Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Logo Solidarności

Maciek Salamon
Tu Maciek Salamon. Nie członek grupy Krecha, tylko Maciek Salamon. To ważne, bo pomimo tego, że tworzę z moimi przyjaciółmi grupę Krecha nie oznacza to, że jesteśmy monolitem i mamy takie same poglądy na te same sprawy.

Uważam, że nie do końca ma sens wyciąganie nowej wersji loga Solidarności jako kontrargumentu przeciwko temu, co o kulturze w Gdańsku sądzi Michał. To dwie zupełnie inne sprawy. Szanuję poglądy Michała, jednak nie do końca się z nimi zgadzam. Zacznę jednak od siebie: Jako artysta reaguję na bieżąco. Moje prace często powstają pod wpływem impulsu i nie inaczej było z logiem Solidarności.

Z całym szacunkiem dla tego, co działo się w latach 80., bo naprawdę to doceniam, i zdaję sobie sprawę z faktu, że ta dyskusja (z której rozpoczęcia też bardzo się cieszę) nie mogłaby się odbyć, gdyby nie Sierpień, Wałęsa i inni. Moja irytacja związana z Solidarnością sięgnęła zenitu po zeszłorocznej rocznicy 30-lecia powstania związku, na której prezes Kaczyński w żywe oczy kłamał mówiąc, że Mazowiecki z Geremkiem przyjechali do stoczni gdańskiej zniechęcać robotników do strajku, na co pięknie i żywo zareagowała Henryka Krzywonos. Ja też postanowiłem zareagować, bo z mównicy z ust pana prezesa usłyszałem właśnie takie: „Spierdalać! Ja wiem lepiej!”. Takie zawłaszczanie historii uważam za bardzo niebezpieczne. Dlatego zaproponowałem nowe logo związku, który nie ma nic wspólnego z tym co było w latach 80. Ja wiem, że mamy demokrację i Solidarność mogła sobie podryfować w którymkolwiek kierunku i może być (i jest - sic!) przybudówką partii politycznej, a nie związkiem zawodowym, ale niech w takim razie zmienią logo, bo to co się dzieje nie ma nic wspólnego z pierwotnym znaczeniem słowa "solidarność".

Mogą je zmienić np. na moje. Szkoda ze dziennikarze "Guardiana" wycieli tę część mojej wypowiedzi, nie wiem dlaczego? Może nie obchodzi ich aż tak bardzo nasze polskie bagienko, może szukali sensacji? Nie wiem, nie wnikam. Ważne, że wiem o co mi chodziło, co mam nadzieję wyjaśniłem, biorę za to pełną odpowiedzialność. Fajnie, że jest ECS, że przypomina to to, co było piękne i - pomimo wpadek - niech istnieje i ma się dobrze. Może odciągnie uwagę od tego, co dzieje się z Solidarnością teraz. Wolę rozmawiać o wartości artystycznej widowiska Wilsona niż o kolejnych kłamstwach sfrustrowanego Pana Przewodniczącego.

Zdawałem sobie sprawę, że za krytyczne podejście do Solidarności w tym mieście grozi lincz, jednak moja irytacja była silniejsza od konsekwencji, które z faktu popełnienia takiego a nie innego logo mogą wyniknąć.

Na podobnej zasadzie wykonałem kiedyś logo TVP, gdzie litera "t" była częścią swastyki, po tym gdy prezesem telewizji publicznej został były neonazista. Przerysowanie, przesada? Może i tak, ale miałem nadzieję zwrócić uwagę na problem, który mnie osobiście denerwuje. Uważam, że akurat w sztuce mamy prawo do przerysowania i nie musimy się oglądać na tzw. poprawność polityczną.

Wracając do kultury, to też widziałem sens starania się Gdańska o miano Europejskiej Stolicy Kultury. Sam włożyłem trochę pracy, angażując się jako grafik lub biorąc udział w kilku akcjach organizowanych przez biuro w to, żeby Gdańsk został ESK. Z punktu widzenia zawodu, który wykonuję doceniam to, że kampania była spójna i dobrze wymyślona wokół hasła „Wolność kultury, kultura wolności”, z którym się utożsamiam. Widzę jednak, że tą wolnością miewamy problem. Odczułem to kilkakrotnie na własnym przykładzie (np. wąglik i Pani Charzyńska). Będąc zapraszanym do różnych akcji często słyszę: „Panie Maćku, proszę nie szaleć, bo w pobliżu jest kościół albo dzieci chodzą do szkoły” albo po prostu: „Bo wie Pan jako to jest.” Doskonale wiem jak jest, ale wcale nie muszę się z tym zgadzać i jako artysta mam prawo reagować. Ale nie wydaje mi się, że to jest tylko i wyłącznie gdański problem. Dotyczy on raczej szerszego problemu naszego nad wyraz rozdmuchanego ego i dumy narodowej oraz niestety braku wykształcenia.

Gdy odwiedza się nowojorską MoMa czy londyńskie Tate, galerie pełne są wycieczek dzieci będących oswajanych ze sztuką współczesną. Nie jest to kolejne narzekanie z cyklu czemu Gdańsk nie jest Londynem? Wiem, że nie jest, i że nigdy nie będzie, jednak bierzmy dobry przykład od najlepszych i nie sądzę żeby miało nam to zaszkodzić. Na tych kilku marnych godzinach plastyki zajmujemy się naklejaniem liści kasztanów na papier albo rysowaniem najlepszego dnia w życiu. Skąd mamy wiedzieć co jest dobre, a co nie, skoro nawet nie wiemy, że to istnieje? Oczywiście są wyjątki, organizuje się warsztaty, które sam mam czasami okazję prowadzić, ale mam wrażenie, że jest to kropla w morzu potrzeb.

A co do dumy narodowej... Niewiele możemy z tym zrobić. Na pewno nie od razu. Potrzeba lat by trochę „zeszło z nas powietrze”, w międzyczasie (robiąc dalej swoje) możemy z zazdrością popatrzeć za naszą południową granicę i na ich sumienie narodu czyli rzeźbiarza Davida Czernego, którego sztuka, póki co, nie miała by w Polsce racji bytu.

Czytaj także:
- Jak wam się żyje w Trójmieście?
- Gdańsk w sosie słodko-kwaśnym
- Gdański projekt ESK miał służyć mieszkańcom miasta

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto