MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS Łódź - Prokom Arka Gdynia 0:1

Paweł Stankiewicz
Z ligą trzeba pożegnać się z twarzą - mówił po sobotnim wyjazdowym zwycięstwie Prokomu Arki nad ŁKS trener gdynian Wojciech Stawowy. Po wygranej w Łodzi wiadomo, że żółto-niebiescy na koniec sezonu nie zajmą niższego ...

Z ligą trzeba pożegnać się z twarzą - mówił po sobotnim wyjazdowym zwycięstwie Prokomu Arki nad ŁKS trener gdynian Wojciech Stawowy. Po wygranej w Łodzi wiadomo, że żółto-niebiescy na koniec sezonu nie zajmą niższego miejsca niż 14, a to oznacza karną degradację za udział w aferze korupcyjnej, tylko do drugiej ligi.
Piłkarze obu drużyn rozpoczęli mecz w bardzo szybkim tempie, a co najważniejsze stwarzali ciekawe sytuacje podbramkowe. Już pierwszy atak ŁKS mógł przynieść bramkę, ale sytuacji sam na sam z Norbertem Witkowskim nie wykorzystał Esnar Arifović. Goście nie zamierzali bronić dostępu do własnej bramki. Szybko przejęli inicjatywę w środku pola i często zagrażali bramce Bogusława Wyparły. W 4 minucie po rzucie rożnym strzelał Bartosz Karwan, ale Wyparło odbił piłkę nad poprzeczkę. Futbolówka wróciła na boisko, ale sytuację wyjaśnili łódzcy obrońcy.
Ze strony żółto-niebieskich groźne były zwłaszcza ataki skrzydłami. Po takiej akcji goście zdobyli gola. W 23 minucie błąd popełnił Tomasz Kłos, po którym gdynianie rozegrali akcję, a na strzał z lewej strony z ostrego kąta zdecydował się Dariusz Ulanowski. Wyprało odbił piłkę przed siebie, a Marcin Wachowicz nie miał problemów z umieszczeniem jej w bramce gospodarzy.
Tuż po golu dla Arki, nad stadionem przeszła potężna ulewa, która trwała kilkanaście minut. Był to punkt zwrotny w tym meczu. Gdynianie dominowali na boisku i rzadko pozwalali ŁKS na konstruowanie dobrych akcji.
W drugiej połowie ŁKS dążył do strzelenia wyrównującego gola, ale goście mądrze się bronili. Mimo to łodzianie mieli trzy okazje na zdobycie bramki. W 47 minucie z rzutu wolnego strzelał Miroslav Opsenica, a Witkowski wybił piłkę nad poprzeczkę. Najlepszą szansę gospodarze zmarnowali w 64 minucie. Adam Cieśliński wpadł w pole karne, zagrał futbolówkę do Opsenicy, a ten w doskonałej okazji z kilkunastu metrów nie trafił w bramkę. Jeszcze sześć minut przed zakończeniem spotkania Tomasz Hajto dośrodkował w pole karne, a po błędzie gdyńskiego bramkarza, przewrotką uderzał Cieśliński. Strzał był niecelny, a do tego piłkarz ŁKS musiał opuścić boisko z podejrzeniem złamania ręki.
W samej końcówce to piłkarze Arki mieli okazję na podwyższenie wyniku. Po szybkiej kontrze w bardzo dobrej sytuacji strzelał Wachowicz, ale tym razem Wyparło zdołał odbić piłkę na rzut rożny.
- Było sporo sytuacji dla obu drużyn, ale to my strzeliliśmy bramkę. Spotkanie było grane w szybkim tempie. Bardzo nam takie zwycięstwo było potrzebne, po wcześniejszych dwóch porażkach. Na pewno chcę podziękować i pogratulować swoim piłkarzom. Chociaż jesteśmy zdegradowani to chcemy grać jak najlepiej i zdobywać punkty. Ostatnie nasze mecze pokazują, że potrafimy grać w piłkę - powiedział bezpośrednio po zakończeniu meczu Wojciech Stawowy, trener Arki.
- Szkoda, że znów przegraliśmy. Jeżeli się nie ma siły w ofensywie, a popełnia jeden prosty błąd, co jest u nas nagminne, to potem ciężko doprowadzić do wyrównania. Arka wygrała zasłużenie. Myślałem, że po decyzji PZPN piłkarze z Gdyni będą w dołku psychicznym, ale się pomyliłem - dzielił się wrażeniami ze spotkania Marek Chojnacki, szkoleniowiec ŁKS. - Martwi, że w ostatnich meczach rozdajemy punkty rywalom, a przecież to defensywa była naszym największym atutem. Na dzisiaj nie stać nas na zbyt wiele. Przy jednym celnym strzale w meczu trudno zdobywać punkty. Nie można jednak oczekiwać dobrych wyników jeśli nawet nie mamy gdzie trenować. Prowizorka ma krótkie nogi i chciałbym, żeby ten sezon wreszcie się skończył.

ŁKS - Arka 0:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Marcin Wachowicz (22).
ŁKS: Wyparło - Przybyszewski, Hajto, Kłos, Marciniak (46 Opsenica) - Madej (78 Ostalczyk), Łakomy, Kizys (46 Cieśliński), Wilk, Magiera - Arifović.
Arka: Witkowski - Sokołowski, Jakosz, Weinar, Kalousek - Ulanowski (87 Bazler), Ława, Mazurkiewicz - Karwan, Wachowicz (90 Niciński), Wróblewski.
Żółte kartki: Tomasz Hajto, Łukasz Madej, Ensar Arifović, Marius Kizys (ŁKS) oraz Norbert Witkowski, Paweł Weinar, Dariusz Ulanowski, Radosław Wróblewski (Arka).
Sędziował: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów 5000.

Chcę pracować w Gdyni
Z Wojciechem Stawowym, trenerem piłkarzy Prokomu Arka, rozmawia Paweł Stankiewicz
- Jest pan zadowolony z postawy zespołu w Łodzi?

- Tak i to bardzo. Wreszcie zagraliśmy konsekwentnie w obronie i to przyniosło efekty w postaci zera po stronie strat. I to w sytuacji kiedy defensywa nie zagrała w najsilniejszym składzie. Takiej konsekwencji zabrakło nam w poprzednich spotkaniach z Groclinem i GKS Bełchatów, które przecież także były dobre w naszym wykonaniu.
- Zapewniliście sobie miejsce bezpieczne, czyli... spadniecie tylko do drugiej ligi.

- Marne to pocieszenie. Sytuacja jednak jest jaka jest. Wiedzieliśmy, że ciąży nad nami kara degradacji i mogło to się skończyć gorzej, bo nawet na trzeciej lidze. W tej sytuacji uzyskaliśmy to, co mogliśmy zrobić. Teraz można myśleć o przyszłości.
- Pan też myśli o swojej przyszłości w Arce?

- Za dużo pracy wykonałem w Gdyni, żeby o tym nie myśleć. Cały czas się nad tym zastanawiam. Chciałbym kontynuować w Arce swoją pracę.
- Kiedy można spodziewać się ostatecznych decyzji odnośnie przyszłości?

- Być może już dzisiaj. Liczę na spotkanie z prezesem Ryszardem Krauze, które wszystko wyjaśni. Nie ukrywam, że ja przede wszystkim liczę na utrzymanie tego zespołu. Jeśli tak się stanie to ja nie widzę przeszkód, aby w przyszłym sezonie w drugiej lidze nadal prowadzić drużynę Arki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto