Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk: wywiad z Radosławem Michalskim

Redakcja
Wokół osoby Radosława Michalskiego narosło w ostatnim czasie sporo emocji. Redakcja oficjalnego klubowego serwisu Lechia.pl postanowiła zapytać dyrektora sportowego o wszystkie kontrowersje.

Dlaczego nie zabierałeś głosu gdy krytykowano twoją pracę w klubie?

Dyrektor sportowy jest od pracy a nie od komentowania wydarzeń w mediach, zresztą Legia, Widzew, Macabi i Anrothosis to też są kluby, w których jak w Lechii jest ogromna presja, są oczekiwania. Przez lata zdążyłem do tego przywyknąć.

Może jednak warto kibicom wyjaśnić drażliwe kwestie.

Nigdy nie odmawiam odpowiedzi nawet na najtrudniejsze pytania.

Nie zaczynałeś w komfortowych warunkach…

Kibice wypominali mi sytuację z 2006 roku, kiedy byłem po rozmowie z szefostwem klubu odnośnie gry w II lidze. Z propozycji nie skorzystałem, ponieważ wyjechałem na Cypr. Nie każdy jednak wie, że podczas spotkania zasygnalizowałem, że czekam na wyjaśnienie jednego tematu i finalnie określę się następnego dnia. Ze względu na dokończenie szkoły przez córkę i inne prywatne sprawy zdecydowałem się na dodatkowy rok gry na wyspie. Nie sadziłem, że zostanie to odebrane, jako niestosowne zachowanie z mojej strony. Śmieszą mnie natomiast zarzuty, że przed podjęciem pracy w Lechii odwiedziłem Jacka Bednarza i Mirka Trzeciaka w celu zaznajomienia się z rolą dyrektora sportowego. Przede wszystkim wybrałem się do nich w celu odświeżenia kontaktów, zapytania o ewentualnych zawodników możliwych do wypożyczenia do naszego klubu czy porozmawiania o realiach finansowych w zakresie transferów, kontraktów w Polsce. Rozmawiałem też z Pawłem Janasem i innymi postaciami z branży. Chyba nic w tym złego. Cypr czy Izrael to może nie są futbolowe potęgi, ale kluby, w których tam grałem mogłyby służyć za dobry przykład jak powinny być zorganizowane, więc dobrze wiedziałem również, na czym polega funkcja dyr. Sportowego. Żałuję, że wtedy nie odniosłem się do tych notek, bo może miałbym większy komfort, ale skupiłem się na pracy.

Dodatkowo otrzymałeś łatkę że nie jesteś lechistą?

Pewnie widziałem więcej meczów Lechii od wielu tych, którzy mnie krytykują, mimo że 15 lat spędziłem poza Gdańskiem. W 80-tych latach starałem się oglądać wszystkie mecze przy Traugutta o ile nie kolidowało to z moimi występami w Stoczniowcu. Ci, co mnie bliżej znają to wiedzą że nie jestem z tych co byli tylko na Juventusie a teraz opowiadają jak to kiedyś wielce Lechii kibicowali.

To czemu przy Traugutta nie zagrałeś tylko wybrałeś Łazienkowską?

Trzy lub czterokrotnie byłem blisko transferu do Lechii. Niestety przez pewien czas Stoczniowiec dyktował za mnie cenę zaporową, a później jak już się działacze porozumieli to zgody nie wyraził Bobo Kaczmarek. Roman Józefowicz do dzisiaj wspomina cytat Boba "takich Michalskich to ja mam kilkunastu".

Współpraca z trener Kubickim nie wyglądała chyba różowo?

Darek miał wizję bycia polskim Alexem Fergusonem. Chciał decydować o kontraktach, transferach, piłce młodzieżowej. Z resztą w warszawskiej Polonii czy Górniku Łęczna tak to wyglądało i potem te kluby potrzebowały sporo czasu na odtworzenie sytuacji sprzed rozpoczęcia współpracy z Kubickim. Wizja zarządu była inna. Wiadomo trenerzy się zmieniają, a klub chce zachować ciągłość działania. Zatrudniono nas w jednym okresie. Co ciekawe przed zatrudnieniem Kuby, gdy ja prowadziłem swoje rozmowy na temat pracy w Lechii pytano mnie o zdanie na temat następców Tomka Borkowskiego i pozytywnie oceniłem wariant z Kubickim w roli głównej. Z czasem wydaje mi się, że ułożyliśmy nasze relacje, współpraca była co najmniej poprawna. Przekonałem Darka do Łukasza Trałki i Tomka Midzierskiego, pozwoliłem na sprowadzenie Bartosza Jurkowskiego, na którego nalegał trener.

A dlaczego z klubu odszedł Robert Sierpiński?

Robert był bliskim współpracownikiem trenera Kubickiego. Odpowiadał za bank informacji. Dodatkowo prowadził skauting. Przed sezonem 2008/2009 padła propozycja, aby Robert Sierpiński został włączony do sztabu, jako drugi trener. Sam Robert też poinformował nas, że nie widzi się dalej w roli skauta. Nie ukrywam, że byłem przeciwny tej roszadzie. Nie po to sprowadzono Tomka Kafarskiego i inwestowano w niego, aby potem robić zmianę, tym bardziej, że Robert nie posiadał wystarczającego wykształcenia i doświadczenia trenerskiego. Stąd obustronnie dojrzeliśmy do decyzji o zakończeniu współpracy.

I klub funkcjonował bez skautingu?

Nieprawda. Od razu jak Robert Sierpiński określił się, że nie widzi się w roli skauta, nominowaliśmy dwie osoby. Romka Kaczorka, dotychczasowego trenera grup młodzieżowych do penetracji rynku młodzieżowego i Rafała Kaczmarczyka, ex zawodnika Lechii do części seniorskiej. Wykonali w ostatnim sezonie kawał dobrej roboty. Myślę, że wyszukani zawodnicy, których pozyskaliśmy już niedługo pokażą się z dobrej strony. Oczywiście dział wymaga rozbudowy, mamy tego świadomość, monitoring rynku musi być jeszcze bardziej wnikliwy, ale wydaje mi się ze obaj panowie zbudowali nieźle podstawy pracy w tej dziedzinie na przyszłość.

Transfery, transfery, transfery…

Wiem wiem, temat rzeka i sporo zarzutów ze strony kibiców. Robiąc rachunek sumienia to na pewno chybione było z mojej strony sprowadzenie Borisa Radovanovica. Liczyłem na tak zwany strzał. Chłopak długo terminował w Hanowerze, miał warunki, nie był drogi. Wiedziałem, że jego transfer jest obarczony sporym ryzykiem, natomiast nie sądziłem, że Boris tak szybko się podda, nie zintegruje się z drużyna, z czasem straci nawet zaangażowanie w treningi. Większość transferów uważam, że się sprawdziło. Trałka, Kowalczyk, Kaczmarek, Cvirik, Zabłocki, Bąk, Surma, Mysona. Nie skreślałbym też Bajica. Trapiły go kontuzje, z czasem odbudował formę, został przyjęty przez drużynę. W przypadku zawodników z niższych lig jak Trafarski, Fedoruk, Małkowski działalność jest zero-jedynkowa. Albo gracz mówiąc po piłkarsku „odpala” albo nie. Mieliśmy do wyboru Trafarksiego i Smektałę. O decyzji miały zadecydować ostatnie obserwacje obu. Pierwszy strzelił hat-tricka, miał asysty, błyszczał. Drugi nie odnotował dobrego występu. A później ich losy potoczyły się zgoła odmiennie. Taka czasami jest piłka.

Jeżeli jest tak dobrze to skąd krytyka?

Osobnym tematem jest przypadek Frane Cacica. Życiorys piłkarski bardzo ciekawy. Przyleciał na testy, poddał się wnikliwym badaniom. Trener Kubicki miał go pod okiem cztery tygodnie. Zresztą zawodnik został polecony przez menadżera współpracującego z Darkiem. Trener powiedział, że chce tego zawodnika to przystąpiłem do finalizacji. Od strony metodyki podejmowania decyzji wszystko było zgodne ze sztuka. Dopiero z czasem jak Frane zaczął tracić dyspozycje zaordynowaliśmy dodatkowe, specjalistyczne badania kręgosłupa, które potwierdziły nasze podejrzenia. Niestety był to ukryty uraz czasowo zatuszowany kuracja zastrzykowa przez zawodnika. Takie sytuacje niestety się zdarzają, choć oczywiście szkoda wydanych pieniędzy i miejsca, które mógłby zająć w kadrze inny zawodnik

Jeżeli jest tak dobrze to dlaczego było tak źle?

Polemizowałbym. Wykonaliśmy cel, zagraliśmy kilka udanych spotkań, również na jesień. Na złe wrażenie moim zdaniem wpłynęła postawa zespołu w ostatnim meczu jesieni w Łodzi. Przez całą zimę był to punkt odniesienia. Wiosną zespół zatracił walory. Nie do końca potrafię znaleźć przyczynę niepowodzenia Jacka Zielińskiego. Sparingi wyglądały obiecująco. Pierwsze dwa mecze wiosny również. Uważam, że coś tąpnęło w Krakowie. Graliśmy dobrze, szczególnie w pierwszej połowie a rywale strzelali bramki z niczego.

To dlaczego zmiana na stanowisku trenera nie nastąpiła wcześniej?

Temat bardzo złożony. Zarząd nie robił wcześniej pochopnych ruchów. Przykładem wszyscy poprzednicy trenera Zielińskiego. Postawa drużyny to nie tylko trener, ale również zawodnicy czy funkcjonowanie klubu. Najłatwiej zwolnić trenera, ale na wynik składają się tysiące czynników. Moment zmiany trenera i wybór następcy był chyba jednak trafiony, bo zrealizowaliśmy cel. Można gdybać, że wcześniejsze roszady dałyby więcej punktów, ale być może byśmy się tylko pogrążyli.

Kibice są innego zdania?

Z całym szacunkiem, ale kibice posiadają tylko wycinek wiedzy. Nie są wewnątrz klubu. Poza tym najłatwiej zwolnić trenera. Tylko w Polsce się tak często to robi. Mamy najniższy wskaźnik długości pracy szkoleniowca w Europie, a wcale nie jesteśmy jakąś gorącokrwistą nacją. Mam wrażenie, iż wiele decyzji podejmuje się dla zaspokojenia żądań opinii publicznej a nie dla potrzeb klubu. W piłce trzeba mieć cierpliwość, być konsekwentnym. Jak w fabryce nie można zmieniać, co chwilę procesu technologicznego.

Piłka młodzieżowa. Tutaj też było wiele uwag. Kiedy nastąpi poprawa?

Z tego co wiem to poprawa następuje z każdą rundą. Rośnie finansowanie ze strony klubu, trenerzy są coraz lepiej wynagradzani, poprawia się organizacja, modernizowane są obiekty. Natomiast pełne efekty pracy przyjdą za kilka lat. Wszyscy chwalą Tomka Borkowskiego za wynik w Młodej Ekstraklasie, a mało kto wie że on jednocześnie jest trenerem głównym, koordynuje proces szkoleniowy w całym pionie młodzieżowym i poświęca na to więcej czasu niż na prowadzenie swojego zespołu. Już niedługo powinniśmy cieszyć się z pierwszych efektów realizowanego wieloletniego planu szkolenia.

Nie można też nie zapytać o transparent, który miał na celu zniechęcenie ciebie do dalszej pracy w Lechii?

Nie jest to przyjemna sprawa, ale jak mówią łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Najważniejsze, że w klubie stanowimy monolit, radzimy sobie w trudnych chwilach. Dzięki temu łatwiej się pracuje przy dużej presji. Wiem i rozumiem, jaką role przy odbudowie klubu mieli kibice. Dzisiaj są już jednak trochę inne czasy. Większa odpowiedzialność, trudniejsza decyzyjność, nieporównywalnie większe pieniądze. Nie da się klubu prowadzić w kilkaset osób, bo będzie rozmywać się odpowiedzialność. Przed sztabem szkoleniowym, drużyną i poniekąd mną prezesi postawili cel 12 miejsca i to zostało zrealizowane. Oczywiście nie graliśmy do końca tak jak byśmy chcieli, nie wszyscy piłkarze się rozwinęli, ale spokojnie. To był pierwszy nasz sezon od dwudziestu lat w lidze. Zapłaciliśmy frycowe, poruszamy się w realiach coraz pewniej. Uczyli się tej ligi nie tylko piłkarze czy trenerzy, ale także pracownicy klubu. Muszą się przystosować też kibice. Zawodnicy z dopingu też nie zawsze byli zadowoleni, szczególnie w trudnych chwilach, ale się z tym nie obnosili. Zresztą często kibice wymagają ode mnie sprzecznych decyzji…

Na przykład?

Na przykład ma zostać Pęczak i mamy ogrywać młodych a najlepszy jest Kawa, więc niech gra chociaż on. A są zawodnikami na tą samą pozycję…

Pęczak to ulubieniec kibiców

Tylko że Paweł nie ugruntował tego na boisku w ostatnim sezonie. Kibice pamiętaja jego formę sprzed lat a my musimy się rozwijać. Nikt mu nie odbiera popularności. Zadecydowała analiza ostatniego sezonu i opinia naszego sztabu medycznego. Co ciekawe dział marketingu planował wykorzystywać wizerunek Pawła w kolejnych swoich akcjach, ale tutaj decyzje podjął trener po konsultacji ze mną. I trzeba to uszanować. Poza tym dostałem jasne polecenie, że kadra ma liczyć 24-25 osób, w tym kilku naszych młodzieżowców…


Serwis akcji ecoTydzień 2009, promującej ekologiczne i racjonalne użytkowania energii. Wykłady, konkursy i eventy oraz Photo Day 7.0 - dowiedz się więcej


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto