Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk znowu bez wygranej u siebie 12.08.2019. Biało-zieloni rozegrali dwie różne połowy [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok Fot. Przemysław Świderski
Lechia Gdańsk tylko zremisowała u siebie z Jagiellonią Białystok 1:1 i po czterech kolejkach zajmuje szóste miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy.

Lechia przystąpiła do meczu z Jagiellonią bez dwóch podstawowych skrzydłowych, z którymi rozpoczęła sezon ligowy. Żarko Udovicić pauzuje za czerwoną kartkę i został mu jeszcze jeden mecz pauzy.

Do grona nieobecnych dołączył Lukas Haraslin. to oczywiście wzbudziło różnego rodzaju spekulacje transferowe. Gdański klub poinformował jednak, że Słowak się rozchorował i zamiast na boisku pojawił się w studiu Canal+ Sport.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

To wszystko wymusiło zmiany kadrowe i na skrzydle ponownie pojawił się Flavio Paixao, a po drugiej stronie Sławomir Peszko. Biało-zieloni zaczęli ten mecz z dużym animuszem i od początku pokazali, że mają zamiar zdobyć trzy punkty. Grali ofensywnie, choć momentami zbyt mało dokładnie. Zwłaszcza w sytuacjach, kiedy można było zagrozić bramce rywali. Wreszcie podanie Paixao trafiło do Patryka Lipskiego, ale jego strzał był zbyt słaby, żeby miał sprawić problemy Damianowi Węglarzowi. Lechia wciąż atakowała i wreszcie dopięła swego. W 25 minucie z lewej strony dośrodkował Filip Mladenović, a gola strzałem głową zdobył Artur Sobiech. To druga bramka napastnika biało-zielonych w tym sezonie. Dla Artura to był jubileuszowy, bo setny, mecz w ekstraklasie. Akcja przypomniała tę z poprzedniego meczu z Wisłą w Płocku, która zakończyła się podobnym golem. Trzy minuty później po podaniu Jarosława Kubickiego ponownie Sobiech posłał piłkę do siatki, ale tym razem z pozycji spalonej i bramka nie została uznana. Jagiellonia w pierwszej połowie prezentowała się słabo, ale w 43 minucie po strzale Tomasa Prikryla futbolówka wpadła do siatki. Lechię uratował VAR, bo jeden z piłkarzy „Jagi” był na spalonym i zasłaniał pole widzenia Dusanowi Kuciakowi.

CZYTAJ TAKŻE: Piekne polskie cheerleaderki

Druga połowa spotkania była znacznie słabsza w wykonaniu biało-zielonych, którzy skupili się na bronieniu dostępu do własnej bramki. To się na nich zemściło, o Jagiellonia atakowała z coraz większym animuszem. Kilka razy zrobiło się gorąco w polu karnym gdańskiego zespołu, a goście mieli róg za rogiem. Wreszcie w 74 minucie Paixao zbyt krótko podał do Mladenovicia, wybicie Serba zostało zablokowane, a Ognjen Mudrinski uratował punkt dla „Jagi”.

Lechia miała jeszcze kilkanaście minut na odwrócenie losów spotkania, ale nie potrafiła złapać właściwego rytmu gry. Zaskoczył też trener Piotr Stokowiec, który po straconej bramce nie zdecydował się na zmianę ofensywną, choć słabo prezentował się Flavio Paixao. Rafał Wolski, który dał bardzo dobrą zmianę w poprzednim meczu w Płocku, wszedł na boisko dopiero w 88 minucie. Lechia miała grać bardziej ofensywnie, ale tak było tylko do przerwy. W drugiej połowie cofnęła się tak głęboko, że wręcz prosiła się o gola i ten mecz zremisowała wyłącznie na własne życzenie.

Robert Lewandowski jednak nie przedłuży umowy z Bayernem? Pojawiły się rozbieżności

Press Focus / x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto