Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia znowu lepsza od Ruchu

Paweł Stankiewicz
Fot. Przemysław Świderski
Lechia Gdańsk po trudnym meczu wygrała z Ruchem Chorzów 2:1 i nadal liczy się w grze o europejskie puchary. Przed niedzielnymi meczami w grupie mistrzowskiej biało-zieloni zajmują piąte miejsce w tabeli.

Dla piłkarzy Lechii to był mecz o przedłużenie szans na grę w europejskich pucharach. Ruch nie może już myśleć o czołowych miejscach w lidze, ale mając zapewnione utrzymanie w ekstraklasie mógł zagrać w Gdańsku bez presji, chcąc pokazać się z jak najlepszej strony.

I to właśnie "Niebiescy" stworzyli jako pierwsi dogodną okazję do zdobycia gola, ale strzał głową Mariusza Stępińskiego obronił Vanja Milinković-Savić. Później to Lechia uzyskała przewagę i prezentowała większą jakość w swojej grze. Widać było, że podopieczni trenera Piotra Nowaka byli zdeterminowani, żeby sięgnąć po te jakże ważne trzy punkty. Szansy na zdobycie bramki szukał Sławomir Peszko, a Flavio Paixao w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości próbował go lobować, ale zrobił to zbyt słabo i Matus Putnocky zdołał odbic piłkę.

Lechia konsekwentnie dążyła do strzelenia gola i swój cel osiągnęła, a bohaterem w obu sytuacjach był Milos Krasić. W 25 minucie Serb z łatwością ograł Michała Koja, idealnie dośrodkował piłkę w pole karne, a Grzegorz Kuświk - były napastnik "Niebieskich" - strzałem głową zdobył swojego jedenastego gola w tym sezonie. Dziesięć minut później znowu zagrywał Krasić i choć Koj sygnalizował, że był faulowany przez Flavio Paixao to sędzia Daniel Stefański nakazał grać dalej, a Portugalczyk wykorzystał tę sytuację strzelając drugiego gola.

W drugiej połowie Lechia skupiła się na defensywie i czekała na okazję do kontry, choć zbyt wiele takich akcji nie wykorzystała. Ruch za to szybko stworzył sobie sytuację strzelecką, którą na gola zamienił Tomasz Podgórski. Sędzia liniowy Rafał Rostkowski nie zauważył jednak, że na spalonym był biorący udział w tej akcji Stępiński. Być może wpływ na to miała kontuzja arbitra, którego po chwili na linii zastąpił sędzia techniczny Artur Aluszyk.

Ruch starał się pójść za ciosem i kilka razy zrobiło się gorąco w polu karnym biało-zielonych, chociaż drużyna z Chorzowa nie stworzyła sobie klarownej sytuacji do zdobycia gola. Był za to strzał Łukasza Monety, po którym poprzeczka uratowała gospodarzy przed utratą bramki. Denerwowała za to łatwość z jaką biało-zieloni tracili piłkę i doprowadzali do prób ataków ze strony Ruchu. To była chyba najsłabsza połowa w wykonaniu Lechii w tym roku. W końcówce spotkania zrobiło się nerwowo głównie za sprawą piłkarzy Ruchu, a Michał Koj otrzymał czerwoną kartkę za brutalny faul na Lukasie Haraslinie. Lechia utrzymała wygraną do końca meczu, a już w środę - w ostatnim meczu w tym sezonie w Gdańsku - Lechia zagra z Legią Warszawa.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto