Maraton gier co trzy dni wymusza zmiany w składzie. Biało-zieloni w środku tygodnia grali derby w Gdyni z Arką, a już w najbliższą środę zmierzą się w Częstochowie z Rakowem o awans do finału Pucharu Polski.
- Wszystko jest pod kontrolą. Nie ma kontuzji, nikt nie pauzuje za kartki i jesteśmy gotowi do walki. Weszliśmy w newralgiczny okres grania co trzy dni. Wobec zagrożeń pauzą za kartki będziemy szukać rotacji, ale czy takie nastąpią, to zapraszam kibiców na mecz, aby się o tym przekonali. Zgadzam się z tym, że po niektórych zawodnikach widać, że trudy sezonu sprawiają, że mogą odczuwać problem z szybkością czy reakcją. To normalne. Regenerujemy wszystkich zawodników najlepiej jak możemy - mówił przed meczem Piotr Stokowiec, trener biało-zielonych.
W meczu z Lechem na ławce usiedli Flavio Paixao, Daniel Łukasik i Joao Nunes, a w składzie pojawili się Karol Fila, Artur Sobiech i wreszcie długo oczekiwany i wracający po kontuzji Patryk Lipski. Biało-zieloni pierwszą połowę zaczęli inaczej niż poprzednie spotkania, bowiem w sposób bardziej ofensywnych i szybko szukając gola. Cel osiągnęli bardzo szybko, bo już w 10 minucie, po rzucie rożnym, w pole karne dośrodkował Filip Mladenović, kapitalną asystą przewrotką popisał się Błażej Augustyn, a piłkę głową do siatki skierował Artur Sobiech. Napastnik Lechii wreszcie się przełamał i mógł odetchnąć z ulgą, bo na tego gola czekał aż 647 minut. Biało-zieloni chcieli pójść za ciosem i już minutę później mógł paść drugi gol! W bardzo dobrej sytuacji znalazł się Michał Mak, ale trafił w słupek. Lech nie bardzo miał pomysł na sforsowanie defensywy biało-zielonych i to spotkanie tylko potwierdziło słabość "Kolejorza". Z czasem gdańszczanie przyjęli swój styl gry i wyczekiwali na rywala na własnej połowie, aby wyjść z kontrą. Jedyną złą wiadomością pierwszej połowy była żółta kartka Augustyna, a to oznacza, że nie zagra w kolejnym meczu ligowym z Cracovią.
Druga połowa połowa już słabsza. Lechia głównie skupiła się na grze defensywnej i pamiętając o zbliżającym się spotkaniu z Rakowem nie forsowała tempa. W 52 minucie świetnym strzałem popisał się Lukas Haraslin i słupek po raz drugi w tym meczu uratował Lecha przed utratą gola. Goście próbowali atakować, ale stać ich było tylko na niedokładne wrzutki w pole karne. Lech dopiero w 90 minucie oddał pierwszy celny strzał, ale znakomicie interweniował Dusan Kuciak. Lechia nie straciła gola w czwartym meczu z rzędu, a po tym zwycięstwie jest już o krok od wygrania fazy zasadniczej Lotto Ekstraklasy, a to o tyle ważne, że w fazie mistrzowskiej z Legią Warszawa zagra w Gdańsku. W tym sezonie Lechia w Gdańsku wygrała 11 meczów i cztery zremisowała.
W. punkt: Różne znaczenie remisu w derbach Trójmiasta
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?