsk Wrocław nie mógł wygrać na wyjeździe, dopóki nie przyjechał do Gdańska. Podbeskidzie miało w całej rundzie dwa strzelone gole u siebie, a biało-zielonym wbiło trzy. Pozostaje tylko wstyd.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto