**Przeczytaj także:
Politechnika Gdańska chce odkryć jak wyglądał Fahrenheit**
O medycznych aspektach śmierci Chrystusa naukowcy opowiadali na sobotniej konferencji zorganizowanej przez Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich archidiecezji gdańskiej.
Prof. Sinkiewicz twierdzi, że bardzo prawdopodobnym świadectwem przebiegu męki i śmierci Chrystusa jest Całun Turyński. - Wyniki ostatnio przeprowadzonych ekspertyz wykazały, że płótno całunu z całą pewnością pochodzi z czasów Chrystusa, tym samym odrzucając wyniki badań przeprowadzonych metodą węgla C 14 w 1997 roku jako mało wiarygodne. Całun odtwarza obraz okrutnej kaźni i krzyża, dając wyobrażenie, jak wielkie cierpienia przeżył skazaniec - tłumaczy prof. Sinkiewicz.
Naukowiec, który wygłosił wykład na temat kardiologicznych aspektów śmierci Jezusa, uważa, że na zgon Chrystusa wpływ miało wiele przyczyn, z których każda z osobna mogła prowadzić do śmierci.
Z całunu wywnioskować można, że spoczywało w nim ciało mężczyzny o wzroście ok. 180 centymetrów i mocnej, proporcjonalnej budowie ciała. Z badań nad materiałem wynika, że ciało leżało w nim nie dłużej niż 36 godz., bowiem na płótnie nie ma żadnych oznak rozkładu.
- Całun zawiera ślady całej męki ofiary. Zidentyfikowano na nim ponad 700 różnych śladów ran. Wstępem do ukrzyżowania było zwyczajowe bicie skazańca, zwłaszcza po twarzy. Wymierzane razy, zwane policzkowaniem, były w rzeczywistości uderzeniami pięściami lub wręcz kijem - wyjaśnia prof. Sinkiewicz.
- Ze śladów wynika, że na uderzenia narażona była głównie prawa strona twarzy, która została prawie zmasakrowana. Wytworzony duży krwiak pod okiem znacznie utrudniał, a nawet całkowicie uniemożliwiał widzenie. Szeroka rana od nosa przez policzek, obrzęk, liczne krwiaki i pęknięta żuchwa świadczą o szczególnie stosowanym okrucieństwie. Całun zawiera ślady 121 głębokich ran po biczowaniu - dodaje naukowiec.
Jezusa najprawdopodobniej biczowało dwóch żołnierzy - jeden niższy, drugi wyższy - biczami, których rzemienie zakończone były żelaznymi kulkami lub ostrymi kośćmi zwierzęcymi. To za ich sprawą podczas uderzeń ofierze wyrywano ciało i rozrywano naczynia.
Wszystko wskazuje na to, że Chrystus - z powodu ran, jakie Mu zadano - był tak wyczerpany, iż nie był w stanie sam nieść krzyża. Jego droga na Golgotę najprawdopodobniej naznaczona była nawet kilkunastoma upadkami.
Z powodu obrażeń, jakie Jezusowi zadano od momentu pojmania w Ogrodzie Oliwnym aż do śmierci, przypuszczać można, że tuż przed ukrzyżowaniem Jezus znajdował się w stanie krytycznym. Jego śmierć mógł spowodować wstrząs pourazowy, ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, ciężkie zapalenie płuc z płynem wysiękowym w jamie opłucnowej, uduszenie z niewydolności wydechowej.
Zobacz też: Zdjęcie Chopina na łożu śmierci
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?